REKLAMA

Jak autor Sherlocka Holmesa dał się nabrać dwóm dziewczynkom, czyli czy wróżki istnieją?

Istnieje pewne zjawisko, znane w psychologii pod różnymi nazwami, które powoduje, że ludzie powszechnie znani i szanowani, dzięki osiągnięciom w jednej dziedzinie, czasami przenoszą pewność siebie na wszystkie dziedziny życia. Zaczyna im się wydawać, że znają się na wszystkim, a wszystko co powiedzą, automatycznie musi być niepodważalną prawdą. Zjawisko to dotknęło na przykład wielu noblistów, stąd czasami nazywane jest "chorobą noblistów".

Jak autor Sherlocka Holmesa dał się nabrać dwóm dziewczynkom
REKLAMA

Choroba ludzi wybitnych

REKLAMA

Dotknięci ta chorobą byli m.in. chemik Linus Pauling, który był przekonany że jego medyczne teorie dotyczące witaminy C muszą być prawdziwe; Piotr Curie, wierzący w duchy i w seanse spirytystyczne; Philip Lenard, któremu spodobała się ideologia faszystowska; William Shockley, który nawoływał do sterylizowania mniej inteligentnych ludzi... Przykłady można by mnożyć. Ci wszyscy ludzie mieli nagrodę Nobla w swojej dziedzinie, a w innych okazywali się pacanami.

Conan_doyle

Uwzględniając proporcje, bo w końcu wybitnym naukowcem nie był, ofiarą takiej megalomanii był również twórca postaci Sherlocka Holmesa, sir Arthur Conan Doyle. Był on na początku XX wieku prawdziwym celebrytą - wierzono bez dyskusji w każdą jego wypowiedź. Nie było chyba drugiej osoby bardziej publicznie wtedy w Anglii rozpieszczanej niż on. Był do tego uosobieniem racjonalizmu - wszyscy uważali że ma taki sam analityczny i nie ulegający złudzeniom umysł jak jego bohater - detektyw. Niestety, nie do końca tak było. Pod koniec życia zainteresował się spirytyzmem, uwierzył w wywoływanie duchów i na przykład w używanie wahadełka radiestezyjnego. Wypowiadał się publicznie, że dowody na istnienie życia po śmierci są "przytłaczające", co współgrało z potrzebami w Anglii po I wojnie światowej - każda rodzina straciła kogoś w wojnie, a spirytyzm dawał nadzieję.

Pierwsze fotografie Elsie i Frances

Nic więc dziwnego, że gdy w maju 1920 roku sir Arthur dowiedział się, że gdzieś na angielskiej prowincji dwie dziewczynki zrobiły zdjęcia gnomom i wróżkom, natychmiast się tym zainteresował. Wysłał swojego przyjaciela, Edwarda L. Gardnera, aby sprawdził te twierdzenia. Gardner ustalił, że dziewczynki pochodzą z szanowanej, stojącej twardo na ziemi rodziny kupców i na pewno głupstwa im by nie były w głowach.

Cottingley_Fairies_1

Wysłał mu również kopie dwóch fotografii - znanych w tej sprawie jako Zdjęcie numer 1 oraz Zdjęcie numer 2, które podobno były wykonane w lipcu oraz wrześniu 1917 roku. Pierwsze przedstawiało Frances Griffiths (lat 10) w towarzystwie czterech wróżek grających na fletach. Wykonane zostało przez jej kuzynkę (lat 16) Elsie Wright. Elsie z kolei była widoczna na Zdjęciu numer 2, wykonanym przez Frances. Na tym zdjęciu Elsie siedziała na trawie, bawiąc się ze skrzydlatym i brodatym gnomem.

CottingleyFairies2

Aparatem, jakiego używały kuzynki, był model Midg, robiący zdjęcia na szklanych płytkach. Dał im go ojciec Elsie. Wróciły po pół godziny, a po kilku dniach wywołano fotografię znaną jako Zdjęcie numer 1. Kilka miesięcy później dziewczynki wykonały zdjęcie gnoma.

Spirytyzm triumfuje

Arthur Conan Doyle nie posiadał się z radości. Miał w ręku dowód na istnienie świata ponadnaturalnego. Nakazał Gardnerowi drążyć sprawę. Gardner przekazał fotografie "najlepszy ekspertom od fotografii", a oni "zapewnili go, że fotografie są autentyczne". Jednocześnie potwierdzili, że fotografia była wykonana w jednej ekspozycji (nie było podwójnej ekspozycji, nakładającej dwa obrazy na siebie).

FrancesGriffithsandElsieWright

Sir Arthur skonsultował się również ze znanym naukowcem, Oliverem Lodgem, badaczem elektryczności i fal elektromagnetycznych. Lodge nie podzielał entuzjazmu Conan Doyle'a. Doyle bronił sprawy mówiąc że "dziewczynki pochodzą z klasy rzemieślniczej" i "tricki fotograficzne są całkowicie poza ich pojmowaniem".

Tutaj możemy zaobserwować początki myślenia życzeniowego i odrzucanie konkretnych zarzutów tak, aby nie trzeba było rewidować z góry założonego poglądu.

Na przykład: Conan Doyle nie przyjął do wiadomości faktu, że Elsie pracowała w zakładzie fotograficznym i mogła tam się wiele nauczyć na temat technik fotograficznych. Wolał myśleć o niej jako o naiwnej i nieporadnej dziewczynce. Komentował: "Nie jesteśmy tak naiwni, by myśleć że praca w takim zakładzie wiąże się z jakimikolwiek umiejętnościami w tej dziedzinie".

stranded

Krytycy podnosili również fakt, że na pierwszej fotografii Frances nie patrzy na unoszące się w powietrzu obok jej twarzy wróżki, ale prosto w kamerę. Odpowiedź Conan Doyle'a? Frances jest tak przyzwyczajona do widoku wróżek, że ją już nudzą, za to kamera, jako nowość, ją interesuje. Poza tym czy fałszerz nie pomyślałby o tym by odpowiednio upozować Frances?

Sir Arthur szybko napisał artykuł do publikującego jego teksty już wcześniej londyńskiego czasopisma "The Strand". Entuzjastyczny artykuł pt: "Wróżki sfotografowane! Epokowe wydarzenie opisane przez A. Conan Doyle'a" ukazał się w gwiazdkowym numerze z 1920 roku. Artykuł rozwinął później w książkę "Nadejście wróżek", gdzie "rozprawił" się z jeszcze wieloma zarzutami i "przedstawił dowody" w postaci wypowiedzi jeszcze wielu zgadzających się z nim dżentelmenów.

Więcej zdjęć!

Gardner postanowił wykonać ostateczny eksperyment potwierdzający prawdziwość zdjęć. Poprosił kuzynki o wykonanie kolejnych. Od trzech lat nie wykonały żadnych, a - jak wiadomo - proces dojrzewania może "zakłócić moce psychiczne". No, ale może się uda!

CottingleyFairies3

Udało się. Dziewczyny wykonały trzy kolejne fotografie, jak to opisał Gardner w liście do Conan Doyle'a: "Kompletny sukces!".

W tym momencie już same dziewczynki miały dość wygłupów. Gdy Gardner przybył robić kolejne zdjęcia, bez ogródek okazywały znudzenie tematem i śmiały się między sobą z naiwności dorosłego człowieka.

CottingleyFairies4

Tak samo czyniła już wtedy opinia publiczna - w 1921 roku miała już dosyć wróżek. Co odważniejsi stroili sobie żarty z Conan Doyle'a, a co taktowniejsi wypowiadali się o całej sytuacji z zakłopotaniem.

Princess Mary's Gift Book

Sprawa ucichła. W latach 70-tych popularyzator nauki i racjonalnego myślenia James Randi na potrzeby swojej książki zanalizował dokładnie zdjęcia i odnalazł wiele dowodów na fałszerstwo i zdjęcia trickowe, na przykład różne czasy naświetlania poszczególnych planów, niespójne kierunki padania cienia, oraz po prostu... nitki na których zawieszone były wycinanki.

princess_mary

Bo były to wycinanki, przedstawiające postaci w bardzo popularnej natenczas książki dla dzieci Princess Mary's Gift Book. Widać to szczególnie dobrze, gdy porówna się poszczególne ilustracje ze zdjęciami.

W wywiadzie udzielonym w 1985 roku, mająca ponad 80 lat Elsie przyznała, że gdy odwiedził ją sam pan Conan Doyle, głupio jej było przyznać się do dziecięcego żartu. "My, dwoje wioskowych dzieci i taki wybitny człowiek jak pan Arthur - mogłyśmy tylko przytakiwać" - wyjaśniała. No, a potem sprawy wymknęły się już zupełnie spod kontroli kuzynek - trudno było przecież im przyznać się, gdy sir Arthur napisał już całą książkę na ten temat.

CottingleyFairies-PrincessMary2_gobeirne

Co ciekawe, sprawa, znana jako "wróżki z Cottingley", do dziś jest przywoływana na stronach o zjawiskach paranormalnych jako... dowód na istnienie bajkowych, nieznanych nauce, istot...

REKLAMA

Źródła: James Randi "Flim-Flam! Psychics, ESP, Unicorns, and Other Delusions", The Strand 1920, Wikipedia

Obraz Enjoy the last Sunbeams pochodzi z serwisu ShutterStock.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA