[AKTUALIZACJA] Moduły miały być największą zaletą Projektu Ara, a okazały się największym problemem
Jednym z najtrudniejszych zadań stojących przed zespołem odpowiedzialnym za modułowy smartfon Project Ara jest sprawienie, by konstrukcja składająca się z wielu klocków nie rozpadała się. Okazuje się, że znalezienie rozwiązania tego problemu może być naprawdę kłopotliwe.
Początkowo inżynierowie pracujący w Google chcieli stworzyć system pinów, który utrzymywałby poszczególne bloki w obudowie. Ponad rok temu zespół zdecydował się na zmianę tej koncepcji i zaczął eksperymentować z magnesami elektropermanentnymi.
Jest to rodzaj magnesów, które mogą utrzymywać przyczepione do siebie elementy nawet bez przepływu energii elektrycznej. Dzięki temu rozwiązaniu konstrukcja urządzenia miała być stabilna, jednocześnie pozwalając na łatwą wymianę podzespołów. Dodatkowo rozwiązanie to miało też zapewniać niską masę konstrukcji, pozbawionej zbędnych, podatnych na uszkodzenia elementów.
Teraz jednak okazuje się, że zespół tworzący Project Ara chyłkiem wycofuje się z tego rozwiązania.
Okazuje się, że choć dobrze sprawdzało się ono w codziennym użytkowaniu, to nie było w stanie wytrzymywać najbardziej ekstremalnych sytuacji, takich jak upadek urządzenia. Nie jest powiedziane, w jaki sposób magnesy zawiodły. Można jednak domyślać się, że gdy smartfon uderzał o twarde podłoże, po prostu rozsypywał się na części.
Może być to ogromny problem, zwłaszcza gdy telefon upadnie nam w okolicach studzienki kanalizacyjnej lub ruchliwej drogi. Oczywiście, zwykły smartfon również w takiej sytuacji mógłby zostać uszkodzony. Po pierwsze jednak, ze względu na swoją masę i wymiary nie odskoczy za daleko. Po drugie, będzie go łatwiej znaleźć niż kilka lub nawet kilkanaście małych kawałeczków. Warto przypomnieć, że nie jest to pierwszy problem smartfonu Ara. Zaledwie kilka dni temu zespół odpowiedzialny za niego ogłosił, że urządzenie nie pojawi się w tym roku i zobaczymy je dopiero w roku następnym. Twórcy tego urządzenia nie podali nawet miesiąca, w którym Ara ma zadebiutować. Pozwala to podejrzewać, że prace nad nim są wciąż na niezadowalającym poziomie. Dowodzi zresztą tego również dzisiejsza wiadomość.
Jeżeli kilka miesięcy przed planowaną premierą inżynierowie odpowiedzialni za sprzęt ogłaszają, że jeden z jego najważniejszych elementów nie działa odpowiednio, nie jest dobrze.
Co więcej, prawdopodobnie na chwilę obecną nie mają żadnego innego rozwiązania, które mogłoby je zastąpić. Znając dotychczasową politykę zespołu realizującego Project Ara, można spodziewać się, że gdyby potrafili uporać się ze swoim problemem, już by się tym pochwalili.
Na szczęście Google w tym przypadku nie musi obawiać się konkurencji. Może przekładać premierę tego urządzenia w nieskończoność, ponieważ na rynku nie ma żadnej firmy, która mogłaby wejść we współpracę z wieloma partnerami i zapewnić odpowiednią dostępność modułów do swojego sprzętu. Nie zrobi tego ZTE, które pracuje nad swoim modułowym smartfonem. Nie uczynią tego też giganci tacy jak Apple i Microsoft, którzy nie są zainteresowani tym rynkiem.
Obawiam się, że na Project Ara możemy poczekać nawet dłużej niż do 2016 roku.
W końcu nawet jeśli inżynierowie Google’a znajdą rozwiązanie swojego problemu, minie trochę czasu zanim je dopracują, wdrożą i odpowiednio przetestują.
Dlatego jeśli pracownicy Google'a twierdzą, że Project Ara zobaczymy w przyszłym roku, to ja dodaję, że najprawdopodobniej stanie się to w jego ostatnim kwartale. Ale nie zdziwię się też, jeśli za rok, o podobnej porze, dowiemy się, że Project Ara trafi na rynek jeszcze później.
[AKTUALIZACJA 09:43 21.08.2015]
Zespół odpowiedzialny za Project Ara napisał na Twitterze, że magnesy elektropermanentne wcale nie zawiodły, a poprzedni tweet był jedynie żartem. To ciekawe, że poważna firma pozwala sobie na takie żarty chwilę po ogłoszeniu opóźnienia premiery urządzenia i całego projektu. Nie, nie zaśmiałem się.