Nvidia nie gra fair, ale moją następną kartą i tak będzie GeForce
Efekty graficzne w Wiedźminie 3 wzbudziły bardzo dużo kontrowersji nie tylko ze względu na to, że ostateczna wersja gry wyglądała gorzej niż na zwiastunach. Swoje trzy grosze do sprawy dołożyła też Nvidia implementując w najnowszym Wiedźminie swoje biblioteki GameWorks.
Jeśli nie interesujecie się rozwiązaniami graficznymi stosowanymi w grach wideo, możecie nie wiedzieć, o czym mowa. Pakiet Nvidia GameWorks to zbiór własnościowych bibliotek i narzędzi pozwalających karcie graficznej działać w określony sposób. W przypadku Nvidii służą one do sterowania oświetleniem, renderowaniem cieni, wygładzania krawędzi oraz renderingu włosów.
Są one dostępne w formie middleware, tzw. “czarnych skrzynek”. Są to pakiety gotowych rozwiązań, dzięki którym możliwe ma być szybsze rozwiązywanie skomplikowanych problemów spotykanych podczas tworzenia gier. Nvidia GameWorks wydawało się bardzo przydatne i… faktyczne takie jest.
Z rozwiązaniami Nvidii gry wyglądają znacznie ładniej niż bez nich, z tym nie można dyskutować.
Efekty takie jak HairWorks (rendering owłosienia), HBAO+ (cieniowanie powierzchni), PhysX Destruction (fizyka niszczenia) oraz PhysX Clothing (fizyka materiałów) sprawiają, że Wiedźmin 3 i wiele innych gier dysponują bardzo ciekawymi efektami i wyglądają przez to lepiej.
Są to szczegóły, ale grafika stoi dzisiaj na tak wysokim poziomie, że to właśnie one decydują o ogólnym odbiorze tytułu. Zdaje sobie sprawę z tego również AMD, które ma w swojej ofercie rozwiązania takie jak TressFX, które znacznie poprawia wygląd włosów, sierści i traw. Można było je zobaczyć w najnowszej odsłonie Tomb Raidera.
Rzecz w tym, że Nvidia GameWorks jest objęty wyjątkowo szczegółową i rygorystyczną licencją, która zabraniała studiom korzystającym z GameWorks współpracować z konkurentami Nvidii w celu zoptymalizowania działania efektów dostępnych w ramach GameWorks na układach graficznych innych niż GeForce.
Jak łatwo się domyślić, warunek ten najbardziej zabolał AMD, firmę produkującą karty graficzne Radeon, które są bezpośrednimi konkurentami GeForce’ów. Co prawda Intel produkuje procesory ze zintegrowanymi procesorami graficznymi, ale ich wydajność jest na tyle niska, że ich użytkownicy nawet nie myślą o uruchamianiu bibliotek GameWorks.
Nieczyste zagrywki Nvidii potwierdził Marcin Momot pracujący w CD Projekt.
Dodał też, że AMD nie nakłada restrykcji na swój program AMD Gaming Evolved i pozwala optymalizować go pod produkty konkurencji. AMD próbowało otrzymać dostęp do GameWorks, ale nie otrzymało od Nvidii odpowiedniej licencji, a więc nie może go używać. Nvidia tłumaczy to faktem, że konkurenci z reguły nie dzielą się między sobą swoimi technologiami. Dodaje też, że sama nie prosi konkurencji o dzielenie się z nią swoimi rozwiązaniami i jest zaskoczona tym, że AMD tego wymaga.
Jest w tym pewna logika, ale jeszcze w lipcu Nvidia twierdziła, że najbliżsi partnerzy Nvidii mają dostęp do kodu źródłowego tego mechanizmu i mogą z nim robić co tylko im się żywnie podoba, optymalizując go pod dowolną platformę. Wówczas sprawę skomentował Maciek Gajewski, który wyraźnie napisał, że nie ma dowodów na nieczyste działanie Nvidii. Teraz te najwidoczniej się znalazły.
Twórcy GeForce’ów jednocześnie podaje przykład Mantle, które nie zostało udostępnione innym firmom. Jest to prawda, jednak należy wziąć pod uwagę fakt, że API Mantle jest już zamkniętym projektem i jest zastąpione przez następcę OpenGL, czyli API Vulkan tworzone przez Khronos Group.
Jako że Nvidia należy do Khronos Group, ma dostęp do pełnej dokumentacji Vulkana. Dlatego, mimo że nie kłamie w sprawie Mantle, to zdecydowanie naciąga fakty. Podaje też przykład tego, że przed premierą Tomb Raidera AMD nie udostępniło Nvidii dokumentacji TressFX. To również jest prawda, ale teraz SDK tego rozwiązania jest ogólnodostępne i nie ma problemu z jego pozyskaniem.
Patrząc na te drobne kłamstwa Nvidii coraz łatwiej jest mi uwierzyć w stanowisko AMD.
Twórcy Radeonów twierdzili, że firma z Santa Clara krótko przed premierą dostarcza twórcom gier nowe pliki DLL, które sprawiają, że konkurencja ma problemy z optymalizacją danego tytułu. Oczywiście nie ma na to jakichkolwiek dowodów, bo Nvidia wypiera się tego procederu i twierdzi, że nagła podmiana plików DLL przed premierą mogłaby źle wpłynąć na optymalizację i błędy w grze. Jest to oczywistość.
Jednak w tym momencie warto przypomnieć sobie jedną z gier, która garściami korzystała z rozwiązań Nvidii, a mianowicie Assassin’s Creed: Unity. Przyznacie, że z jej optymalizacją były problemy. Gra była też pełna błędów. Oczywiście to może być przypadek. Skoro Nvidia nagięła fakty raz, czemu nie może tego zrobić po raz drugi?
W przypadku wielu gier możliwe było wyłączenie funkcji dostępnych w GameWorks i cieszenie się stosunkowo wysoką wydajnością przy nieco mniejszej liczbie efektów graficznych. Co jednak, jeśli elementy GameWorks zostaną wbudowane w grę i nie będzie można ich wyłączyć? Tak może być w przypadku gry Project Cars, która działa koszmarnie na komputerach wyposażonych w karty graficzne AMD.
Według Nvidii tytuł ten nie jest wyposażony w biblioteki GameWorks, a słaba wydajność wynika z tego, że AMD nie przyłożyło się do przedpremierowych testów gry. Jednak według użytkowników Reddit gra wykorzystuje technologię Nvidia PhysX, która może być wspomagana przez karty GeForce, a w przypadku komputera z Radeonem wszelkie obliczenia są przenoszone na procesor, co znacznie obniża wydajność w grze. Podkreślam jednak, że nie są to oficjalnie potwierdzone informacje.
Jednak problemy z tytułami wykorzystującymi technologie Nvidii pojawiały się już wielokrotnie.
Przykładem tego jest nie tylko Assassin’s Creed, Project Cars, Wiedźmin 3, ale też Watch_Dogs. Podobnych sytuacji jest wiele i trudno jest podejrzewać, że wszystkie są dziełem przypadku. Z tego powodu o stanowisko w tej sprawie spytaliśmy Briana Burke'a, który jest odpowiedzialny za kontakt z mediami w sprawie projektu GameWorks.
Stwierdził on, że AMD z producenta procesorów i kart graficznych zmienia się w firmę coraz większą wagę przykładającą do produkcji układów do serwerów, urządzeń wbudowanych oraz profesjonalnych kart graficznych. Z tego powodu ma mniej przykładać się do rozwiązań wspierających gry komputerowe. Według mnie to tłumaczenie jest bzdurne, bo AMD nadal tworzy pełnoprawne Radeony, a wszystkie konsole do gier nowej generacji są wyposażone w wyśmiewane przez Nvidię układy APU.
Przed napisaniem tego tekstu przez kilka dni analizowałem różne źródła i kilkukrotnie kontaktowałem się zarówno z przedstawicielami Nvidii, jak też AMD. Wszystko po to, by mieć jak najszerszy widok na sprawę i móc ją jak najbardziej wiarygodnie ocenić. I jako osoba z branży, bloger, dziennikarz jestem tu po stronie AMD.
W mojej ocenie Nvidia stara się robić wszystko, by uzależnić od siebie rynek gier. Oferuje swoje rozwiązania wielu twórcom i w ten sposób nie tylko sprawia, że ich tytuły wyglądają lepiej, ale też przykłada rękę do tego, że nowe tytuł gorzej działają na Radeonach oraz na starszych GeForce’ach.
Przedsiębiorstwem z Santa Clara zdaje się kierować jedynie żądza zysku.
Firma ta, w przeciwieństwie do AMD, nie gra fair. Tekst ten dokładnie pokazał, że Nvidii kilka razy udało się minąć z prawdą lub nagiąć fakty i że jej działania mają mało wspólnego ze zdrową konkurencją. Jako dziennikarz powinienem odradzić Wam kupno kart GeForce.
Powinienem to zrobić, ponieważ kupując GeForce’y głosujecie portfelem i tym samym godzicie się na taką sytuację na rynku, na taką konkurencję. Ponieważ Nvidia w ten sposób chce pokazać, że nowe gry mogą dobrze działać tylko na ich kartach. W ten sposób może łatwo doprowadzić do monopolu, który nigdy nie był dobry dla konsumenta.
Jednak jako konsument, który chce grać w najnowsze gry w najlepszej możliwej oprawie graficznej zapewne kupiłbym GeForce’a i wymieniał go co 2-3 lata. Tylko po to, by opisane tu problemy mnie nie dotyczyły. I właśnie dlatego, choć strategia Nvidii mi się nie podoba, muszę przyznać, że jest skuteczna. Firma ta zagarnia dla siebie najgłośniejsze tytuły, sprawia, że działają źle na innych kartach niż najnowsza generacja GeForce’ów i… odnosi sukcesy.
Według kwietniowej ankiety dotyczącej sprzętu i oprogramowania użytkowników Steam ponad 52% wszystkich kart graficznych u graczy to GeForce’y. Dla porównania, z Radeonów korzysta zaledwie około 28% użytkowników. Jest to koronny dowód na to, że nikogo nie obchodzi, iż obecna sytuacja może doprowadzić do monopolu.
Praktycznie wszyscy użytkownicy kupują komputer z myślą o tu i teraz. I absolutnie się temu nie dziwię.
Choć doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że z czasem to produkty AMD zyskują na wydajności względem kart Nvidii (doskonale pokazuje to przykład R9 290X i GTX 780 Ti), zapewne i tak kupiłbym produkt tej drugiej firmy, bo w dniu zakupu byłby on lepszy. Nie jestem jasnowidzem i nie potrafię przewidzieć, czy AMD i Nvidia nie zmienią swojego podejścia za miesiąc, kwartał lub rok.
Tak samo kupując komputer nie obchodzi mnie polityka i fakt, że mój wybór może prowadzić do monopolu jednej firmy. Moja maszyna jest narzędziem do pracy i rozrywki, dlatego wybieram to rozwiązanie, które jest aktualnie lepsze. AMD niestety musi to zrozumieć i… zacząć stosować chwyty Nvidii.
Władysław Bartoszewski mówił, że "Warto być uczciwym, ale się to nie opłaca. Opłaca się być nieuczciwym, ale nie warto". Te słowa nie mają zastosowania w biznesie. Tutaj nie ma zasad, a konkurencję trzeba atakować na wszelkie sposoby. AMD musi zrozumieć, że etyką nie da się wygrać ze zmasowanym atakiem. Dokładnie tak samo jak intelektualista nie może przegadać neandertalczyka, bo przed zakończeniem swojego monologu dostanie maczugą po łbie.
Po oblanym egzaminie z Wytrzymałości Materiałów usłyszałem kiedyś od doktora sprawdzającego moją pracę “Panie Dawidzie, niestety, nie zaliczył Pan, ale proszę pamiętać, że tak prywatnie to ja Panu kibicuję”. Obecnie mogę powiedzieć coś podobnego. Otóż drogie AMD, choć jako dziennikarz Wam gorąco kibicuję, to jako klient doskonale rozumiem, czemu to Nvidia obecnie święci triumfy. Teraz wy musicie to zrozumieć.
Czy ta sytuacja będzie oznaczać, że po kilku latach gracze do grania we wszystkie najnowsze gry będą potrzebować dwóch kart graficznych?
Nie wiem, być może tak. Jednego jednak jestem pewien - zapewne większości osób się to nie spodoba i zrezygnują z grania lub przesiądą się na alternatywne platformy, na czym, paradoksalnie, częściowo skorzysta AMD. Być może wtedy Nvidia zauważy złe strony swojego postępowania. Jak na razie nie jest to możliwe, bo kiedy tylko jedna strona nie gra fair, to właśnie ona będzie na lepszej pozycji.