Internet XIX wieku: Co się stało z Whitehousem i czy w końcu udało się połączyć kontynenty?
Jak pamiętamy z poprzedniej części, położenie kabla pod Atlantykiem skończyło się porażką, i, mimo wielkiego rozgłosu jakie wzbudziła jego instalacja, nigdy nie został oddany do użytku.
Przez prasę przebiegł podobny krzyk jak poprzednio: jednak tym razem bardzo negatywnie nastawiony do całego przedsięwzięcia. Prasa odzwierciedlała powszechną opinię publiczną: kabel był oszustwem, i w sumie nie wiadomo, czy w ogóle kiedykolwiek istniał! Dobrze oddaje to tytuł w Boston Courier: Czy kabel atlantycki był szwindlem?!
W artykule zasugerowano, że telegram przesłany przez królową Wiktorię do prezydenta Buchanana był tak naprawdę... wysłany zwykłą pocztą wiele tygodni wcześniej. Próbując uciszyć takie głosy, opublikowano pełen zapis przesyłanej wiadomości. Niestety, był to prawdziwy strzał w stopę. Z opublikowanych informacji wynikało że operatorzy podoceanicznego telegrafu godzinami próbowali doprowadzić go do działania. Zapis był pełen zdań typu "Czy odbierasz?" lub "Proszę potwierdź otrzymanie!". Nasuwa mi się tutaj analogia do wydarzeń które do dziś się zdarzają: na przykład katastrofy samolotu. W takich przypadkach również często publikuje się zapis tzw. czarnej skrzynki. Często wyjaśnienie przyczyn kończy się... powołaniem specjalnej komisji.
Komisja do spraw kabla
Tak było i w przypadku kabla atlantyckiego. Powołano komisję składającą się z czterech przedstawicieli firmy Atlantic Telegraph Company oraz czterech tzw. niezależnych ekspertów, wybranych przez partycypujący w kosztach rząd brytyjski. Główną postacią wśród ekspertów był profesor Wheatstone. Wheatstone był słynnym wtedy angielskim wynalazcą, prawdziwym człowiekiem Renesansu, który udzielał się w wielu dziedzinach inżynierii. Odgrywał on również kluczową rolę w rozwoju telegrafii - był autorem wielu usprawnień telegrafu, między innymi stworzył automatyczny transmiter - nadający kod zapisany na papierowej taśmie.
Przez kilka miesięcy, komisja prowadziła badania. Przesłuchiwała dużą liczbę świadków - ekspertów w dziedzinie podwodnej telegrafii i nie tylko. Jednym z najbardziej znanych przesłuchiwanych był profesor William Thomson, który dokonał bardzo wiele dla stworzenia naukowych podwalin telegrafii. Co istotne, był to rywal i przeciwnik Whitehouse'a - nieszczęsnego projektanta tak wadliwego kabla.
W jaki sposób Thomson tak znienawidził Whitehouse'a? Whitehouse zachorował w czasie kładzenia kabla. Thomson zgodził się go zastąpić na stanowisku inżyniera przedsięwzięcia, wziął się do obliczeń i... zrozumiał na jaką minę został wpuszczony. Jego późniejsze zeznania nie zostawiły na Whitehousie i jego umiejętnościach inżynierskich suchej nitki. Przewód w kablu miał za małą średnicę - spokojnie tłumaczył przed komisją Thomson - a decyzja o użyciu wysokiego woltażu spowodowała, że stan przewodu stopniowo się pogarszał, co w końcu doprowadziło do jego kompletnej awarii.
Szefowie Atlantic Telegraph Company w końcu zwolnili Whitehouse'a. Whitehouse poświęcił praktycznie resztę swojego zawodowego życia próbując przekonać świat że wina nie leżała po jego stronie. Napisał nawet całą książkę na ten temat (The Atlantic Telegraph), która zawierała prawie same oskarżenia innych osób o niepowodzenie przedsięwzięcia.
Gorzki koniec Whitehouse'a
Whitehouse do końca życia pozostał megalomanem i człowiekiem przekonanym o tym że on zna się na telegrafii lepiej niż ktokolwiek inny. Posunął się na przykład do tego, że stworzył swój własny system sygnałów, jako rzekomo lepszy niż kod Morse'a. Jego reputacja jednak była zrujnowana - publicznie położono na nim cały ciężar winy za niepowodzenie przedsięwzięcia. Był to też sygnał dla udziałowców i inwestorów: Bez Whitehouse'a błędy się już nie powtórzą. W międzyczasie, wciąż bez działającego bezpośredniego połączenia pomiędzy Europą i Ameryką, Thomson pokazał w Zatoce Perskiej że rozumie telegrafię: używając odpowiedniego kabla, niskiego woltażu, oraz własnego wynalazku czułego galwanometru jako odbiornika sygnału, z powodzeniem połączył Europę z Indiami w 1864 roku. Dzięki temu Fieldowi dość szybko udało się zebrać pieniądze na ponowną próbę położenia kabla atlantyckiego.
Great Eastern wyrusza
Nowy kabel był tym razem zaprojektowany przez profesora Thomsona. Miał przewód o wiele większej średnicy. Był też o wiele lżejszy, dzięki czemu zmniejszono zagrożenie zerwaniem pod własnym ciężarem, co, jak widzieliśmy, zdarzało się często. Do wykonania pracy wybrano statek o nazwie Great Eastern, odpowiednio duży aby zabrać cały ładunek naraz. Great Eastern wyruszył w drogę 24. czerwca 1865 roku z wyspy Valentia. Tym razem testowano każdy odcinek kabla, wciągając go z powrotem, jeśli zachodziła potrzeba, aby znaleźć ewentualne uszkodzenie - poprzednie metody rozwijania nie przewidywały takiej możliwości.
Drugiego sierpnia stało się coś strasznego - w trakcie łączenia odcinków kabla, jedna część zerwała się i... zniknęła w odmętach oceanu. Załoga próbowała zaimprowizowanych metod wyłowienia go - próbowano zahaczyć go bosakiem, lecz za każdym razem przy wyciąganiu wyślizgiwał się lub ponownie zrywał. W rezultacie statek zawrócił do Europy nie dokończywszy swojej misji.
Niepechowy piątek trzynastego
Kolejna próba była tylko kwestią czasu. Feralnego dnia byli już w dwóch trzecich przebytej drogi - nikt nie myślał o tym aby sprawę tak zostawić. Firma miała już ugruntowaną reputację, i inwestorzy po raz kolejny wyłożyli pieniądze. W lipcu 1866 roku wyruszono ponownie - w piątek trzynastego! Tym razem wreszcie się udało - dwa tygodnie później oba kontynenty były połączone siecią telegraficzną.
Inwestorzy mieli rację - pierwszego dnia użytkowania kabel zarobił na czysto ponad 1000 funtów - kwotę w tamtych czasach naprawdę niebagatelną.
Great Eastern miał jeszcze jedną misję tego roku - dzięki pomysłowej metodzie podczepiania do kabla specjalnych boi, wyciągnięto kabel który zerwał się rok wcześniej i... dociągnięto do wybrzeży Nowej Fundlandii. Tym sposobem Europa i Ameryka miała dwie niezależne linie telegraficzne - mogły służyć równocześnie, by zwiększyć przepustowość (ilość przesyłanych danych w czasie) lub jako linia zapasowa.
Atlantyk był pokonany. Telegraf dopiero teraz mógł zacząć święcić prawdziwe tryumfy i zmienić świat na zawsze. Jak chroniono przesyłane nim informacje, i jak próbowano je wykraść - napiszemy wkrótce na Spider's Web.
W tekście wykorzystałem ilustracje z książki Charlesa Brighta "The Story Of The Atlantic Cable". Zdjęcie Telegraph: telegrams reception in England. Engraving by Shyubler pochodzi z serwisu ShutterStock.
Czytaj także: