Internet XIX wieku trafia do Europy i przekracza kanał La Manche
Oto obiecana, druga część artykułu na temat Internetu XIX wieku, czyli telegrafu.
Jak wspomniałem w poprzednim artykule, rząd USA próbował przejąć kontrolę nad siecią telegraficzną w tym kraju. W lipcu 1886 roku w piśmie The North American Review ukazał się artykuł Should The Government Own The Telegraph?, w którym autor argumentuje, że skoro rząd zajmuje się rozwożeniem poczty obywateli, to powinien też zająć się ich telegramami, i uważa za niezwykłe że pozwolono aby telegraf "wpadł w prywatne ręce". W artykule pada ciekawa liczba: w ciągu roku, sama firma Western Union (znana dziś z przelewów pieniężnych firma była pionierem telegrafu) raportowała w celach skarbowych wysłanie 40,5 mln wiadomości! Był to więc ogromny biznes, jednak rządowi nie udało się go przejąć.
Europa nie pozostaje w tyle
Tymczasem w Europie kolejne kraje łączyły się w jedną sieć telegraficzną - najczęściej z "routerami" na granicach w postaci biur w których ręcznie przekazywano wiadomości. Jak pisałem wcześniej, pierwsze swoje sieci połączyły Austria i Prusy, w 1849 roku. Wkrótce podobne porozumienia zawarły Prusy i Saksonia, oraz Austria i Bawaria. Rok później te cztery kraje stworzyły Austro-Niemiecką Unię Telegraficzną, która ustaliła wspólne taryfy, zasady połączeń i wzajemnego przekazywania wiadomości. Można powiedzieć, że powstała pierwsza umowa roamingowa. Na wspólny protokół przekazywania wiadomości oficjalnie wybrano system wymyślony przez Samuela Morse'a. Wkrótce później Unię utworzyły Francja, Belgia, Hiszpania, Szwajcaria i Sardynia.
Pozostał jeden duży kraj, po drugiej stronie Kanału La Manche - Wielka Brytania.
Pokonać wodę
Eksperymenty z przesyłaniem sygnału telegraficznego pod wodą rozpoczęły się już przy początkach tworzenia telegrafów. Jeden z pionierów, Charles Wheatstone, przeprowadzał próby z przesyłaniem sygnału z łodzi na ląd. Samuel Morse zaś, w 1843 roku, wypróbował przewód w gumowej osłonie, umieszczony w ołowianej rurze, w celu przesłania sygnału na Governors Island w Nowym Jorku. Oba testy się powiodły. Przeprowadzano również eksperymenty z wykorzystaniem samej wody jako przewodnika dla sygnału elektrycznego.
Co innego jednak testy przeprowadzane w uregulowanym i zmeliorowanym nabrzeżu Nowego Jorku, a co innego wody Kanału La Manche. Do tego trzeba było się liczyć z wytrzymałością materiału - jeżeli nie chciano powtarzać kładzenia kabla po kilku latach, nie można było użyć ulegającej erozji w wodzie gumy.
Rozwiązaniem okazał się materiał o nazwie gutaperka. Jest to substancja wytwarzana w sposób podobny do kauczuku, z soku niektórych drzew (np. gutaperkowca i eukomii wiązowatej). Jest dobrym izolatorem i jest odporna na działanie czynników zewnętrznych pod wodą. Ważną cechą gutaperki była jej termoplastyczność - twarda w temperaturze pokojowej, staje się miękka po zanurzeniu w gorącej wodzie i zachowuje kształt, który jej nadano, po ostygnięciu. Dziś gutaperka wykorzystywana jest w stomatologii przy leczeniu kanałowym. Był to dość drogi materiał - drzewa z których wytwarzano go rosły w Azji - ale był wtedy w powszechnym użyciu do wielu celów i zdecydowano się na jego użycie do izolacji kabli.
Bracia Brett wkraczają do akcji
Budowy połączenia kablowego pomiędzy Francją i Anglią podjęli się Jacob i John Brettowie, dwaj bracia, z których jeden był inżynierem a drugi handlarzem antykami. Założyli w tym celu firmę o bardzo ambitnie brzmiącej nazwie General Oceanic and Electric Printing Telegraph Company.
Po otrzymaniu odpowiednich zezwoleń od rządów obu krajów, zamówili po prostu przewód pokryty 5 mm warstwą gutaperki, i wynajęli barkę o nazwie Goliath. Ich plan był banalnie prosty:
1. stać z tyłu barki z rolką na którą nawinięty był przewód
2. rozwijać przewód w trakcie przeprawy przez kanał
3... profit!
Tylko że niestety, nie... Nic nie poszło zgodnie z planem.
Na początek okazało się, że przewód... unosi się na powierzchni wody, zamiast zatonąć i ułożyć się na dnie. Bracia zaimprowizowali proste rozwiązanie - w trakcie rozwijania przyczepiali do przewodu ciężarki w pewnej odległości od siebie. Pod wieczór dotarli do Calais we Francji, podłączyli telegraf do przewodu, i zaczęli czekać na wiadomość przysłaną z angielskiego brzegu. Przyszła... kompletnie nieczytelna. Zakłócenia sygnału uniemożliwiały praktyczne używanie przewodu. Długość przewodu i otaczająca go woda spowodowała że automatyczny, szybko nadający i odbierający telegraf nie radził sobie z sygnałem. W końcu udało się przesłać testową wiadomość, używając powolnego staroświeckiego ręcznego modelu telegrafu który działał wolniej i łatwiej było rozpoznać poszczególne znaki.
Francuski rybak zrywa połączenie
Niestety, kabel zakończył swój żywot już następnego dnia. Francuski rybak łowiący przy brzegu wyciągnął go gdy zaplątał mu się w sieci. Zaciekawiony, odciął kawałek, by przyjrzeć się dziwnemu wodorostowi na spokojnie w domu...
Tak zakończyła się pierwsza próba położenia kabla pomiędzy Anglią a lądową częścią Europy. O dalszych, tym razem udanych, próbach, jak również o innych ciekawostkach z historii telegrafu, opowiem w kolejnym artykule.
Przeczytaj również: Internet w XIX wieku – czaty i kanały RSS były znane już ponad 150 lat temu
Obraz Vintage drawing of a 19th century Morse key pad - Picture from Meyers Lexicon books collection (written in German language) published in 1908, Germany pochodzi z serwisu ShutterStock.