Elon Musk i Tesla chcą znowu zadziwić świat. Ale tym razem nie chodzi o samochód
Wpis opublikowany przez prezesa Tesli, Elona Muska, w serwisie społecznościowym Twitter, z całą pewnością przynajmniej na kilka sekund rozbudził fantazje miłośników motoryzacji. Słowa CEO firmy zapowiadały bowiem nowy produkt, ale... nie, tym razem nie będzie to samochód.
Tweet zaczynał się dość obiecująco, szczególnie jeśli brać pod uwagę z czym większości kojarzy się Tesla - z fascynującymi, pod wieloma względami innowacyjnymi samochodami elektrycznymi. Czy to roadsterami, czy sedanami klasy wyższej, czy nieco bardziej modnymi obecnie SUV-ami (Model X), ale wciąż samochodami. Zapowiedź dodania kolejnego istotnego produktu do portfolio Tesli poruszyło więc niejednego, choć Musk dość szybko ugasił ten nadzieje.
Nie ma mowy o tym, żeby było to auto. Nie będzie to ani obfotografowany już chyba ze wszystkich stron X, ani też Model 3, który ma być "inny, niż wszystkie samochody, które widzieliśmy do tej pory". I tak naprawdę nie mamy pojęcia co zobaczymy ostatniego dnia kwietnia.
Więcej nie powiedziano bowiem nic. Wpis Muska na Twitterze jest jedynym, czym dysponujemy. Nie przeszkadzało to wprawdzie giełdzie błyskawicznie zareagować i po raz kolejny wywindować cenę akcji firmy. Pytanie tylko, co właściwie miał na myśli prezes Tesli?
Jedynym produktem, który mógłby pasować do dzisiejszej enigmatycznej zapowiedzi jest coś, co... już zostało zapowiedziane. Coś, o czym Elon Musk mówił już w lutym tego roku, co miało zostać oficjalnie zaprezentowane w ciągu "miesiąca lub dwóch" i co miało trafić do sprzedaży w ciągu "sześciu najbliższych miesięcy". I właśnie mijają te dwa pierwsze miesiące od zapowiedzi.
Chodzi o akumulator, który będzie w stanie zasilić cały dom.
Firma miałaby wykorzystać swoje doświadczenie w tworzeniu samochodowych akumulatorów (lub raczej ich całych pakietów) i stworzyć rozwiązanie, które - przynajmniej według Muska - miałoby zapewnić niejednemu gospodarstwu sporą lub też całkowitą niezależność energetyczną od standardowych dostawców.
Z ostatnich informacji wynika, że Tesla była już jakiś czas temu bardzo blisko ukończenia całego produktu i niezbędne były jedynie "ostatnie szlify". Wygląda na to, że te deklaracje były zgodne z prawdą i już niedługo będziemy świadkami kolejnej próby może nie tyle całkowitego zburzenia, ale przynajmniej wyraźnego podkopania dotychczasowego układu sił na rynku energetycznym. Tak samo, jak Tesla zrobiła z rynkiem motoryzacyjnym - klienci nie rzucają się milionami na auta elektryczne, ale zaczynają je powoli traktować jako coś ciekawego, coś atrakcyjnego, coś co wielu chciałoby po prostu mieć.
Oby i tym razem było podobnie.