Użytkowniczki Instagrama uwalniają sutki. I słusznie
Co jakiś czas na Facebooku, Twitterze i innych podobnych serwisach, społeczność organizuje się w błyskawicznym tempie i działa wspólnie w imię wyższego celu. Czasem jest to obrona słabszych, a czasem bunt przeciwko ideałom. Tym razem kolej przyszła na kobiece sutki.
Obrona kobiecych sutków, chociaż staram się być całkowicie poważna, brzmi śmiesznie. Nie chodzi tu bowiem o żadne kwestie związane z rakiem piersi i innymi chorobami, na które narażone są kobiety, zatem pozwalam sobie uśmiechnąć się pod nosem. Jednak mimo tego że kiedy usłyszałam o tym, nazwijmy to, internetowym happeningu, roześmiałam się, widzę w nim słuszność. Już tłumaczę, o co chodzi.
Jak wiadomo social media, takie jak na przykład Facebook, cenzurują niektóre treści, które wrzucane są przez użytkowników.
Cenzurze podlega właściwie wszystko, a cenzorem może być każdy. Oczywiście, ostateczna decyzja należy do "policji" Facebooka, która niektórym pogrozi tylko palcem, innym da bana, a jeszcze inne zgłoszenie całkowicie zignoruje. O tym, jak działa ochrona Facebooka, ciekawie pisał w swojej książce, "Internet. Czas się bać", Wojciech Orliński. W skrócie polega to na tym, że social media kierują się niezrozumiałymi zasadami w kwestii usuwania niektórych treści. Sutki kobiece są be, ale już nawoływanie do przemocy i agresji jest w porządku.
Użytkowniczki Instagrama postanowiły zawalczyć z cenzurowaniem zdjęć nagich kobiecych piersi.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika ♀a l i n e n i l s s o n♀ (@alinenilsson) 5 Lip, 2015 o 5:46 PDT
Jak wiadomo kluczowym elementem biustu, który należy poddać cenzurze są sutki. Problem polega na tym, ze tylko kobiety muszą je chować, a mężczyźni... nie muszą się ich wstydzić. Instagramowa akcja polega na tym, że kobiety z całego świata, publikując zdjęcia topless, zakrywają swoje sutki zdjęciami męskich gruczołów. W ten przewrotny sposób unikają cenzury, a wszyscy wokół widzą absurd status quo.
Oczywiście, zaraz odezwą się głosy, że kobieta i mężczyzna to nie to samo, że się różnimy i po co te różnice niwelować, skoro one są piękne i naturalne. Jasne, są piękne. Ale czy kobiece piersi nie są? Choć sama nie chciałabym świecić biustem w Internecie, akcję uważam za słuszną. Przypomina mi się jeden przykład, który dobitnie może wyjaśnić dlaczego (powołuje się na niego wspomniany Orliński).
Jeśli serwis społecznościowy potrafi usunąć fotografię matki, która karmi dziecko piersią, bo widać jej sutek, a nie widzi nic złego w wideo, na którym jeden człowiek morduje drugiego, to chyba naprawdę jest coś z nami nie tak.
Akcja #FreeTheNipple" choć robi furorę na przestrzeni ostatnich dni, w pewien sposób rozpoczęła się tak naprawdę wcześniej. W ubiegłym roku artysta Micol Hebron, udostępnił w Internecie szablon męskiego sutka, który od razu może być wykorzystany w programie graficznym. Praca Hebrona miała pokazać to, jak całe społeczeństwo traktuje kobiece sutki, utożsamiając je z czymś erotycznym, a nie czyni tego samego w stosunku do sutków męskich.
Szablon rozszedł się wiralowo i mamy tego s(k)utki.
Internetowy happening świetnie pokazuje brak logiki w działaniu współczesnej rzeczywistości, Sieci. I już nawet nie chodzi o to, że kobiety powinny wszędzie pokazywać swe piersi czy chodzić po ulicy bez koszulek i biustonoszy. Chodzi o to, w jak łatwy sposób można złamać zasady, które i tak zresztą są źle skonstruowane od podstaw.
Autorka jest redaktor prowadzącą sPlay.pl – bloga poświęconego cyfrowej rozrywce.
* Zdjęcie: Shutterstock