REKLAMA

Całe życie przed iPhone'em

Do pokoju wynajmowanego przeze mnie w hostelu wprowadził się kilka tygodni po mnie pewien Chińczyk, burząc sielankę samotnych poranków swoim budzikiem uczulonym na wschód słońca w zachodnich Chinach. Minęło kilka tygodni, podczas których skrupulatnie obserwowałem jego zachowanie i w myślach notowałem spostrzeżenia. W końcu Chiny to najpotężniejszy gracz przyszłości, więc rozsądnie byłoby go poznać i oswoić. Zwłaszcza, że niektóre zwyczaje ma osobliwe.

Całe życie przed iPhone’em
REKLAMA

Mobile first

REKLAMA

Hostel ma ścisłą i wyjątkowo głupią, nieżyciową politykę internetową - do WiFi dopuszczamy tylko jedno urządzenie. Na kolejne musisz już wykupić abonament na 35 sing. dol miesięcznie. Ja, jak prawdziwy laptopo-centryczny Polak wybrałem swoją poczciwą płaską piętnastkę, natomiast Chińczyk wybrał… iPhone’a 4.

Nie byłoby to może tak dziwne, gdyby nie Macbook Air, kurzący się w plecaku marki Piuma. Otóż mój nowopoznany kolega zamiast przestronnego, pojemnego ekranu i wygodnej klawiatury wybrał malutki (3,5 cala) wizjer z dotykowymi przyciskami, mniejszymi niż paznokieć najmniejszego palca.

Dodatkowo telefon ten wydaje się jedynym wymaganym akcesorium dla jego życia. Seriale, czat i ichniejszy odpowiednik twittero-facebooka – to wszystko, co zajmuje jego skoncentrowaną na 640 pikselach w poziomie uwagę.

DSC06244_Fotor

Głosowo

Klawiatura zresztą nie jest mu zupełnie do niczego potrzebna, oprócz wpisania tytułu filmu. Wszystko inne obsługuje się prawie wyłącznie głosowo, co niestety jest największym nieszczęściem, jakie spotkało moje bębenki i słuchawki, które teoretycznie powinny zagłuszać dźwięki otoczenia.

Rozmowy ze znajomymi, rodziną, uruchamianie podstawowych funkcji smartfona, program do nauki angielskiego, dyktowanie fraz do wyszukania w wyszukiwarce – niczego nie wpisuje się z palca.

Czat to naprzemiennie wysyłane filmiki. Niby nic nowego, bo co za problem skorzystać z tego w Polsce. Jednak mój współlokator jest pierwszą osobą, którą widziałem, która bazuje tylko na tej metodzie komunikacji. Okazyjnie zdarzają się również połączenia wideo-głosowe live - byłyby złotem dla mojego umysłu, gdyby zechciał on zrozumieć choć jeden z litanii dźwięków i westchnień.

shutterstock_200132078

Kręgosłup spiralny

Najlepszym prezentem, jaki mógłbym ufundować mojemu koledze byłby Pajączek. Dla moich skołatanych nerwów okazałby się on niestety katastrofalny w skutkach, gdyż burczałby aż do wyczerpania baterii...

Nie widziałem jeszcze człowieka, który w jednej, skrzywionej pozie potrafiłby wytrzymać tak długi czas. Jego stała pozycja to połączenie kwiatu lotosu (w dolnej części) i pochylonego drzewa umacniającego zjeżdżające zbocze tarasów ryżowych.

Ponoć urządzenia mobilne wywołają w przyszłości prawdziwą lawinę zupełnie nowych wad postawy – ja wiem to już na pewno.

Charging…

Czy iPhone 4 ma tak słabą baterię? Obserwowany obiekt będąc w pokoju nigdy nie odłączał swojego telefonu od ładowania, co w połączeniu z raczej krótkim apple’owskim kabelkiem, wpływało na łapanie przechyłów w kierunku gniazdka.

Nieczęsto zaś przychodził moment, że musiał on opuścić swojskie cztery ściany i udać się na miasto. Zawsze towarzyszył mu wtedy ledwie mieszczący się w tylnej mieszeni spodni power bank, który mógł zapewne spokojnie zasilić w energię średniej wielkości stację kosmiczną, lecz w tym przypadku musiał stawać w nierównym pojedynku z apetytem na internetowe treści.

shutterstock_190553639

Więzi społeczne

Zdarzyło się onegdaj, że do mojego miłego znajomego w odwiedziny wpadł niezapowiedziany gość. Kolega z sąsiedniej prowincji w Chinach, a tu z sąsiedniego bloku. Nastawiałem się już na przekrzykiwanie się w wynikach jakiejś online’ówki, bądź wymienianie poglądów na temat ostatniego odcinka piątego sezonu rebootu jakiegoś serialu, a tu… cichutko.

Usiedli obok siebie na łóżku kolegi i grają. Ten na iPhonie, ten na tablecie. Ten w bijatykę, ten w samochodówkę. Razem? Nie osobno. Później bez słowa opuścili kwaterę i tyle ich tego dnia widziałem. Może w pokoju kolegi jest lepszy zasięg WiFi?

Pośmiejmy się razem

Ostatnia rzecz może nie być reprezentacyjna dla całej populacji i być jedynie wyjątkiem w obserwowanym okazie. A jest nią komentowanie wykonywanych czynności i śmiech w niebogłosy po szczególnie udanych komediowych gagach.

Najwyraźniej w Chinach mają lepsze tasiemce niż Jak poznałem Waszą matkę, gdyż wybuchy radości docierały do moich uszu z częstotliwością dochodzącą w porywach do tej, z jaką piłeczka ping-pongowa dotyka powierzchni rakietek trzymanych przez skośnookich mistrzów tego zacnego sportu.

Bardzo trudne do wytłumaczenia okazało się także, że dźwięk piknięcia odtwarzany w momencie zarejestrowanie dotknięcia ekranu, może być dość rozpraszający. Zwłaszcza kiedy weźmiemy pod uwagę jego niesamowitą zręczność palców i moje zadanie dotyczące przeanalizowania kilku arkuszy Excela jednocześnie.

Ciekawe jak analizowałoby się je na iPhonie…?

DSC06242_Fotor

Kilka faktów o chińskim ryku internetowym:

83,4 proc. – internauci łączący się z urządzeń mobilnych

80,9 proc. – internauci łączący się z PC

632 mln – chińscy internauci

564 mln – użytkownicy mobilnych komunikatorów

46,9 proc. – penetracja internetu

25,9 h – czas jaki przeciętny użytkownik spędza w sieci w ciągu tygodnia

38,9 proc. – użytkownicy płatności mobilnych

38,9 proc. – kupujący za pomocą urządzeń mobilnych

Skoro już przy Chinach jesteśmy to poniżej znaleźć możecie krótki filmik z singapurskiego Chinatown:

REKLAMA

*Trzecia i czwarta grafika pochadzą z Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA