Wzięłam udział w turnieju CS:GO na IEM i.. zajęłam drugie miejsce!
Intel Extreme Masters to nie tylko rozgrywki profesjonalistów, ale także mnóstwo stoisk różnorodnych firm, które dwoją się i troją próbując zachęcić odwiedzających, by zatrzymali się właśnie przy ich stanowisku. Mimo, że w katowickim Spodku byłam już od piątkowego poranka, to dopiero w niedzielę miałam czas, by zapoznać się bliżej z oferowanymi tam atrakcjami.
Mówią, że szczęściu trzeba pomagać i dobrze jest znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie. Właśnie coś takiego przydarzyło się mi po dosłownie dziesięciu minutach od przekroczenia progu MCK.
Zatrzymałam się na chwilę przy stoisku HyperX, a kiedy już miałam odchodzić do moich uszu dotarł komunikat, iż właśnie zaraz rozpocznie się mini turniej Counter Strike Global Offensive, zorganizowany wyłącznie dla pań! Szybko przekalkulowałam w głowie, iż lepszej okazji do sprawdzenia się raczej już nie będzie, a że przebywałam w towarzystwie kolegów, z którymi w CS:GO gram co wieczór, dodatkowy doping mocno mnie zmotywował.
Co prawda trochę obawiałam się, jak poradzę sobie grając na nie swoim sprzęcie - niesymetryczna myszka dostępna przy stanowisku nie była dla mnie dobrą wiadomością, ponieważ od wielu lat używam tych nieprofilowanych, a przerzucając się na inny sprzęt, potrzeba chwili, by się do niego przyzwyczaić. Kłopot sprawić mogło także kompletnie inne ustawienie czułości myszy, w domu bowiem gram na dosyć niskich ustawieniach, a tu nie było czasu, by dokładnie się nad nimi pochylić. Udało mi się jednak zmienić je na tyle, na ile pozwolił mi czas.
Zasady były dosyć proste - wszyscy przeciwko sobie.
Do rywalizacji wybrano łącznie sześć dziewczyn, a resztę naszego dream teamu zasiliły zawodniczki żeńskiego zespołu CS:GO - ALSEN Team Female, które oczywiście nie brały udziału w konkursie. Cały miniturniej poprzedzony był kilkuminutową rozgrzewką, która pozwoliła mi oswoić się nieco z nie swoim sprzętem i innymi ustawieniami czułości myszy.
Za plecami moi koledzy mocno zagrzewali mnie do walki, nic zatem nie mogło mi przeszkodzić, aby popróbować nieco swoich sił w, jak by nie było, zawodach z dość sporą publiką.
Przyznam, że początkowo nieco się stresowałam, ale gdy gra rozpoczęła się już na dobre, wszystkie emocje poszły gdzieś na bok i liczyło się tylko to, by robić swoje.
Grało mi się naprawdę świetnie - mimo zbyt wysokiego sensitivity i sporadycznych problemów z przycelowaniem, stres odszedł gdzieś zupełnie. Zresztą gra w CS:GO przeważnie przynosi mi tyle radości, że zapominam o wszystkim, a kolejne trafione headshoty podnosiły tylko moją pewność siebie.
Dodać muszę, iż na palcach jednej ręki policzyć mogę sytuacje, kiedy miałam okazję zagrać w „ceesa” na monitorze 144Hz - w domu bowiem nie mam takiej możliwości. Różnica jest ogromna, nie wspominając także o tickrate 128, którego nie uświadczy się na co dzień grając mecze turniejowe.
Mimo tych wszystkich niuansów było to super przeżycie. Możliwość zagrania przeciwko najlepszemu zespołowi csgo female z Polski to marzenie pewnie niejednej kobiety, która gra w "ceesa". Dodatkowo to, że brałam udział w konkursie podnosiło adrenalinę i zupełnie nie wiem, kiedy minął mi czas, który przewidziany został na tę rozgrywkę.
Nie śledziłam tablicy wyników, bo nie było na to czasu, ale nie ukrywam, jak bardzo ucieszyłam się, kiedy okazało się, że zajęłam drugie miejsce, wygrywając przy tym podkładkę od HyperX, którą notabene chciałam zakupić, bowiem identyczna, która została w domu, była już przeze mnie aż nadto wyeksploatowana. Pierwsze miejsce zajęła dziewczyna, która siedziała obok mnie - dużo wyższa ranga była widoczna gołym okiem. Na ten moment nie miałam z nią szans, zatem pierwsze miejsce było absolutnie nieosiągalne. Przy okazji, zwyciężczyni wygrała słuchawki HyperX Cloud II w kolorze różowym, które także mam, więc myślę, że nie mogło być lepiej.
Patrząc na to wszystko z perspektywy kilku godzin myślę sobie, że konkursy organizowane dla odwiedzających katowicki Spodek ludzi są czymś świetnym, a już szczególnie dla fanów esportu. Oglądamy bowiem ciągle jak nasi idole rozgrywają kolejne spotkania na oczach kilkunastotysięcznej widowni, próbując wyobrazić sobie jak czuje się taki profesjonalny zawodnik, a dzięki właśnie takim aktywnościom możemy poczuć chociażby namiastkę tych emocji, które czują profesjonaliści. Możliwość wzięcia udziału w rywalizacji, przy udziale ludzi zgromadzonych wokół stoiska, to naprawdę świetna sprawa.
Mój plan na przyszły rok to poświęcić nieco więcej czasu na atrakcje przygotowywane przez wystawców na IEM, bo przynoszą one naprawdę mnóstwo frajdy.
Dla mnie Intel Extreme Masters w Katowicach właśnie się zakończył i między innymi dzięki tak miłemu akcentowi na pewno będę go bardzo dobrze wspominać, mimo że na głębsze podsumowania przyjdzie jeszcze czas.