Oto HTC One M9!
Po trwającej kilka tygodni serii spektakularnych przecieków, spekulacji i domniemywań, HTC w końcu prezentuje swojego najnowszego flagowca - One M9. Czy tajwański producent trzeci raz z rzędu pokazał nam "smartphone of the year"?
Pomimo przeciętnych wyników finansowych, HTC ze swoimi flagowcami bryluje na polu nagród przyznawanych urządzeniom mobilnych. One M8 otrzymał ich ponad 200 na całym świecie, zdobywając serca klienteli fantastyczną jakością wykonania, genialnymi wrażeniami multimedialnymi oraz bardzo mocną specyfikacją. HTC ustawiło sobie poprzeczkę bardzo, ale to bardzo wysoko. Czym zaskoczy nas ich nowe dziecko?
Jeśli coś nie jest zepsute, nie naprawiaj tego - czyli słowo o designie
Już trzeci raz mamy do czynienia z wyprofilowaną obudową typu unibody, która podobnie jak w modelu M8 w 90% składa się z aluminium. Zastosowanie tego samego projektu kolejny raz może budzić myśli o "odgrzewanym kotlecie", lecz osobiście uważam, że HTC słusznie gra wg zasady "if it ain't broke, don't fix it", pokazując projekt smarfona, który nadal jest piękny, ale znajomy.
Dziwi tylko fakt, że tajwański producent pozostał przy marnującym przestrzeń na froncie pasku ze swoim logiem, za które zebrał tęgie baty od internautów model M8. Podobnie jak w ubiegłym roku, pasek skrywa istotne komponenty, lecz sądzę, że wielu ludzi wolałoby urządzenie o dwa milimetry grubsze, ale z bardziej korzystną proporcją ekranu do obudowy.
Na pierwszy rzut oka zauważalne są tylko dwie zmiany wizualne - przycisk blokady ekranu, który w końcu HTC zdecydowało się przenieść na prawą stronę urządzenia, co znacząco poprawi ergonomię, oraz tylny aparat, w charakterystycznej, kwadratowej obwódce.
Większy, znaczy - lepszy?
Największą wadą poprzednich modeli HTC One był właśnie aparat. Nowatorska technologia UltraPixel, pozwalająca robić lepsze zdjęcia w słabym oświetleniu nie wystarczyła, aby usprawiedliwić zastosowanie matrycy o rozdzielczości zaledwie 4 MP, obecnej w dwóch poprzednich modelach. Zdjęcia które produkowały absolutnie nie należały do najgorszych, lecz do czołówki smartfonowej fotografii sporo brakowało.
Tym razem HTC postawiło na aparat o rozdzielczości 20 MP. Zniknęła funkcja duo-camera z modelu M8, pozostała za to dwu-tonowa lampa błyskowa. Wraz z nowym modułem producent postawił na rozszerzone możliwości oprogramowania, które pozwala teraz na pełne, manualne nastawy, oraz nałożenie mnóstwa ciekawych efektów.
Dla miłośników selfie również jest dobra wiadomość - sensor UltraPixel z szerokokątną optyką i rozdzielczością 4 MP został przeniesiony na front urządzenia, a zatem nie musicie się już obawiać ciemnych, zamazanych fotografii w kiepsko oświetlonych pomieszczeniach. O tym, jak zastosowane rozwiązania fotograficzne sprawdzą się w praktyce, przekonamy się jednak dopiero w czasie testów.
Specyfikacja techniczna
Jak łatwo było przewidzieć, pod maską najnowszego HTC One znajdziemy jedne z najpotężniejszych podzespołów dostępnych na rynku:
- Procesor: Ośmio-rdzeniowy Snapdragon 810 (4 x 2.0 GHz + 4 x 1,5 GHz) 64-bit
- Pamięć RAM: 3 GB
- Pamięć wbudowana: 32 GB (rozszerzalne slotem na kartę micro-SD do 128 GB)
- Bateria: 2840 mAh
- Łączność: LTE-A (450 mbps), NFC, Bluetooth 4.1, GPS, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac
- Aparat: 20 MP tył, 4 MP front (UltraPixel), BSI, szkło szafirowe
- System operacyjny: Android 5.0 Lollipop z nakładką Sense 7
- Ekran: 5" o rozdzielczości Full HD
Cieszy fakt, iż HTC nie podjęło rękawicy w nonsensownym wyścigu o coraz wyższą rozdzielczość ekranów. Nadal mamy do czynienia z rozdzielczością 1920 x 1080, czyli standardowym FullHD, co przy ekranie o przekątnej 5" jest więcej niż wystarczające, zapewniając gęstość pikseli na poziomie 441 ppi (pixels per inch - pixeli na cal).
Rozsądna rozdzielczość ekranu w połączeniu z większą niż u poprzednika baterią oraz energooszczędnym Snapdragonem 810 powinna zapewnić niezłe czasy pracy na jednym ładowaniu. Producent podaje, że czas czuwania wyniesie 20 dni.
Jeszcze bardziej spersonalizowany software
Nowa nakładka od HTC - Sense 7 stawia na personalizację. Dzięki wbudowanym szablonom, które można dowolnie edytować, każdy użytkownik będzie mógł dopasować swoje wrażenia z użytkowania do własnych potrzeb. Oprócz tego HTC wprowadza nowy mechanizm, który działając w oparciu o zainstalowane i najczęściej używane aplikacje, będzie sugerował ciekawe alternatywy ze sklepu Play.
Interfejs będzie także samodzielnie grupował aplikacje w foldery, zależnie od pory dnia i częstotliwości użytkowania konkretnych programów.
Największych rozszerzeń doczekał się interfejs aparatu, który - jak już wspominaliśmy - pozwala na pełną, manualną kontrolę obrazu, oraz zaawansowaną obróbkę zdjęć na potrzeby sieci społecznościowych.
Na uwagę zasługuje także druga generacja "Dot View Case", czyli smart - etui, wyświetlającego powiadomienia, a w nowej wersji pozwalającego na znacznie więcej, na przykład... grę w specyficzną wersję Arkanoida.
W centrum nowego HTC One leży obsługa multimediów
Zarówno po stronie oprogramowania jak i sprzętu, tajwańczycy największy nacisk kładą na właściwości multimedialne. Legendarne już głośniki BoomSound doczekały się kolejnych usprawnień, dzięki współpracy HTC z gigantami świata audio, takimi jak Harman-Kardon, oraz obsłudze Dolby Surround 5.1.
Z pomocą prostego gestu przeciągnięcia trzech palców po ekranie, możliwe będzie wysłanie oglądanego/słuchanego przez nas contentu bezpośrednio do systemu kina domowego, wykorzystując przekaźnik IR na górze urządzenia.
HTC nie zawodzi, ale też nie wnosi powiewu świeżości
Po raz kolejny widzimy smartfon, który w zasadzie wszystko robi dobrze, choć z drugiej strony, po raz trzeci widzimy mniej więcej to samo. Niemniej jednak, HTC przy trzeciej iteracji swojego flagowca w końcu naprawiło jego największą bolączkę - aparat - jednocześnie po raz kolejny usprawniając to wszystko, co do tej pory i tak świetnie działało.
Czy to wystarczy, aby uciec depczącej po piętach konkurencji? To zweryfikuje rynek.