Google nie ma już aż tak dominującej pozycji na rynku wyszukiwania mobilnego. I bardzo dobrze
Jeśli przyjąć, że rewolucja związana z internetem mobilnym jest czymś znacznie większym, niż wymyślenie internetu w ogóle, to wszystkie dynamiczne zmiany w mobile'u powinny być brane na superpoważnie przez hegemonów współczesnego internetu. Na przykład przez Google'a.
W tzw. stacjonarnym internecie Google rządzi niepodzielnie. Jego wyszukiwarka jest najważniejszym internetowym narzędziem, a przy okazji największą agencją reklamową świata, która daje wyżyć setkom tysięcy podmiotów internetowych. Dla Google'a reklamy przy wynikach wyszukiwania to dosłownie cały biznes - wraz ze stronami partnerskimi, które oczywiście korzystają z jego przeglądarki, przynoszą firmie ponad 95 proc. wszystkich przychodów.
W mobilnym internecie, który na poważnie istnieje od 2007 r., Google również jest bezdyskusyjnym liderem, jednak to może się wkrótce zmienić. Według najnowszych raportów, Google traci rynek wyszukiwania mobilnego i powinien to wciąć na zupełnie poważnie.
Według eMarketera, udział Google'a w rynku mobilnej reklamy w USA spadł w ciągu roku o 14,3 pkt. proc. - z 82,8 w 2012 r. do 68,5 proc. na koniec 2013 r.
O co chodzi? Najprościej rzecz ujmując o to, że ludzie korzystający z urządzeń mobilnych coraz częściej korzystają z dedykowanych aplikacji do wyszukiwania informacji.
Chyba każdy widzi to po sobie - z im większej liczby aplikacji korzystamy, tym mniej kontekstów do korzystania z wyszukiwarki Google znajdujemy. Gdy szukam repertuaru kin, korzystam z aplikacji kina. Gdy szukam restauracji w pobliżu, to uruchamiam Yelpa. Gdy szukam interesujących mnie wyników meczów piłkarskich, to sprawdzam je w świetnej aplikacji Forza, a w niej mam od razu zaagregowane linki do YouTube'a i DailyMotion do filmików z golami.
To się oczywiście nie zmieniło z dnia na dzień. Z aplikacji mobilnych do wyszukiwania różnego typu informacji korzystam już od dawna. Chodzi jednak o to, że liczba osób, która "uczy się" korzystać z mobilnego internetu w ten sposób dynamicznie rośnie.
Gdy w 2007 r. iPhone zaprezentował pierwszą mobilną przeglądarkę, której dało się używać w wygodny sposób, to korzystaliśmy z niej bardzo podobnie jak z przeglądarki na komputerach. Teraz, 7 lat później, wielu z nas wykształciło w sobie nowe typy zachowań na urządzeniach mobilnych, a te coraz częściej uderzają w status-quo internetowego biznesu.
Coraz częściej przeglądarka nie jest już pierwszym wyborem użytkownika urządzeń mobilnych.
Google oczywiście to wie i rozumie. Trudno znaleźć internetowego giganta tak dobrze przygotowanym na mobilną rewolucję. Google ma najpopularniejszy mobilny system operacyjny, najczęściej wybieraną przeglądarkę mobilną (Chrome + Android), serię najczęściej pobieranych aplikacji mobilnych, itd.
Jest też oczywiście największym podmiotem reklamowym w mobile'u, jednak ze względu na zmianę sposobu docierania do informacji na urządzeniach mobilnych traci udziały w torcie reklamowym. Prawie 15 pkt. spadek udziałów w ciągu roku to nie jest błaha sprawa, mimo faktu, iż w ogólnym rozrachunku przychody z reklamy mobilnej Google'a dynamicznie wzrosły.
Udziały traci zresztą nie tylko Google. Yahoo, który pod sterami Marissy Mayer inwestuje przede wszystkim w mobile, również stracił - w ciągu roku jest udział w rynku mobilnej reklamy US spadł z 11,2 do 7,6 proc.
Rośnie za to kategoria "inne" - w ciągu roku z 5,4 do aż 22,9 proc., a w niej według eMarketera takie podmioty jak: KAYAK, Amazon, Shazam, Yelp i inni.
Z 60 proc. udziałem Google już nie ma aż takiej dominującej pozycji jak ma w stacjonarnym internecie. I dobrze, bo to zmusza wszystkich do szukania nowych sposobów myślenia o wyszukiwaniu, a co za tym idzie rynku reklamowego, na mobile'u.
* zdjęcie główne: Shutterstock