REKLAMA

Linkin Park - od zespołu rockowego po... opiekuna startupów

Każdy popularny artysta prędzej czy później wiąże się z wielkim biznesem, nawet ci najbardziej niezależni. Prawa do logotypów na koszulkach, reedycje płyt, wynajem na Apple Music… wszystko to wytwórnia negocjuje z artystą i w myśl kontraktu realizuje. Jest jednak bardzo ciekawy zespół, który woli sam prowadzić swój biznes. A właściwie, to nie tylko swój.

24.08.2015 18.58
Linkin Park – od zespołu rockowego po… opiekuna startupów
REKLAMA
REKLAMA

Linkin Park zaczynał jako mała, alternatywna, nu-metalowa kapela, ale dzięki wspieranej przez wytwórnie i media płycie Hybrid Theory szybko wskoczyli na czołowe miejsca na listy przebojów. Przez lata zespół ten przeżył całkiem interesującą muzyczną podróż, od klasycznych przebojów nagrywanych pod MTV i staje radiowe aż po ambitne albumy koncepcyjne i ciekawe projekty poboczne.

Wychowałem się na Linkin Park. Zawsze wyżej ceniłem sobie klasyków mocniejszego grania, jednak nie sposób pominąć faktu, że Linkin Park był na fali w czasie mojego okresu dojrzewania i przykleił się do mnie obok tychże klasyków i towarzyszy do dziś, mimo iż teoretycznie powinien być na ich muzykę „za stary”. Dlatego też z ciekawością i zdumieniem przeczytałem o nich artykuł, gdy zobaczyłem nazwę zespołu na łamach dość nietypowego dla niego medium, jakim jest The Guardian. Zebrałem poza nim nieco więcej informacji, z których w efekcie wyłania się obraz grupy ciekawej nie tylko muzycznie, ale również i biznesowo. Jak się bowiem okazuje, Linkin Park nie tylko umiejętnie wplata elektronikę w swoje brzmienie, ale również i w interesy, które prowadzi. Czasem wręcz zupełnie oddzielone od muzyki zespołu.

Jedne zespoły wydają gruby szmal na dziewczyny i limuzyny. Linkin Park inwestuje w siebie i… startupy

Machine Shop Ventures to ciekawa firma inwestycyjna, która już wsparła finansowo takie startupy, jak Lyft (coś w rodzaju konkurencji dla Ubera), Blue Bottle Coffee (innowacyjna sieć kawiarni) czy Shyp (ciekawa alternatywa dla usług kurierskich). Założyciele i członkowie firmy to nikt inny jak członkowie zespołu Linkin Park.

Przy czym nie pełnią oni roli wizerunkowych maskotek, które mają przyciągnąć uwagę mediów, podczas gdy za kulisami to ktoś inny prowadzi negocjacje finansowe. Członkowie zespołu, chcąc uzależnić swoje przychody nie tylko od hobby jakim jest muzyka, ale również chcąc je czerpać z innych źródeł, ukończyli kurs akademicki w Harvard Business School, by nie kompromitować się merytorycznie.

Fundusz Machine Shop Ventures będzie dalej „skupiał się na wspieraniu przedsiębiorstw w ich wczesnej fazie rozwoju, które są zgodne z przesłaniem muzyki zespołu, a więc na łączeniu ludzi i innowacji za pomocą technologii”.

Przemysł muzyczny się zmienia, a oni wiedzą o tym od dawna

Linkin Park kocha nowe gadżety techniczne i często wykorzystuje je do nagrywania lub promowania swojej muzyki. Nie jest oderwany od rzeczywistości i dostrzega trend, który jest związany z chmurą i współczesną konsumpcją muzyki. Już po wydaniu albumu „Minutes to Midnight” Mike Shinoda, lider zespołu, opublikował prośbę do „osób, które zdecydowały się pobrać nieodpłatnie album w sieci p2p”, w którym prosi tylko, by „nie pobierać pojedynczych empetrójek, a całą płytę, bo piosenki na niej układają się w pewną całość”. Dziś piractwo zostało względnie opanowane, ale tylko z uwagi na obecność takich usług na rynku, jak Deezer, Spotify, Apple Music czy promowany przez Linkin Park Groove Music. Usługi te operują na minimalnych marżach, a co za tym idzie, muzykom znacznie trudniej się na nich wzbogacić.

Linkin Park zdecydowanie chce nadal zarabiać na swojej muzyce. Ale zamiast chronić się przed przyszłością wywołaną przez nowe technologie, wykorzystuje nowe możliwości, jakie ona zapewnia. Kapitał z tytułu muzycznej działalności zespołu będzie inwestowany w nowe technologie. Ale jak właściwie gromadzić w tych coraz trudniejszych czasach kapitał z muzyki?

Zamienianie muzyki w biznes to trudne zadanie, szczególnie w przypadku muzyki Linkin Park. Istnieje cienka granica dla fanów hip-hopu, rocka i elektroniki alternatywnej (w tej przestrzeni porusza się zespół), po której zespół „się sprzedał” i traci większość fanów. Dlatego też sam zespół również funkcjonuje jak techniczny startup. Chętnie eksperymentuje z nowymi mediami (interaktywne teledyski na YouTube, udostępnienie innowacyjnych form komunikacji zespół <-> fani) a sam ma strukturę podzieloną zadaniowo: treści wideo, współpraca reklamowa, merch (koszulki, kubeczki, itd.) i inwestycje. Komercjalizując się w ten sposób zespół może nawet zacząć umieszczać swoje nowe kawałki za darmo, w Sieci. Co zresztą coraz częściej zaczyna robić.

„Free to play” przejdzie z gier wideo na przemysł muzyczny?

Gry komputerowe coraz częściej są oferowane za darmo, ale w zamian dodatki do nich, które nie są do samych gier wymagane, są już płatne. To dość kontrowersyjny system dla wielu graczy, ale rynek go weryfikuje pozytywnie. Czyż nie jest to dobre rozwiązanie również i dla artystów muzycznych?

Zamiast chronić muzykę prawem własności i utrudniać do niej dostęp mniej zamożnym osobom lepiej pozwolić cieszyć się nią wszystkim zainteresowanym. Jeżeli wykonawca lub muzyka wzbudza zainteresowanie, rodzą się pierwsi fani. A więc osoby, które bardzo chciałyby mieć koszulkę zespołu, kostkę gitarową czy związaną z okładką ostatniego singla obudowę do Xboxa i jeszcze wydać kolejne pieniądze na koncert ulubionego wykonawcy. Jak zawsze, artyści garażowi zarabialiby niewiele, a supergwiazdy dalej miałyby swoje miliony.

REKLAMA

Brzmi świetnie, ale nawet Linkin Park nie chce jeszcze rezygnować z klasycznego modelu, na razie jedynie eksperymentując na boku. Sylwetka tego zespołu ilustruje jednak bardzo ciekawe czasy, w których żyjemy. Czasy nastawione na pęd techniczny i konsumpcjonizm w którym nawet artyści i wykonawcy muzyczni, by nadążyć za trendami i dalej zarabiać fortunę, nie będą mieli wyjścia: będą musieli pozostać w garażu, oddać się pod opiekę chciwej wytwórni, lub… zastanawiać się nie tylko nad nowym riffem na gitarze, ale też nad projektem muzycznej mini-gry na smartfony, która będzie promować nowego singla.

* Ilustracja tytułowa: Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA