REKLAMA

QuickOffice to nie jedyna zamknięta dziś usługa Google, teraz padło na serwis społecznościowy

Minęły już czasy, kiedy Google utrzymywało w nieskończoność dziesiątki projektów jednocześnie. Po kolei pod nóż idą kolejne usługi. Dzisiaj rano dowiedzieliśmy się, że rozwijany przez ponad dekadę, kupiony dwa lata temu przez potentata rynku wyszukiwarek internetowych, pakiet QuickOffice zostaje zamknięty. Teraz przyszła kolej na pierwszy w historii serwis społecznościowy w portfolio firmy z Mountain View: Orkut.

QuickOffice to nie jedyna zamknięta dziś usługa Google, teraz padło na serwis społecznościowy
REKLAMA

Obecnie mówiąc o serwisie społecznościowym od Google przed oczami staje nam Google Plus. Już mało kto pamięta, że w swojej karierze inżynierowie giganta próbowali swoich sił na rynku serwisów social media wielokrotnie - z mizernym skutkiem. Zaczęli wcześnie, bo dziesięć lat temu od platformy o oryginalnej nazwie Orkut, która miała być rozwijana równolegle z najnowszym Plusem.

REKLAMA

Nigdy nie był to ważny serwis w portfolio usług giganta.

social_web

Orkut zresztą dość szybko pozbył się też globalnych ambicji i tylko na kilku rynkach rozwijał się prężnie - opierając przy okazji ekspansji wszędobylskiego Facebooka. Serwis, którego nazwa wzięła się - mało oryginalnie - od nazwiska jednego z pracowników Google (był to Orkut Büyükkökten), zadomowił się głównie w Ameryce Południowej (a konkretnie Brazylii) oraz w Indiach.

Co ciekawe, pomimo startu innych platform opartych o społeczność skupioną wokół produktów twórców najpopularniejszej wyszukiwarki świata: Google Wave (projektu, który wyprzedzał swój czas), Google Buzz (nieudolnie wykonanej kopia Twittera) i wreszcie Google Plus (miasta duchów z ambicjami), Orkuta nikt nie ruszał. Firma nie pompowała w niego milionów dolarów, ale pozwoliła mu egzystować w spokoju.

Aż do dzisiaj.

Zgodnie z informacją na oficjalnym blogu projektu, Orkut zostaje zamknięty. Związane jest to, bez zaskoczenia, ze spadającą liczbą użytkowników. Chociaż przez lata serwis Google opierał się globalnym serwisom ze sporym zapleczem, nadszedł czas na wygaszenie projektu. Nadal inżynierom z Mountain View nie udało się oczywiście zbudować Facebook-killera, ale użytkownicy najróżniejszych usług coraz częściej poświęcają czas na YouTube’a (!), platformę blogową Blogger oraz… Google Plus.

Od dnia uruchomienia Google Plus Orkut nie miał przyszłości i tak naprawdę zaskakuje, że przez tyle czasu był sztucznie utrzymywany przy życiu; ba, przeżył nawet Google Readera. Na datę wirtualnej śmierci serwisu Orkut wyznaczono 30 września 2014 roku, a przez kolejne dwa lata na serwerach giganta przetrzymywane będą dane, które użytkownicy będą mogli pobrać na dysk twardy swojego komputera za pośrednictwem Google Takeout.

Co ciekawe, Google chce zrobić z Orkuta cyfrowe muzeum.

orkut logo duze

W przeciwieństwie do innych zamkniętych projektów, które znikły jakby ich nigdy nie było, w przypadku Orkuta twórcy zostawią w sieci pamiątkę dla potomnych. Serwis nie zniknie, a po prostu zostanie zamrożony. Wszystkie treści będzie można przeglądać tak, jak 30 września zostaną online. Oczywiście wszyscy użytkownicy mogą nie życzyć sobie obecności na takim cmentarzysku i mogą wnioskować o usunięcie wrzuconych przez nich treści.

Szkoda, że na podobny ruch nie zdecydowali się np. twórcy polskiego Grona, gdzie jeszcze w rok po uśmierceniu serwisu trafiałem na nieistniejące wątki w wynikach wyszukiwania. To miły gest ze strony giganta, bo jednak dziesięć lat historii online. Ciekaw jednak jestem, czy nadal aktywni użytkownicy Orkuta po takiej eksmisji przejdą na Google Plus, by kontynuować swoją sieciową aktywność, czy też może obrażą się na Google’a i wybiorą serwis Marka Zuckerberga?

Jakkolwiek się jednak nie stanie, dla Google to raczej mało istotna kwestia.

Już przy zamknięciu namiętnie wykorzystywanego przez geeków tego świata czytnika Google Reader Mountain View pokazało, że aktywność milionów użytkowników przy skali swojej działalności ma głęboko w poważaniu. Firma, która chce szturmować Androidem nie tylko telefony i tablety, ale też telewizory i samochody, nie może się oglądać za siebie. Teraz liczy się tylko masówka.

Samo zamknięcie Orkuta nie zostawia też złudzeń, że usługi w sieci muszą być albo płatne, albo wykorzystywane “przez wszystkich”. Nie ma szans na to, żeby taki Orkut - nawet z plecami w postaci Google - egzystował dla garstki użytkowników. To samo tyczy się też wszystkich startupów. Codziennie słyszę o wielu projektach, które zapowiadają się świetnie, ale potem po roku lub dwóch padają jak muchy, bo nie przekonują do siebie krytycznej masy użytkowników.

orkut closed

Od dawna zresztą szkoda mi życia na testowanie i wdrażanie do mojego workflow nowych (darmowych) rozwiązań, usług, aplikacji - zanim nie osiągną one prawdziwej popularności. Czas na ponowną adaptację swojego internetowego środowiska pracy (i rozrywki) po zamknięciu kilku takich niszowych serwisów i usług nauczył mnie, że nie jest to warte poświęconej na naukę energii.

REKLAMA

Ciekawe też, czy profile z Orkuta będzie można łatwo przenieść do Google Plus, czy może tutaj też gigant szykuje się do zmian? Po ostatniej konferencji Google I/O nie jest to takie nierealne.

Grafiki pochodzą z serwisu Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA