Mój strzał - nowy iPhone będzie pierwszym smartfonem całkowicie bezprzewodowym
To, że Apple w nowym iPhone’ie zrezygnuje z gniazda jack, jest niemal pewne. Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad logiką, która stoi za tą decyzją i myślę, że w końcu rozgryzłem jabłko Apple.
Nikt tego oficjalnie nie powiedział, ale nowy iPhone (7? 6SE?) najprawdopodobniej będzie pozbawiony gniazda słuchawkowego. Mówiły o tym plotki, a potwierdziły przecieki, np. zdjęcia przedstawiające obudowę tego smartfona, jak i chińskie akcesoria, które już są produkowane, by zdążyć na premierę.
Brak gniazda jack będzie oznaczał brak kompatybilności ze wszystkimi przewodowymi słuchawkami, które kiedykolwiek miałeś. Nieważne czy były to tanie pchełki, czy audiofilski zestaw Bang & Olufsen. Idzie nowe.
Apple już nie raz rezygnował ze standardów. Zawsze towarzyszyły temu szok i niedowierzanie.
Apple usunął CD-ROM ze wszystkich swoich komputerów, ponieważ coraz mniej osób używało tego nośnika, a napęd niepotrzebnie zajmował miejsce wewnątrz obudowy. Kto nie mógł rozstać się z płytami CD, mógł dokupić zewnętrzny napęd. Dziś komputery przenośne bez napędu CD-ROM są standardem.
Z laptopów zniknęło też złącze ethernet. Powód? Szeroki port przestawał mieścić się w wąskich obudowach, a dzięki Wi-Fi tracił na znaczeniu. Jeśli ktoś sobie życzy, może dokupić przejściówkę. Dziś komputery przenośne bez złącza ethernet są standardem.
Podobnie było z Flashem, który Apple wyciął ze swoich urządzeń ze względu na zasobożerność i potencjalne dziury w zabezpieczeniach. Kto musi skorzystać z Flasha, może skorzystać np. z alternatywnej przeglądarki. Dziś brak obsługi Flasha w urządzeniach mobilnych jest standardem.
Ostatni przykład to usunięcie złączy USB. MacBook 12” ma tylko jeden port USB-C, który służy do wszystkiego: ładowania, transmisji danych, podłączania zewnętrznych ekranów. Powód? W dobie chmury coraz mniej osób wykorzystuje przenośne pamięci. Jeśli chcesz, możesz kupić przejściówkę. Ta decyzja jest najświeższa, więc nadal budzi duże kontrowersje, ale obstawiam, że takie rozwiązanie w nadchodzących latach też zdominuje rynek. O pendrive’ie zapomnimy tak, jak zapomnieliśmy o płycie CD.
Wszystko zaakceptowaliśmy, ale słuchawki nie przejdą.
Zastanówmy się jak będzie wyglądać premiera nowego iPhone’a. Na początku września Tim Cook wyjdzie na scenę i powie: „słuchajcie, nowy iPhone nie ma gniazda jack… bo nie”? To przecież zupełnie nierealne. Za każdym razem, kiedy Apple usuwał ze swoich urządzeń jakiś element, stała za tym jakaś logika. Owszem, czasem pokrętna, ale zawsze było wytłumaczenie.
A jak będzie ze słuchawkami? „Usunęliśmy gniazdo jack, żeby zrobić miejsce na drugi głośniczek. Sorry, że nie podłączysz już swoich audiofilskich słuchawek, ale za to możesz posłuchać muzyki z wbudowanych głośniczków stereo”. Nie, takie wytłumaczenie nie ma sensu.
A teraz wyobraźcie sobie, że Tim Cook wychodzi na scenę i przedstawia wizję smartfona działającego bez żadnych kabli. Słuchawki podłączymy przez Bluetooth, a baterię naładujemy bezprzewodowo. Oto iPhone na miarę 2016 roku.
Jest rewolucja? Oczywiście nie, bo mieliśmy już smartfony ładowane bezprzewodowo (chociażby nowe Samsungi), jak i smartfony bez gniazda jack (np. nowa Motorola Z). Mimo to połączenie obu technologii byłoby odpowiednim bodźcem, by porwać tłumy. Zwłaszcza w wydaniu Apple. „Zabieramy ci coś, co znasz, ale dzięki temu możesz korzystać z urządzenia przyszłości”. Takie sprzedanie koncepcji byłoby bardzo w stylu Apple.
W tym pomyśle jedynym zgrzytem jest fakt, że Apple najpewniej pozostawi w iPhone’ie gniazdo Lightning. Czy zabraknie odwagi, by je usunąć? Być może świat nie jest jeszcze gotowy na urządzenie bez żadnego portu. A może chodzi o kompatybilność akcesoriami, np. powerbankiem?
Będę bardzo, niesamowicie wręcz rozczarowany, jeśli Apple usunie gniazdo jack i nie doda ładowania bezprzewodowego. Dotychczas firma Tima Cooka zapierała się rękami i nogami przed wprowadzeniem ładowania bezprzewodowego, przez co mamy takie kwiatki, jak poniżej.