Doniesienia o zwrotach No Man's Sky włóżcie między bajki
Z bólem obserwowałem, jak kolejne i kolejne redakcje dały się zainfekować śmiertelnie groźnym wirusem kaczki dziennikarskiej. Słyszeliście bajki o zwrocie pieniędzy za No Man's Sky, niezależnie od liczby przegranych godzin? Odłóżcie je na półkę, między Baśnie Braci Grimm i programy partyjne.
W mojej recenzji No Man's Sky zacząłem od tytułu „NMS to cudowny kosmos. Teraz trzeba napisać cudowną grę”. Samo to pokazywało, że produkcji studia Hello Games po prostu zabrakło zawartości. Sam bawiłem się świetnie na pierwszych kilkunastu planetach, ale od początku wiedziałem, że to nie tytuł dla każdego. Ostrzegaliśmy o tym na Spider’s Web, również w formie wideo:
Twórcy No Man's Sky nie wywiązali się z obietnic. Mogłoby to być zrozumiałe, gdyby nie fakt, że za grę musieliśmy płacić jak za zboże.
Nie można jednocześnie obiecywać elementów, które nie znajdą się w finalnej wersji kodu, zasłaniać się małym niezależnym studiem, a przy okazji życzyć sobie za towar tyle, ile kosztuje każda produkcja AAA. Albo rybki, albo akwarium. W przypadku No Man's Sky chęć zysku i fatalna komunikacja z klientami wzięła górę.
Wielka szkoda, bo gra ma gigantyczny, GIGANTYCZNY potencjał. Gdyby tylko wprowadzić do niej lepszy model sterowania statkiem, lepsze zarządzanie ekwipunkiem, większą aktywność obcych na planetach, większą różnorodność eksplorowanych obiektów, tryb wieloosobowy… Ech, wyliczankę można ciągnąć i ciągnąć.
Niestety, No Man's Sky w aktualnym kształcie to cudowna, ciekawa, proceduralnie generowana galaktyka, w której można wszędzie dolecieć, wszystko zobaczyć i wszystko poznać, ale niewiele z tego wynika. W połączeniu z wysoką ceną i kłamstwami głównego producenta, przelało to prywatne czary goryczy wielu graczy na całym świecie.
Klienci Hello Games chcieli zwrotu pieniędzy i trudno się im dziwić. Tutaj zaczyna się kaczka dziennikarska.
W oparciu o posty użytkowników NeoGAF’u oraz Reddita, pierwsze zachodnie serwisy zaczęły pisać o możliwości zwrotu No Man's Sky, niezależnie od liczby godzin spędzonych na poznawaniu kosmosu. Zwrot środków miał następować między innymi na platformach Steam, PS Store czy Amazon, oferujących cyfrowe kopie gier.
Jestem w stanie uwierzyć, że części graczom udało się usunąć grę z biblioteki, w zamian na zwrot środków. Zwłaszcza tym najbardziej gorliwym, bombardującym platformy cyfrowej dystrybucji wieloma mailami i zapytaniami.
Jeżeli jednak którykolwiek z klientów Hello Games dostał zwrot środków powyżej ustalonych regulaminem warunków, zawsze była to arbitralna decyzja kogoś po stronie sklepu. Zawsze był to przypadek niestandardowy, być może rozpatrywany w niestandardowym trybie.
Zadowoleni ze zwrotów gracze zaczęli chwalić się tym w Internecie. No i się zaczęło. Najpierw setki, potem tysiące, potem dziesiątki tysięcy graczy próbowało dokonać zwrotu No Man's Sky, w miarę jak kolejne polskie i zagraniczne redakcje podchwytywały temat.
Miast powielać kaczkę dziennikarską, wystarczy samemu sprawdzić, jak wygląda sytuacja ze zwrotem No Man's Sky.
W redakcji Spider’s Web postanowiliśmy dokonać zwrotu cyfrowej edycji zakupionej na Steam. Grę nabyliśmy w dniu premiery. Po rozpoczęciu procedury reklamacyjnej pojawiła się nam tego typu dodatkowa informacja, której próżno szukać przy próbie zwrotu innych produkcji z cyfrowej kolekcji:
Dokonując swobodnego przekładu na polski, włodarze platformy Steam dają do zrozumienia, że No Man's Sky nie jest objęte żadnym specjalnym, nadzwyczajnym programem refundacyjnym. Nie ma tutaj żadnej taryfy ulgowej i żadnych wyjątkowych praw przysługujących klientom.
Jeżeli liczyłeś, że pograsz w tytuł Hello Games kilkadziesiąt godzin, a potem dostaniesz pełen zwrot środków, Valve odprawi cię z kwitkiem.