Nowa Interia.pl: niestety w połowie drogi - recenzja Spider’s Web
Zgodnie z zapowiedziami krakowski portal udostępnił dziś nową wersję strony głównej. Znałem nowy wygląd Interia.pl od kilku dni, zresztą Czytelnicy SW też, gdyż prezentowałem go publicznie. Dzieliłem się też moimi pierwszymi przemyśleniami na jego temat i - czego można było się spodziewać - zebrałem cięgi. Dziś pozwalam sobie na nieco obszerniejszą recenzję nowej Interii. Zapraszam!
Z oceną nowości branży tech i to niezależnie, czy mowa o nowym produkcie fizycznym (jak chociażby Apple Watch), czy nowym wyglądzie strony internetowej (jak chociażby Wp.pl), zawsze jest ten sam problem - większości nie podobają się radykalne zmiany.
To jest nawet zrozumiałe - przyzwyczajamy się do tego, co dobrze znamy, jest nam z tym wygodnie, bo dobrze się po tym poruszamy, wiemy jak obsługiwać, co nas może spotkać, czego możemy doświadczyć.
Dlatego innowatorzy rynkowi - ci, którzy popychają świat do przodu, którzy potrafią dostrzec to, co dziś podoba się garstce, lecz za jakiś czas może być obowiązującym standardem - zawsze mają na starcie pod górkę. Jednak najlepsi z nich w końcu wygrywają.
Nowa Interia idzie w pół drogi
Interia chce być i nowoczesna, i tradycyjna. Chce się podobać tu i teraz, lecz także za chwilę. Tak się do końca nie da. Co więcej, zgrzyt pomiędzy bardzo nowoczesnym nowym logotypem, a wyglądem reszty serwisu może w długoterminowej perspektywie negatywnie wpłynąć na identyfikację portalu.
A szkoda, bo w gruncie rzeczy Interia niewiele ryzykowała. Będąc portalem numer 5 w Polsce niewiele mogła stracić na zmianach, a zyskać sporo. Może nie we wrześniu 2014 r., lecz przy dobrym timingu wprowadzania zmian oraz dobrze zaplanowanej komunikacji może za pół roku, może za rok, gdy ci, którzy nie akceptują drastycznych zmian już by się do nich przyzwyczaili. W tym czasie można było przekonywać do Interii nowych użytkowników, odbierać ich konkurencji.
Interia mogła bowiem walczyć o miano innowatora, najnowocześniejszego gracza na rynku, otwartego na zmiany, walczącego agresywnie o zmiany w polskim internecie. Wybrała jednak stabilizację i obronę swojego miejsca.
Rozumiem motywację Interii
Pomyśleli - wiemy, że wygląd serwisów internetowych się szybko i drastycznie zmienia, widzimy trendy światowe, ale przecież jesteśmy w Polsce, tu nie dotarły jeszcze najnowsze trendy, my musimy odpowiadać na to, co dzieje się lokalnie.
Dlatego przy odświeżonym układzie strony głównej, przy zmniejszeniu nagromadzenia informacji na jednym pikselu, przy wdrożeniu nieco większych form graficznych zdecydowano się na utrzymanie definiujących do tej pory polskie portale elementów - linków tekstowych oraz klasycznego linearnego podziału na poszczególne sekcje tematyczne na stronie głównej.
Wynik niestety jest taki sobie. To nie jest rebranding. To jest po prostu odświeżenie wyglądu. Gdyby nie nowe logo i nowa belka menu, to można by nawet nie zauważyć zmian. Układ jest bowiem identyczny jak wcześniej - opiera się na tej samej estetyce nawigacyjnej, która niestety tkwi jeszcze strukturalnie w erze WAP-u, czyli wtedy, gdy użytkownicy mieli fatalne łącza internetowe, a strony wyświetlały zyliony informacji na jednym ekranie, byleby tylko złapać użytkownika.
Zabrakło wyróżnienia sekcji tematycznych
W swoich komunikatach prasowych Interia sporo miejsca poświęca temu, że rozgranicza części life-style’owe od czysto informacyjnych. Tyle że… tego nie widać.
Gdy przewija się stronę główną Interia.pl oko wcale nie zauważa, gdzie kończy się jedna sekcja tematyczna, a gdzie zaczyna druga. Nie ma żadnego wyróżnika kolorystycznego, strukturalnego, czy nawigacyjnego. Wciąż widzimy jedną wielką ścianę linków oraz okienek ze zdjęciami tych samych rozmiarów.
Dopiero będąca pod sam koniec długiej strony głównej sekcja Plotki zmienia nieco estetykę.
Zabrakło nowoczesnej prezentacji zdjęć
Zdjęcia, grafiki to aktualnie kluczowe elementy serwisów internetowych. I podczas gdy cały nowoczesny świat internetowy dąży w kierunku dużych wizerunkowych formatów, pięknie zintegrowanych z treściami tytułów, Interia zostaje z dziesiątkami małych, takich samych form graficznych. Gdy dostajemy ich ponad 50 na stronie głównej to niestety wszystko się rozmywa.
To, w jaki sposób Interia rozwiązała kwestię prezentacji rozczarowuje mnie najbardziej. Tu bowiem najbardziej razi dysonans pomiędzy bardzo nowoczesnym logo, pełnym fajnej, zgrabnej linii, ciekawego pomysłu a bardzo sztampowym, downmarketowym wyglądem zdjęć.
Szkoda
Interia wybrała spokój. Wielka szkoda, bo była duża szansa, by zakrzyknąć - jesteśmy nowi, nowocześni, lepsi od liderów rynkowych.