Euro 2016 - dzień #29. Umówmy się, że Euro 2000 to to nie jest
Euro 2000 było pierwszymi Mistrzostwami Europy, które świadomie oglądałem (nie wiem, co sobie myślałem w 1996 roku, ale turniej umknął mi kompletnie) i niestety jak dotąd niedoścignionym wydarzeniem tego typu.
Przyznałem się wam zresztą już na Spider's Web, że finał Euro 2000 to był jedyny moment w moim życiu, kiedy przy piłce nożnej po prostu się... rozpłakałem. Z drugiej strony kiedy, jeśli nie po takim turnieju?
Francuzi wprawdzie atakowali rozgrywki jako Mistrzowie Świata, ale ja nie upatrywałem w nich zdecydowanych faworytów turnieju - zdecydowanie bardziej imponująco zapowiadały się z mojej perspektywy ekipy Włochów i Holendrów. Jedne z najcudowniejszych drużyn w dziejach, a przecież Italia była jeszcze zdziesiątkowana przez kontuzje - m.in. Buffona czy Vieriego. I całe szczęście, bo rozbłysła dzięki temu gwiazda Francesco Toldo, w którym wówczas (piłkarsko) się zakochałem, do dziś jest moim ulubionym bramkarzem jakiego mogłem obserwować w akcji, bardzo się zresztą cieszyłem, gdy jakiś czas potem trafił do Interu.
Nie wiem czy Holandia-Włochy to najlepszy mecz reprezentacyjny jaki widziałem w ogóle, ale na pewno najlepszy w historii Europy. Stężenie gwiazd i nazwisk wielkiej piłki było wtedy niespotykane dla piłki reprezentacyjnej i chyba nawet dzisiejszy mecz Francja-Niemcy nie mógłby się z nim pod tym względem równać. Pamiętajcie, że w tamtym czasie Włochy były klubowo jeszcze mocniejsze niż dziś jest Hiszpania, zaś Holendrzy - najczęściej w drużynach hiszpańskich i angielskich - rozpaczliwie starali się tę hegemonię przełamywać.
Posłuchajcie zresztą: Toldo, Zambrotta, Nesta, Cannavaro, Maldini, Iuliano (tego trochę historia zapomniała, ale grał w paru finałach LM), Pessotto (jw.), Albertini, Di Biagio, Fiore, Totti, Delvecchio, Del Piero, Montella. Na drugim biegunie gracze tacy jak van der Sar, Bosvelt, Stam, de Boer, van Bronckhorst, Overmars, Cocu, Davids, Zenden, Kluivert, Bergkamp, Winter, Seedorf. Ten mecz to była żywa historia futbolu zwieńczony najwspanialszym konkursem rzutów karnych w historii.
Pamiętam ten turniej bardzo dobrze, przygotowywałem się do niego wraz z Euro 2000 od EA Sports. Polacy na Euro nie pojechali, bo S-Kadra Wójcika zebrała oklep od Anglików i przede wszystkim będących rewelacją eliminacji (Henka Larsson!) Szwedów.
Anglicy Euro 2000 zagrali na swoim niezmiennym turniejowym poziomie, natomiast jeśli dla kogoś ten turniej okazał się przełomowy, to dla Portugalczyków. Portugalia to była taka drużyna, która wprawdzie miała w przeszłości jakieś tam turniejowe sukcesy, ale dawno i nieprawda. Taka trochę Polska z 2002 roku. Dobrym występem na boiskach Belgii i Holandii, dzięki wsparciu m.in. Luisa Figo, na stałe wkomponowała się do europejskiego topu - w którym jest do dziś i właśnie robi drugi finał Euro na przestrzeni 12 lat.
Tutaj powinienem napisać coś miłego o czwartym z półfinalistów i ostatecznym laureacie - Francji. Myślałem, że po 16 latach mi przeszło, ale jednak mi nie przeszło, więc nie napiszę.
Reasumując jednak - cholernie dobre Euro. Wszystkie kolejne były, niestety, na swój sposób mniej lub bardziej rozczarowujące. Na drugim miejscu uplasowałbym chyba - choć z dużym dystansem od lidera - turniej w Polsce i na Ukrainie. Trudno podsumowywać Euro 2016 przed finałem, ale na ten moment na pewno nie zaliczyłbym go do grona faworytów.