To nie będzie rok Samsunga. Czas na zmiany
Podobno człowiek, jego psychika i podejście do życia zmienia się co mniej więcej 7 lat. Nie wiem, na ile jest to podparte konkretnymi badaniami, ale jeśli rzeczywiście by tak było, to co kilka lat powinien się także zmieniać rynek mobilny. I ten czas właśnie nadchodzi.
Przypomnijmy sobie świat telefonów komórkowych sprzed kilkunastu lat. Mamy rok 1998, w którym niezaprzeczalnym liderem jest Nokia. Finowie sprzedają mnóstwo urządzeń. Są synonimem jakości i dzisiaj już legendarna jest wytrzymałość najpopularniejszej chyba komórki od Nokii, czyli modelu 3310. W 2005 roku fińska firma uchodzi za 5. największą markę na świecie, głównie dzięki 2 mld sprzedanych telefonów komórkowych. W tym samym okresie dość mocną pozycję ma Motorola. Sam do dzisiaj pamiętam modele RAZR z klapką i niemal płaską klawiaturą, które były obiektem pożądania wielu osób.
I nagle nadszedł krach. Wszystko się zmieniło. Do głosu doszedł Apple ze swoim iPhone’em, a z czasem dołączył do niego Samsung, który jeszcze kilka lat wcześniej miał mniej więcej taką opinię, jak dzisiaj Huawei lub ZTE. W skrócie, nie najlepszą. Jednocześnie i Nokia, i Motorola zaczęły tracić udziały, uznanie i popularność. W końcu Motrola trafiła w ręce Google’a, który szybko sprzedał ją do Lenovo, a Nokia, a przynajmniej jej oddział odpowiedzialny za telefony komórkowe, już wkrótce powinna stać się własnością Microsoftu. Dwie wielkie potęgi zapikowały w dół. W międzyczasie dość mocną pozycję miało tajwańskie HTC, które dzisiaj ma niemałe problemy finansowe i co rusz pojawiają się plotki na temat wykupienia i tego producenta.
Rynek mobilny zmienił się bardzo drastycznie. Wszystko zostało wywrócone do góry nogami. Nokia, Motorola czy nawet HTC, które kiedyś święciły tryumfy, dzisiaj nie są już liderami. Z kolei Apple, firma wcześniej nieobecna na rynku i Samsung, czyli koreański producent uchodzący wcześniej za „tanią chińszczyznę”, dzisiaj dzielą i rządzą, mając w sumie ponad 46 proc. rynku. Dzieje się tak już od kilku lat.
I w końcu przyszedł czas na korektę
Skoro ludzie zmieniają się co mniej więcej 7 lat, to rynek mobilny też musi się zmieniać. Może nie akurat co 7 lat, ale wywrócenie dotychczasowego porządku powinno kiedyś nastąpić. Zupełnie tak samo, jak miało to miejsce z Nokią i Motorolą. Nie da się być liderem przez nieskończenie długi czas, mając jednocześnie aż 31 proc. rynku (a takie są właśnie ilościowe udziały Samsunga w liczbie sprzedanych smartfonów w 2013 roku). Złota zasada mówi, że łatwiej wejść na szczyt, niż się na nim utrzymać.
Myślę, że 2014 roku to właśnie czas, w którym zaczną zachodzić pierwsze zmiany. To powolny początek tornada, które wywróci dotychczasowy porządek. Już wieje delikatny wiaterek, który systematycznie wywieje Samsunga, może nie z pozycji lidera, ale na pewno z pozycji hegemona. Nie oszukujmy się, Samsung Galaxy S 5, chociaż jest smartfonem podobno świetnym i na żywo robi dużo lepsze wrażenie niż na zdjęciach, to już nie budzi tak wielkich emocji, jak chociażby Galaxy S 4 lub Galaxy S III. Zresztą poprzedni model nie sprzedawał się już tak rewelacyjnie, jak SGS III. Klientów powoli nudzi to samo danie, tylko nieco inaczej podane. A tak należałoby nazwać modele z serii Galaxy S. To wciąż wydajne urządzenia z przeładowaną nakładką TouchWiz i plastikową obudową. Coraz mniej wyjątkowe, coraz mniej ekscytujące i coraz bardziej przewidywalne. Trudno też o wielkie rewolucje, bo to nie są potrzebne, ale ciągłe spożywanie nawet najsmaczniejszego jedzenia świata w końcu musi skończyć się niestrawnością. Na razie coraz gorzej smakuje…
Tylko kto miałby zastąpić Samsunga?
Odpowiedź na to jest cholernie trudna i praktycznie niemożliwa do przewidzenia. Jest jednak kilka firm, które już pukają do drzwi i pchają się przed szereg.
Jedną z takich firm jest chińskie Xiaomi. Mówię całkiem poważnie. Producent z Państwa Środka jak na razie oferuje swoje urządzenia tylko w Azji – Chinach, Tajwanie, Hong Kongu i na Singapurze, a w planach jest dalsza ekspansja, między innymi Japonii i Ameryki Łacińskiej. Pomimo tego w samym tylko pierwszym kwartale tego roku – jak podaje TheNextWeb - Xiaomi sprzedało już 11 mln smartfonów, a prezes firmy – Lei Jun – przewiduje, że w całym 2014 mogą dobić do sumy 60 mln, a w 2015 nawet 100 mln urządzeń. I to nie działając globalnie! W całym 2013 roku Xiaomi sprzedało 18,7 mln smartfonów, więc jeśli udałoby im się osiągnąć te 60 mln, to zanotowaliby ponad 3-krotny wzrost! Na pewno nie bez znaczenia jest także niedawne zatrudnienie Hugo Barry – byłego pracownika Google, który najprawdopodobniej ma przygotować Xiaomi na globalne wejście na rynek mobilny.
Załóżmy, że chińska firma rzeczywiście osiągnie wynik na poziomie 60 mln sprzedanych urządzeń w całym 2014 roku. Wiadomo, że rynek mobilny jeszcze urośnie i z pewnością kupimy więcej smartfonów, niż w 2013 roku, ale gdyby porównać liczby z poprzednich 12 miesięcy właśnie z tymi 60 mln, to Xiaomi znalazłoby się na… trzecim miejscu wśród producentów smartfonów. Chińczyków wyprzedzałyby tylko Samsung (prawie 300 mln) i Apple (ponad 150 mln). Jednocześnie Xiaomi byłoby przez Huawei (46,6 mln), LG (46,3 mln) czy też Lenovo (43,9 mln). To bez wątpienia byłby ogromny wyczyn. A pomyślcie, co byłoby, gdyby urządzenia chińskiego producenta trafiły także do Europy, czy też Stanów Zjednoczonych.
Kolejną firmą, która ma predyspozycje do tego, aby w przyszłości odegrać ważną rolę na rynku mobilnym jest moim zdaniem duet Lenovo-Motorola. Pierwsza z tych firm już znajduje się w pierwszej piątce producentów smartfonów, działając przede wszystkim w swoim rodzimym kraju, a druga jest dawnym liderem, który coraz śmielej poczyna sobie na rynku i przy modelach Moto X oraz Moto G pokazał, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Zresztą ostatnie dane Kantar World Panel pokazują, że „Motka” rzeczywiście radzi sobie całkiem nieźle. Jeszcze pół roku temu firma ta nie była praktycznie obecna na rynku, a dzisiaj ma już, np. w Wielkiej Brytanii, udziały na poziomie 6 proc. Zbudowanie tego od zera w zaledwie 6 miesięcy to naprawdę niezły wynik.
I wreszcie trzecim kandydatem jest dla mnie LG, które już dzisiaj pokazuje, że potrafi robić świetne smartfony, czego najlepszym przykładem jest model G2 (recenzja tutaj). Najnowszy flagowiec Koreańczyków może i nie sprzedaje się rewelacyjnie, ale jest bardzo dobrze oceniany nie tylko, że branżę i dziennikarzy, ale także użytkowników.
Nie można też zapomnieć o Sony i HTC. Nie wiem jednak dlaczego, ale jakoś nie wierzę w to, że mogą one przejąć pałeczkę po Samsungu.