Panasonic Lumix LX100 – aparat ze specyfikacją, w którą trudno uwierzyć
Dzisiejszy dzień premier na targach Photokina zdominowały wyjątkowo udane i przemyślane aparaty kompaktowe. Najnowszy Panasonic Lumix LX100 zdecydowanie przyćmił premierę bezlusterkowca Lumix GM5. To zupełnie nowe rozdanie.
4K i duża matryca w kieszeni
Panasonic Lumix DMC-LX100 to najodważniejszy aparat w dotychczasowej ofercie firmy, a może i na całym obecnym rynku foto. W kompaktowej obudowie mieści matrycę formatu Cztery Trzecie (wielkość stosowana w bezlusterkowcach Panasonica i Olympusa), o rozdzielczości 16 megapikseli. Mamy tu też wbudowany na stałe, składany obiektyw o ekwiwalencie ogniskowych 24-75 mm ze światłem f/1.7-2.8.
Dodatkowo aparat nagrywa filmy w 4K w 30 kl/s, a w trybie seryjnym wykonuje 11 zdjęć na sekundę z działającym AF. Gdyby tego było mało, minimalny czas migawki to 1/16.000 s. Aparat jest także wyposażony w elektroniczny wizjer o rozdzielczości 2,8 mln punktów. Mamy także dotykowy ekran (920 tys punktów) oraz łączność Wi-Fi i NFC. Wisienka na torcie – dziewięciolistkowa przysłona, zapewniająca idealnie okrągły bokeh.
Takie parametry to istne szaleństwo!
Brzmi to jak koncert życzeń, a nie specyfikacja gotowego produktu. To niesłychanie ważna premiera, która przedefiniowuje cały rynek foto. Widząc takie parametry w tak małym aparacie na pewno niejeden posiadacz lustrzanki poczuje się jak dinozaur.
Panasonic Lumix LX100 to odważny ruch ze względu na zastosowanie dużej matrycy. Aparat stanowi wewnętrzną konkurencję dla bezlusterkowców Panasonika. Z kolei patrząc na cały rynek foto, LX100 to ewenement, gdyż matryca formatu 4/3 jest prawie dwukrotnie większa od popularnych ostatnio jednocalówek stosowanych w zaawansowanych kompaktach konkurencji. Co prawda mamy na rynku kompakty z większymi matrycami APS-C, ale mają one „przyspawane” obiektywy stałoogniskowe. Najbliższym konkurentem nowego Panasonika LX100 jest Canon G1 X mk II, który ma jeszcze większą matrycę i obiektyw z zoomem, ale przy tym dość kiepskie światło.
W kierunku LX100 można mieć tylko jedno zastrzeżenie – nie ma on wbudowanej lampy błyskowej. W zestawie jest jednak mała lampka doczepiana do sanek gorącej stopki. Aparat kupimy w październiku w cenie 899 dol.
Nowością jest też Lumix GM5
Jest to nowy bezlusterkowiec zbudowany w oparciu o tę samą matrycę, którą ma Lumix LX100. Lumix GM5 ma jednak bagnet systemu Mikro Cztery Trzecie dający dostęp do dziesiątek obiektywów.
W miniaturowym korpusie znajdziemy cyfrowy wizjer, dotykowy ekran, migawkę z minimalnym czasem 1/16.000 s i łączność Wi-Fi. Aparat nagra filmy w jakości 1080/60p. Filmy można nagrywać w sekwencjach 2, 4, 6 lub 8 s i montować takie urywki już w aparacie. W nowym bezlusterkowcu także zabrakło wbudowanej lampy, mamy za to sanki gorącej stopki i doczepianego flasha w zestawie. Za korpus zapłacimy 900 dol.
Lumix GM5 na pewno jest ciekawym aparatem, ale wobec kompaktowego Lumiksa LX100 każda premiera wygląda po prostu blado.