Nie kupuj lustrzanki, nie kupuj bezlusterkowca. Zamiast tego kup kompakt
Photokina 2014 już za nami. Te najważniejsze targi fotograficzne odbywają się co dwa lata i zawsze dyktują kierunek rozwoju całej branży foto. Tym razem targi zostawiają jasne przesłanie – czekają nas duże zmiany. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy będą to zmiany na lepsze.
Na przestrzeni ostatnich lat to właśnie targi Photokina były motorem napędowym całej branży foto. Z perspektywy czasu widać jaki wpływ na rynek miały poprzednie edycje imprezy.
Czas zmian to Photokina 2010 - do lustrzanek dołączają bezlusterkowce
Poznaliśmy wtedy cyfrowe średnie formaty od Pentaksa i Hasselblada, bardzo udaną lustrzankę Nikon D7000, mocno okrojonego Canona EOS 60D, świetnego Pentaksa K-5, i ostatnie tchnienie systemu 4/3, czyli Olympusa E-5. Tak wyglądała wówczas półka lustrzanek, która miała bardzo silną pozycję.
Jednak już wtedy zaczynał kiełkować rynek bezlusterkowców: Panasonic pokazał ikoniczny model Lumix GH2, który do dziś jest w torbie wielu filmowców. Sony co prawda wystartowało z pierwszymi w historii Neksami pół roku przed Photokiną 2010, ale to właśnie na tych targach w 2010 roku poznaliśmy plany rozwoju systemu NEX. Podobnie było w przypadku Samsunga, który na jesiennej Photokinie pokazał udany model NX100.
Na półce kompaktów panowała nieziemska nuda z dziesiątkami identycznych propozycji. Aż pojawił się ten pierwszy rodzynek, który rozpalił wyobraźnię fotografów. Mowa o pierwszym kompakcie z matrycą przeniesioną wprost z lustrzanek - FujiFilm X100 (tak, ten aparat ma już cztery lata!). To był moment przełomowy, który uzmysłowił wszystkim, że duże matryce w małych korpusach są przyszłością.
Photokina 2012 - mocna pozycja bezlusterkowców
Photokina 2012 stała pod znakiem pełnej klatki. Canon i Nikon pokazali długo oczekiwane „pełnoklatkowe lustrzanki dla mas”, czyli odpowiednio modele EOS 6D i D600. Na dokładkę Sony zaprezentowało nową pełną klatkę dla profesjonalistów, model A99. Gdybym miał wskazać największego przegranego, byłby nim Pentax. Ta wierna ideałom firma pokazała dwie lustrzanki APS-C: K-5 II i K-5 IIs, ale w ich przypadku trudno mówić o jakimkolwiek przełomie. Szczególnie, gdy najbliżsi konkurenci autentycznie szokowali.
Z kolei w 2012 roku półka bezlusterkowców rozpychała się na rynku foto coraz mocniej. Na Photokinie 2012 zadebiutowały fantastyczne konstrukcje, które do dziś są świetnymi aparatami: Sony Nex 6, FujiFilm X-E1, Panasonic Lumix GH3, czy kilka udanych Olympusów. W końcu zaczęły się pojawiać pierwsze sensowne obiektywy do bezlusterkowców. Na tej półce Pentax także nie wytrzymał konkurencji, pokazując bezlusterkowego potworka pt. Q10.
A rynek kompaktów? Nudy! Dziesiątki propozycji z cyklu kopiuj-wklej, z mniej lub bardziej zaawansowanymi funkcjami. Do momentu kiedy nagle Sony zrzuciło prawdziwą bombę – kompakt RX1, wyposażony w matrycę z pełną klatką. Tak jak dwa lata wcześniej FujiFilm X100 zawładnął wyobraźnią wielu osób, tak Sony RX1 w 2012 roku zapierał dech wszystkim fotografom (i zapiera go do dziś). Była to prawdziwa innowacja i wielki przełom na rynku foto. Co ciekawe, tym innowatorem ponownie był aparat kompaktowy.
Photokina 2014 - wyobraźnię rozpalają kompakty
Właśnie zakończyliśmy Photokinę 2014. W tym roku także pojawiło się sporo ciekawych bezlusterkowców i kilka kontrowersyjnych lustrzanek, jednak to nie te urządzenia grały pierwsze skrzypce. Photokina 2014 stała pod znakiem kompaktów. Na poprzednich edycjach rewolucyjne kompakty były jedynie najsmaczniejszymi rodzynkami, natomiast w tym roku można uznać, że ten segment stanowił trzon zmian.
Obok kompaktów takich jak Canon G7 X i Panasonic Lumix LX100 trudno przejść obojętnie. Co więcej, zaczyna pojawiać się zupełnie nowy pomysł na naprawdę duże matryce foto montowane w smartfonach, tak jak ma to miejsce w Lumiksie CM1.
I to jest właśnie kierunek zmian – nie lustrzanki, nie bezlusterkowce, a bardzo zaawansowane kompakty
Jeszcze do niedawna uważałem, że podział na rynku jest prosty:
- lustrzanki dla zawodowców, którzy na fotografii zarabiają (czyli dla osób, które wymagają od sprzętu bezwzględnej niezawodności, solidności i szybkości działania),
- bezlusterkowce dla pasjonatów chcących eksperymentować (np. poprzez podłączanie tanich szkieł manualnych),
- kompakty i smartfony dla całej reszty (do zdjęć pt. „tu byłem”, selfie’ków i innych mało wymagających kadrów).
Premiery nowych zaawansowanych kompaktów wywracają ten porządek do góry nogami, a w zasadzie… poddają w wątpliwość istnienie bezlusterkowców, którym do tej pory bardzo mocno kibicowałem. Nowe kompakty sprawiają, że w obecnym świecie foto zupełnie przesuwają się akcenty.
Powiedzmy sobie szczerze – aparat, który ma dużą matrycę (APS-C lub 1”), uniwersalny zoom (ekwiwalent ok. 24-100 mm), dobre światło (f/1.8-2.8), a do tego świetne osiągi na wysokich czułościach ISO, jest w stanie pokryć jakieś 90% fotograficznych potrzeb większości pasjonatów fotografii.
Wyłączam grupę fotografów zawodowych, bo to zupełnie inna kategoria. Natomiast na półkach tzw. entry-level, czy też pro-sumer sytuacja ulega gwałtownej zmianie. Na razie tego typu kompakty mają jedną, zasadniczą wadę - cenę na poziomie 3-4 tys. zł, jednak jej spadek to tylko kwestia czasu. Jestem pewien, że na wielu forach fotograficznych do sztandarowego pytania „a właściwie po co ci lustrzanka”, dołączy niedługo pytanie o zasadność zakupu bezlusterkowca.