Apple Watch z lepszym startem niż iPhone? Bzdura na resorach
Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki. Nie lubię tego powiedzenia, ale jak ulał pasuje ono do lansowanej w amerykańskich mediach informacji, że Apple Watch sprzedał się lepiej, niż iPhone w pierwszym roku rynkowej obecności.
Rocznica debiutu wypada w niedzielę - dokładnie dwa dni przed prezentacją najnowszych wyników finansowych Apple’a. I choć nie znamy jeszcze wyników sprzedaży Watcha z ostatniego kwartału (choć i tak nie poznamy ich w oficjalnej formie; musimy liczyć z lekką estymacją), to jest już pewne, że zaliczył on znacznie lepszy debiut na rynku, niż iPhone. Ba, sprzedał się dwa razy lepiej!
11,5 - 12 mln - tyle Watchy Apple sprzeda w rok. Jeśli przyjąć, że średnia cena zakupu wynosi 500 dol., to oznacza to, że biznes zegarkowy przynosi Apple’owi już 6 mld dol. rocznie. Jak czytam na WSJ, to trzy razy więcej, niż roczne przychody ze sprzedaży lidera segmentu urządzeń ubieralnych Fitbit. No i dla porównania - iPhone’ów w pierwszym roku dostępności sprzedało się 6 mln.
Sukces jakich mało? Otóż nie
Według mnie, to najgorszy start nowego produktu Apple’a od przynajmniej dekady, a w tłumaczeniu dlaczego tak jest zacznę od najmniej oczywistego, ale dla mnie najbardziej symptomatycznego sygnału.
Apple Watch nie wzbudza emocji medialnych
Każdy z hitowych produktów Apple’a - wymieńmy przynajmniej: iPoda, iPhone’a, MacBooka Air, iPada - spotykał się z prawdziwą burzą medialną, która trwała (lub trwa) długo po ich debiucie rynkowym.
Powstawały liczne blogi poświęcone tylko temu urządzeniu, fora internetowe buzowały od problemów/pytań/komentarzy/dyskusyjnych sporów nt. produktu, największe media światowe (nie tylko te poświęcone technologiom) regularnie raportowały na ich temat.
W przypadku Apple Watcha tego nie ma w ogóle. To produkt, który budzi minimalne emocje medialne. Na co dzień go w medialnym dyskursie nie ma. Czasem tylko coś się ruszy, a w zasadzie to tylko wtedy, gdy pojawia się - ekhm - nowy pasek do Watcha. Poza tym jest cisza.
I ta sytuacja doskonale oddaje inny powód dlaczego Apple Watch nie jest żadnym hitem mimo mylących sprzedażowych statystyk:
To produkt, który nie ma w sobie niczego unikalnego
Przyznaję - przez chwilę uważałem inaczej. Albo jeszcze inaczej - czułem, że ma potencjał, który Apple musi rozdmuchać, by uczynić Watcha produktem równie odmiennym na rynku, jak iPhone jest wśród smartfonów, czy nawet MacBook Air/nowy MacBook wśród notebooków.
Jednak przez rok Apple nie zrobił z Watchem dosłownie nic. Nawet zapowiadana jako przełomowa, druga wersja systemu operacyjnego watchOS nie przyniosła zmian. Jak nie było, tak nie ma żadnych niesamowitych aplikacji, które tworzyłyby z Watcha urządzenie inne, niż zastęp smartwatchy na rynku.
Ba, w ciągu całego roku nie powstała żadna (słownie: żadna) aplikacja, którą uznałbym za coś wartościowego, co chciałbym używać na co dzień.
Owszem, tak jak założyłem Apple Watcha na lewy nadgarstek rok temu, tak nie było dnia, bym go tam nie nosił, ale używam jedynie fabrycznych aplikacji, i to w zasadzie tylko tych, które funkcjonują na głównym ekranie (blacie) tego smartzegarka. A konkretniej, to używam jedynie funkcji fitnessowych.
Apple Watch nie ma żadnej cechy, żadnej usługi, żadnego unikalnego zastosowania, które wyróżniałoby go na tle konkurencji. Tak sobie myślę, że niektóre alternatywne urządzenia są nawet od Watcha dużo lepsze w tym, co oferują. Osobiście używam Watcha tylko dlatego, że pozostaje on w ekosystemie sprzętu i usług Apple’a, który preferuję.
I ta ostatnia informacja pokazuje, jak bardzo hermetyczny to produkt
Apple Watch jest gadżetem tylko i wyłącznie dla fanów marki Apple, i to takich, którzy posiadają inny sprzęt tej marki (w końcu bez iPhone’a Watch nie pracuje w ogóle). Co więcej, jako jedyny z portfela produktów Apple’a nie powoduje choćby minimalnego efektu halo - czyli nie ma klientów, którzy za jego pośrednictwem odkrywaliby i wchodzili do ekosystemu Apple’a.
Apple lansował Watcha jako produkt z kategorii fashion. Cóż, przez rok nie udało się wykreować mody na Apple Watcha. Przez ten okres zobaczyłem nie więcej niż 5 kobiet z Apple Watchem, i to oczywiście nie tylko w Polsce, ale także na innych rynkach, w tym tych, które są naturalnym miejscem zbytu dla Apple’a.
Apple Watch to na raze po prostu… zapchajdziura
Nie twierdzę, że w przyszłości nie może to być produkt, który byłby wręcz niezbędny dla nowoczesnego człowieka. Twierdzę jednak, że ogłaszanie sukcesu tylko na podstawie sprzedaży w pierwszym roku rynkowej obecności jest absurdalnie głupie.
A zbijając argument sprzedażowy posłużę się dobrym argumentem przeciwników mitologizacji rynkowej firmy Apple - 12 mln sprzedanych Apple Watch oznacza, że 98 proc. użytkowników iPhone’ów NIE kupiło Apple Watcha.