Acer Liquid S1 - tylko wielki ekran czy może coś więcej? - recenzja Spider's Web
Jeszcze do niedawna ogromne dotykowe ekrany kojarzyły się głównie ze smartfonami z wyższej półki, przede wszystkim cenowej. Podczas gdy „górę” niemal w całości przejęły telefony z wyświetlaczami w okolicach 5” i większymi, osoby o mniejszych wymaganiach lub mniej zasobnych portfelach musiały zadowolić się bardziej kompaktowymi wymiarami. Kwestią czasu było jednak pojawienie się urządzeń tańszych, oferujących porównywalnie wielką powierzchnię roboczą. Jednym z nich jest właśnie tytułowy Acer Liquid S1. 5,7” za 1499 zł. Czy warto?
Parametry techniczne
Testowy egzemplarz charakteryzował się następującą specyfikacją:
- Wymiary: 163x83x9,5mm
- Masa: 195g (180g w wersji z jedną kartą SIM)
- Wyświetlacz: dotykowy, pojemnościowy 5,7”, TFT IPS, 1280x720 (HD), PPI: 258, 16 milionów kolorów, „Zero Air Gap”
- Procesor: MT6589T, czterordzeniowy, taktowanie rdzenia 1,5GHz
- Procesor graficzny: PowerVR SGX544MP
- Pamięć RAM: 1GB
- Pamięć wewnętrzna: 8GB
- Aparat:
- Tył: 8 MP
- obiektyw o ogniskowej 28 mm z przysłoną f2,0,
- czujnik BSI,
- Lampa błyskowa LED
- Nagrywanie wideo w jakości 1080p
- Przód: 2 MP,
- obiektyw o ogniskowej 24 mm z przysłoną f2,2,
- kąt aparatu 88 stopni,
- czujnik BSI
- Nagrywanie wideo w jakości 720p
- Tył: 8 MP
- Łączność: GSM/EDGE/3G/HSPA+
- HSPA+ / WCDMA: 900 / 2100 MHz
- GSM / GPRS / EDGE: 850 / 900 / 1800 / 1900 MHz
- WiFi: dwuzakresowe 802.11 a/b/g/n
- Bluetooth: Bluetooth® 4.0 LE
- Inne: Radio FM
- Czujniki: Zbliżeniowy, Kompas cyfrowy, Akcelerometr,
- USB: microUSB 2.0
- Złącze Jack: miniJack 3,5mm
- Złącze kart SIM: Dwa złącza na kary microSIM
- Złącze kart pamięci: microSD (SDTM) do 32GB
- GPS: GPS z aGPS
- Bateria: 2400 mAh (wymienna)
- System operacyjny: Android 4.2.2
- Oznaczenie: S510
W czasie testów urządzenie pracowało pod kontrolą systemu oznaczonego jako Acer_AV052_S510_RV36RC01_EMEA_CUS1, CBV: 1378994275.
Odmiany
Na rynku dostępne są dwie odmiany Acera S1, różniące się tylko jednym „szczegółem”. Model standardowy wyposażono w jedno złącze na karty microSIM, natomiast model S1 Duo posiada już dwa, funkcjonujące równolegle sloty. Według specyfikacji podanych przez firmę na oficjalnej stronie, wiąże się to z nieznacznym wzrostem i tak już dość sporej masy (o 15 g do 195 g) i mikroskopijnym wzrostem grubości (1 mm – może być to po prostu kwestia różnicy przy zaokrąglaniu).
Odmian kolorystycznych nie ma – przód telefonu może być tylko czarny, natomiast opcjonalnie w zestawie odnajdziemy dodatkową, białą pokrywę baterii, która może nieco urozmaicić wygląd naszego telefonu.
Zestaw i pudełko
„Wielki telefon powinien mieć wielkie pudełko” – prawdopodobnie taka myśl przyświecała Acerowi przy przygotowywaniu ogromnego jak na dzisiejsze czasy opakowania swojego smartfonu. Na szczęście w środku oprócz telefonu odnajdziemy nie tylko papiery i powietrze, ale także ładowarkę, kabel USB, całkiem przyjemne (choć wiadomo, że nie najlepsze) słuchawki douszne z pilotem oraz, co jest miłą niespodzianką, wspominaną już wcześniej bonusową klapką w kolorze białym. Według strony Acera w ramach tzw. pakietu „Web Value”, możemy dodatkowo dodatkowo otrzymać otwierane eleganckie etui. W naszym zestawie niestety go zabrakło, więc nie możemy powiedzieć na jego temat zbyt wiele.
Wygląd zewnętrzny i obudowa
Przód
„Ojej, jaki wielki” – to właśnie chciałoby się powiedzieć w momencie, kiedy zobaczymy model S1 i weźmiemy go do ręki. I choć aż chciałoby się zażartować „that’s what she said”, to niestety nie do końca wymiary Acera są w tym przypadku powodem do radości. Owszem, przód w sporej części wypełnia ogromny, 5,7-calowy wyświetlacz, ale poniżej i powyżej niego odnajdziemy ogromne połacie przestrzeni niezagospodarowanej lub zagospodarowanej w niekoniecznie właściwy sposób. Wystarczy tylko powiedzieć, że S1 jest o centymetr dłuższy niż Note 3 o takiej samej przekątnej wyświetlacza i o prawie 4 mm szerszy. Wbrew pozorom to całkiem sporo.
Poza tym przód nie wita nas zbyt wieloma nowościami. Pod taflą hartowanego szkła, która pokrywa cały front z wyjątkiem charakterystycznego wycięcia nad wyświetlaczem i powierzchni ponad nim, odnajdziemy trzy przyciski dotykowe - Powrót, Home, którego długie przytrzymanie aktywuje Google Now i Wielozadaniowość – długie przytrzymanie aktywuje Floating Apps. Korzystanie z nich jest względnie wygodne, chociaż powierzchnia czuła na dotyk jest nieproporcjonalnie mała w stosunku do ogólnej powierzchni pod wyświetlaczem, przez co raz na jakiś czas uda nam się nie aktywować odpowiedniej funkcji za pierwszym razem.
Uważnie przyglądając się S1 można także dostrzec niewielkie wycięcie po prawej stronie na dole – jest to nic innego jak otwór mikrofonu.
Uwagę na siebie (oprócz ekranu) zwraca jednak właściwie tylko otwór głośnika, który niestety, zgodnie z przewidywaniami, gromadzi niezwykle trudny do usunięcia kurz. Z drugiej strony jest na tyle charakterystyczny, że jest w stanie przynajmniej nieco wyróżnić telefon z grona dziesiątek lub setek niema identycznych dotykowych „bloczków”. Oprócz tego, powyżej ekranu odnajdziemy jedynie obiektyw przedniej kamery i niezbędne czujniki.
Boki
W przypadku Acera S1 krawędzie składają się z trzech elementów, wykonanych z odmiennych w dotyku materiałów. Pierwszym, bliższym wyświetlacza, jest czarny, twardy i połyskliwy plastik, przyjemnie zlewający się pod względem kolorystycznym z przodem telefonu.
Poniżej niego, przez około 80% długości urządzenia biegnie rozszerzający się ku dołowi metalowy pas, na którym umieszczono wszystkie niezbędne przyciski funkcyjne – włączanie i blokadę telefonu po lewej oraz regulację głośności po prawej. Zdejmując obudowę możemy przekonać się, że metalowe wstawki są nie tylko elementem dekoracyjnym i dość sprytnie zintegrowano je z resztą obudowy, co prawdopodobnie pozytywnie wpłynie na ogólną wytrzymałość urządzenia.
Niestety tutaj możemy zorientować się, że mamy do czynienia z urządzeniem aspirującym najwyżej do miana średniaka, a nie smartfonu z najwyższej półki. Precyzja zamocowania chociażby przycisków regulacji głośności woła o pomstę do nieba, nawet jeśli nie mamy zbyt wygórowanych wymagań. Wystarczy położyć telefon, aby klawisze dosłownie opadły i już nie wpisywały się w linię kreśloną przez metalowy ozdobnik (tym bardziej, że jest ona dość cienka w tym miejscu). Możemy także po prostu przesunąć je palcem na boki o zaskakującą odległość. To samo zresztą tyczy się przycisku zasilania. Jedynym przypadkiem, kiedy rozwiązanie to wygląda w miarę estetycznie jest wtedy, kiedy trzymamy telefon idealnie pionowo. Wtedy wszystkie linie zgadzają się i widać o co chodziło projektantom. Jeśli jednak zdecydujemy się kilkukrotnie zmienić orientację telefonu z pionowej na poziomą, dostrzeżemy, a właściwie usłyszymy jeszcze jedno – klawisze są na tyle kiepsko zamocowane, że po prostu… dzwonią. I to całkiem głośno.
Pozostała część krawędzi płynnie przechodzi w tylną klapkę, pokrytą przyjemnym w dotyku gumowym materiałem. I to właśnie na jej powierzchni znalazły się otwory na słuchawki (na górze po lewej) i złącze microUSB (na dole po prawej).
Nie można tutaj pominąć kształtu urządzenia – w przeciwieństwie do większości współczesnych modeli zdecydowano się na bardzo wyraźne wyprofilowanie bocznych krawędzi i tylnej części telefonu. Z jednej strony wyraźnie pomaga to przy trzymaniu tego giganta w ręce, jednak z drugiej powoduje, że korzystanie z niego po położeniu na stole jest co najmniej irytujące – Acer buja się z lewej na prawą przy najdrobniejszym nawet muśnięciu.
Tył
Tylna część telefonu jest na szczęście nieco bardziej urozmaicona. Oprócz standardowego obiektywu aparatu, diody LED i specjalnego „punktu zaczepienia” przy zdejmowaniu pokrywy, znalazło się tu także miejsce dla zaskakująco dobrego głośnika multimedialnego i dodatkowego mikrofonu do wyciszania szumów z tła. W centralnej części znalazło się oczywiście miejsce dla logo producenta, a całość prezentuje się całkiem estetycznie. Nie gorzej jest także w przypadku białej pokrywy baterii, która wykończona jest wprawdzie minimalnie bardziej błyszczącym i gładkim plastikiem (choć pozornie wydają się dokładnie takie same jeśli chodzi o materiał). Przy obydwu rodzajach pokryw, zbieralność odcisków palców i kurzu można określić jako co najmniej satysfakcjonującą – utrzymanie ich w czystości nie stanowi większego problemu, a i nawet bez specjalnych zabiegów nie prezentują się po intensywnym użytkowaniu źle.
Sama klapka jest solidnie przymocowana do urządzenia, znajdując punkty zaczepienia w ponad dwudziestu miejscach, podczas gdy w chwili, kiedy zajdzie taka potrzeba możemy ją zdjąć bez większego wysiłku dzięki specjalnemu zagłębieniu (nawet jeśli mamy bardzo krótkie paznokcie).
Niestety na tym kończą się zalety klapki, ponieważ to właśnie ona w największym stopniu psuje odbiór urządzenia. Praktycznie od nowości ugina się w dużym stopniu, szczególnie w obrębie obszaru tuż poniżej logo producenta. Poza tym tak wielka, plastikowa, nie urozmaicona żadną fakturą powierzchnia robi w codziennym kontakcie wrażenie co najmniej przeciętne, żeby nie powiedzieć wprost, że słabe. O tyle dobrze, że nie zdecydowano się na mocno połyskliwy plastik – to byłoby już prawdopodobnie bardzo trudne do zniesienia.
Pod klapką znajdziemy za to całkowity standard (dla dual-simów) – baterię, dwa umieszczone obok siebie złącza microSIM z odpowiednimi oznaczeniami oraz wejście na kartę microSD. Wady? Żadna z tych kart nie może być wyjęta podczas pracy telefonu. I nie chodzi tutaj nawet o ograniczenia systemowe, ale o fakt, że bateria idealnie blokuje dostęp do każdego ze slotów. Tak, nawet microSD.
Ekran
5,7”, zwłaszcza przy cenie, w jakiej sprzedawany jest telefon Acera, musi robić wrażenie i tak faktycznie jest. W porównaniu do większości dotychczasowych „średniaków” powierzchnia z jaką mamy tu do czynienia wyda nam się imponująca. Niestety poza nią niewiele dobrego można powiedzieć o ekranie S1 i jest on w najlepszym przypadku przeciętny.
Teoretycznie, patrząc na parametry niewiele można mu zarzucić. TFT IPS (przynajmniej według danych ze strony producenta...) z rozdzielczością HD (1280x720) to już całkiem sporo, jak na średnią półkę. Zagęszcze pikseli na poziomie prawie 260 punktów wydaje się być uczciwą ofertą i pozwala na wygodną pracę i przyjemną konsumpcję multimediów, choć też nie robi takiego świetnego wrażenia, jak w przypadku ekranów przekraczających 300 czy nawet 400 PPI. W porównaniu do nich wyświetlana grafika i obrazy wydają się być nieco rozmazane, mniej ostre i po prostu o wiele mniej atrakcyjne. Jeśli jednak nie będziemy liczyć każdego piksela osobno i przykładać nosa do ekranu, powinno być dobrze, choć cały czas będziemy mieć świadomość, że mogłoby być zdecydowanie lepiej.
Większych problemów nie ma także z czułością, prędkością reakcji i precyzją obsługi ekranu dotykowego. Co więc jest nie tak?
Przede wszystkim kąty, pod jakimi możemy patrzeć na obraz są bardzo ograniczone, a nawet patrząc na telefon idealnie prostopadle, odwzorowanie kolorów i ich nasycenie jest dalekie od doskonałości. W większości przypadków wyświetlane treści są mocno wyblakłe, czarny jest zdecydowanie bardziej szary niż czarny, a kontrast stoi na bardzo niskim poziomie.
Do tego wystarczy nawet nieznacznie odchylić telefon, aby wszystko stało się jeszcze gorsze, przy większych kątach jaśniejsze barwy robią się całkowicie białe, a jeśli postanowimy jeszcze dalej odchylić telefon (zwłaszcza w pionie) wszystko może stać się nawet nieczytelne. Przykładowo ciemnofioletowe pasy robią się przy dużym odchyleniu bardzo jasnoróżowe.
Jedynym co oprócz rozmiaru przemawia na korzyść ekranu S1 jest przyzwoite odwzorowanie koloru białego (lepsze niż w średnich AMOLEDach, ale i tak gorsze od dobrych LCD) i przyzwoity poziom podświetlenia, choć w krytycznych warunkach może go nieco zabraknąć lub też będziemy musieli dobrać odpowiedni kąt, aby zobaczyć prezentowany obraz znajdując się pod gołym niebem.
W bezpośrednim zestawieniu S1 nie wytrzymuje jednak porównania nawet z nie-idealnymi modelami z początku roku (jak mój Z10), które obecnie są często tańsze od nowego Acera. Można nawet odnieść wrażenie, że Liquid S1 nie próbuje nawet nawiązać walki. Ma wielki wyświetlacz i tyle mu wystarczy.
Tak, ekran jest, jest bardzo duży i doskonale nadaje się do wielu zastosowań, a przeciętne PPI nie spowoduje, że z obrzydzenia wypłyną nam oczy. Bardziej wymagający użytkownicy będą jednak z całą pewnością rozczarowani, ale i też raczej nie sięgną oni po Acera S1.
Porty i złącza
Liquid S1 posiada tak mało portów i złącz, że praktycznie nie ma o czym pisać w tej kwestii. Zarówno gniazdo microUSB na dole, jak i miniJack na górze funkcjonują poprawnie i nie sprawiają najmniejszych problemów. Bo i jakie mogłyby sprawiać.
Ergonomia
O ile wyposażony w ekran o tych samych wymiarach Note 3, dzięki sprowadzeniu ramek z każdej strony do absolutnego minimum, stał tuż poza granicą ogólnie akceptowalnych obecnie rozmiarów urządzenia, o tyle Liquid S1 zdecydowanie ją przekracza. Teoretycznie 1 cm w pionie i niecałe 0,5cm w poziomie to niewiele, ale w praktyce różnica jest gigantyczna i sprawia, że korzystanie z niego każdego dnia, o ile nie jesteśmy odpowiednio zdeterminowani chęcią posiadania wielkiego ekranu, może stać się dość męczące.
Problem zmniejsza nieco wyprofilowanie tylnej i bocznej części obudowy, ale przy dodatkowych, zbędnych powierzchniach, jest to zbyt mało, a pozbawiona faktury tylna część nie ułatwia nam pewnej zmiany położenia dłoni – koniecznej, jeśli chcemy obsłużyć ekran jedna ręką. Właściwie trudno jest nawet mówić o obsłudze S1 jedną ręką – zasięg naszego kciuka przy standardowym chwycie ledwo starcza do połowy ekranu, a aby wcisnąć przycisk zasilania musimy albo skorzystać z drugiej ręki, albo zdecydować się na sporą gimnastykę. Jest on bowiem umieszczony w takim miejscu, że jeśli chcemy nacisnąć go palcem wskazującym dłoni, w której trzymamy telefon, kciukiem nie zrobimy praktycznie nic. Musimy więc kolejno – chwycić telefon standardowo (nie wystarczy), owinąć dłoń wokół telefonu (włączamy telefon), wycofać dłoń (teraz możemy działać). Przypominam, że cała ta zabawa odbywa się z udziałem ważącego niemal 200 gram „klocka”, mającego ponad 16 centymetrów długości i ponad 8 szerokości! Być może takie umiejscowienie przycisku zasilania ucieszy leworęcznych, ale praworęczni zdecydują się pewnie dla świętego spokoju skorzystać z dwóch rąk.
Podobne problemy możemy mieć podczas wędrówek palcem jednej dłoni po ekranie – od paska powiadomień do przycisków funkcyjnych pod spodem jest naprawdę daleko nie mamy szans, aby poradzić sobie bez uważnego przesuwania telefonu w dłoni.
Nieco lepiej jest oczywiście jeśli skorzystamy z dwóch rąk, ale bądźmy szczerzy – dwoma rękoma można obsługiwać też tablet, komputer czy zdanie sterowany helikopter – trudno tutaj spodziewać się jakichkolwiek problemów.
Dodatkowe centymetry kwadratowe powierzchni dają się jednak we znaki także w codziennym użytkowaniu. W mało których spodniach uda nam się zmieścić go w całości, a spora masa sprawia, że cały czas będziemy mieć świadomość jego obecności. Wrzucony do kieszeni marynarki potrafi ją poważnie obciążyć, a przez swoją długość nie przeszedł nawet „testu Fabii” – nie mieści się w schowku nad radiem. W żadnym kierunku.
Zaletę dodatkowych pasów pod i nad ekranem można natomiast zauważyć w grach, które wymagają poziomej orientacji ekranu. W Note 3 często zdarzały się przypadkowe wciśnięcia przycisków funkcyjnych, podczas gdy w S1 nie zdarzyło się to praktycznie w ogóle. Marne pocieszenie, ale jednak.
Większego usprawiedliwienia dla ogromnej masy urządzenia próżno jednak szukać. Pomimo całkiem przyzwoitego wyważenia telefon wcale nie jest „przyklejony” do ręki, a raczej po dłuższym użytkowaniu po prostu ciąży, podobnie jak w czasie prowadzenia dłuższej rozmowy telefonicznej. Pierwsze pozytywne wrażenie z obcowania z „porządnym kawałkiem sprzętu” dość szybko więc znika i zastępuje je zmęczenie, szczególnie jeśli obsługujemy telefon jedną dłonią – do masy dochodzi jeszcze wysiłek związany z przerzucaniem telefonu z chwytu do chwytu i strach przed tym, że zaraz wypadnie nam z ręki.
Jakość wykonania
Acer S1 celuje w średnią półkę cenową i jako średnią należy też ocenić niestety jakość jego wykonania. Wspomniane już wcześniej przyciski boczne, masa plastiku, uginająca się i skrzypiąca klapka oraz niedoskonałości w spasowaniu nie pozostawiają po sobie najlepszego wrażenia.
Z drugiej strony bardzo przyzwoite wrażenie robi przód, pokryty w zdecydowanej większości szkłem oraz metalowa maskownica przedniego głośnika i również metalowe fragmenty boczne obudowy. Wszystko wydaje się do tego dość odporne na codzienne trudy – ekran nie rysuje się zbyt chętnie (niestety z przyjemnością zbiera odciski palców), a tylna klapka pozostaje niewrażliwa na przedmioty noszone wraz z telefonem w kieszeniach. To jednak zdecydowanie zbyt mało, aby Acer S1 mógł aspirować do klasy wyższej. Robi wrażenie taniego telefonu i… taki właśnie jest. Raczej nie rozpadnie się po miesiącu czy roku użytkowania, ale elementy, które denerwują od samego początku, raczej nie przestaną nas denerwować z biegiem czasu.
Procesor, pamięć, wydajność, temperatura
Testowany telefon wyposażono w procesor czterordzeniowy, czyli sugerujący nieprzeciętną wydajność. Od dawna jednak wiadomo, że to nie ilość ma tutaj największe znaczenie, szczególnie, jeśli CPU wspomożemy zaledwie 1GB RAM, co dla Androida oznacza często zbyt małe zasoby.
Z takim połączeniem mamy niestety do czynienia w tym przypadku – procesor MediaTek MT6589T, oparty na czterech rdzeniach Cortex-A7 o taktowaniu 1,5GHz, uzupełnia 1GB pamięci RAM oraz jednordzeniowy układ graficzny PowerVR SGX544. Według syntetycznych testów i porównań jest ono w stanie zapewnić nam wydajność zbliżoną do Galaxy S3, HTC One X czy Nexusa 4. W rzeczywistości trudno jednak wyobrazić sobie, aby z tego, jak działa taki komplet zadowoleni byli bardziej wymagający użytkownicy, korzystający z kilkunastu aplikacji jednocześnie.
W najlepszej sytuacji są ci, którzy z telefonu korzystają w umiarkowanym zakresie głównie do obsługi poczty, SMS, telefonowanie, przeglądania internetu (nawet z kilkoma kartami), oglądania filmów (nawet w wysokiej rozdzielczości) czy korzystania z podstawowych aplikacji i praktycznie zawsze po ich opuszczeniu całkowicie je zamykają. Przy takim profilu użytkowania, szanse na to, że pojawią się wyraźne spowolnienia działania systemu są niewielkie. Nie da się jednak ukryć, że… zdarzają się od czasu do czasu niewielkie zacięcia przy przewijaniu interfejsu, czy konieczność odczekania sekundy dłużej na załadowanie się zawartości aplikacji (tak, czasem nawet systemowych). Przyznaję, że przez większą część trwania testów korzystałem z S1 właśnie w ten sposób i nie mogę specjalnie narzekać na wydajność przy moich zastosowaniach, ba, mógłbym nawet korzystać z niego kolejne dwa tygodnie czy kolejne dwa miesiące, jeśli chodzi o ten akurat parametr. Nie był demonem szybkości jak Note 3, ale też nie sprawiał, że miałem ochotę rzucić nim o ziemię. Miłośnicy pełnej płynności i 60 klatek animacji na sekundę będą jednak z całą pewnością rozczarowani. Tylko czego oczekują po telefonie w takiej cenie?
Co jednak stanie się w sytuacji, kiedy postanowimy po kolei uruchamiać wszystkie potrzebne aplikacje i nie zamykać ich, bo przecież mogą się jeszcze później przydać? Cóż, prawdopodobnie szybko zmienimy podejście do tego tematu. Z 1 GB RAM przy normalnym używaniu rzadko kiedy pozostaje więcej niż 200-250 MB wolnej pamięci, a uruchomienie kolejnych programów spowoduje jej spadek nawet poniżej poziomu 100MB, gdzie wszystko zaczyna działać w naprawdę irytująco wolny sposób, a obsługa menu wielozadaniowości jest mocno nieprzyjemna. Tym gorzej, że system dość opornie radzi sobie z odzyskiwaniem pamięci po wyłączonych programach i często trzeba odczekać dość sporo czasu, zanim wróci on na swoje miejsce.
Oczywiście proste aplikacje, takie jak poczta, kontakty, przeglądarka z kilkoma kartami, Twitter, Facebook, TVN Player, Foursquare i jeszcze kilka innych mogą być stale otwarte bez większego spadku wydajności, ale spróbujmy dorzucić do tego jedną wymagającą aplikację i jedną wymagającą grę, a zacznie się robić coraz gorzej.
Wymieniony na początku zestaw podzespołów, o ile zdobywa względnie wysokie noty w testach czysto obliczeniowych, o tyle w przypadku testów wydajności graficznej zajmuje bardzo dalekie lokaty, wyraźnie poniżej nawet modeli ze średniej półki. Na żywo jednak okazuje się, że nie jest wcale tak źle. Bez większych problemów da się grać w pozycje takie jak FIFA 14, Dead Trigger 2, Angry Birds, Stunt Mania 3D, Tank Battles, Gravity, Beach Buggy Blitz, Trial Xtreme i właściwie wszystkie pozostałe tytuły z czołówki Google Play. Z całej tej grupy, z niewiadomego powodu jedynie Minion Rush nie było ani trochę grywalne. Owszem, niektóre z nich potrafiły czasem zgubić jedną czy dwie klatki albo uruchamiać się kilka sekund dłużej, ale ogólnie nie przeszkadzało to w zabawie.
Z układem Acera S1 niestety nie są zgodne niektóre z najciekawszych i jednocześnie najbardziej wymagających gier dla Androida, w tym m.in. Real Racing czy Asphalt 8.
Pozytywnym zaskoczeniem była natomiast temperatura S1 podczas intensywniejszej zabawy. Większe wymiary obudowy pozwoliły prawdopodobnie lepiej zaprojektować sposób odprowadzania ciepła, niż np. w Note 3, który nagrzewał się do nieco wyższych poziomów i nieco bardziej punktowo. Acer natomiast robi się po prostu ciepławy i to na dość rozproszonej powierzchni, co nie wpływa negatywnie na wrażenia z grania.
Z wbudowanych 8 GB pamięci do dyspozycji użytkownika pozostaje około 5 GB wolnej przestrzeni, którą możemy rozszerzyć o karty do 32 GB.
Oprogramowanie
Acer Liquid S1 dotarł do nas z Androidem w nieco już starej, choć wciąż oczywiście funkcjonalnej wersji 4.2.2. Niestety na razie nie wiadomo czy i kiedy można spodziewać się aktualizacji do odsłony 4.3, nie wspominając już o 4.4.
Jeśli jednak komuś nie przeszkadza taka a nie inna odsłona systemu Google, a lubi „czyste” oprogramowanie, prawdopodobnie przypadnie mu do gustu podejście Acera. Producent nie zdecydował się bowiem na zbytnią ingerencję w funkcjonalność czy wygląd systemu i oprócz dodatkowych aplikacji i kilku kosmetycznych dodatków nie różni się niczym od tego, co znajdziemy chociażby na Nexusach (z analogiczną wersją oprogramowania). Dotyczy to zarówno wyglądu, jak i opcji oraz możliwości.
Dodatkowych atrakcji nie mogło jednak zabraknąć, w związku z czym już od samego początku na telefonie zainstalowany jest cały zestaw aplikacji Acera i partnerów – Cloud, Print, HD Channel, Live Screen, Łatwy Hotspot, Mój styl, Polaris Office, Kopia Zapasowa, Menedżer Plików, Skitch, Moodagent , Evernote, klawiatura Swype czy Automatyczny Profil. Szczególnie przypaść do gustu może ten ostatni, który pozwala w prosty sposób dostosować profile powiadomień naszego telefonu do lokalizacji, w której się znajdujemy.
Oprócz tego Acer postanowił zaoferować coś, co przy tej przekątnej ekranu zdecydowanie ma sens – tzw. Floating Apps. Rozwiązanie to w dużej mierze przypomina to, które w swoich smartfonach posiada już Sony czy Samsung, czyli uruchamianie zminiaturyzowanych aplikacji na wierzchu aplikacji pełnoekranowych.
Wystarczy dłużej przytrzymać przycisk wielozadaniowości, po czym wybrać jedną z aplikacji wspieranych w ramach FA (aparat, mapy, kalkulator lub notatki), a następnie skorzystać z nich i zminimalizować do rozmiaru niewielkiego paska lub też zamknąć. Nic nie stoi na przeszkodzie aby równocześnie wykonywać operacje na aplikacji znajdującej się pod spodem, zmieniać rozmiar czy lokalizację „pływających” programów i uruchamiać je wszystkie jednocześnie. Szkoda jedynie tego, że lista praktycznych zastosowań jest bardzo ograniczona przez niewielką liczbę obsługiwanych aplikacji. Zgodnie z deklaracjami Acera, prawdopodobnie w przyszłości zobaczymy ich więcej.
Innym rodzajem pływającej aplikacji jest ekran połączenia przychodzącego – jeśli mamy odblokowany telefon i ktoś zdecyduje się do nas zadzwonić, informacja o tym nie zostanie zaprezentowana na całym wyświetlaczu, a w formie niewielkiego, choć wciąż widocznego paska, który nie będzie zasłaniał przeglądanej przez nas obecnie treści. Wbrew pozorom może się to naprawdę spodobać.
Dłuższe przytrzymanie prawego przycisku pod ekranem pozwala również na dostęp do listy ośmiu, tym razem już dowolnie konfigurowalnych, aplikacji z których korzystamy najczęściej lub chcemy mieć zawsze pod ręką.
Producent smartfonu zdecydował się także rozszerzyć możliwości głosowej obsługi telefonu. W rezultacie możemy odblokować go (choć nie wybudzić – i tak trzeba nacisnąć przycisk) dowolną komendą głosową, odblokować go i uruchomić jedną z trzech aplikacji (SMS/MMS, telefon, aparat) lub też za pomocą magicznego słowa „cheese” wykonać zdjęcie bez dotykania ekranu. Wszystkie te opcje działają bardzo dobrze, ale też raczej niezbyt często będziemy z nich korzystać.
Jeśli chodzi o stabilność systemu, nie mamy żadnych zarzutów. W trakcie dwutygodniowych testów, kiedy S1 był głównym lub jednym z dwóch głównych, użytkowanych na co dzień telefonów, ani razu nie zawiesił się ani nie „wysypał”.
Aparat i kamera
Zmianom w stosunku do czystego Androida uległ natomiast interfejs oraz częściowo funkcjonalność aplikacji aparatu fotograficznego, choć na pierwszy rzut oka widoczny jest jedynie szybki dostęp do jednego z kilku nakładanych na żywo efektów (sepia, negatyw, czerń i biel oraz… woda).
W ustawieniach odnajdziemy jednak kilkanaście gotowych trybów na różne okazje, w tym standardowe, takie jak HDR, seria czy panorama, ale również ciekawsze, jak chociażby automatyczne wykrywanie uśmiechu, Najlepsze Zdjęcie czy Widok Wielu Ujęć (tj. krzyżówka panoramy i sfery).
Nie zabrakło oczywiście możliwości wyboru sceny, rozdzielczości i proporcji (maksymalnie 8 MPX, 16:9) oraz kilku nieco bardziej zaawansowanych ustawień – czułości ISO (100-1600), ekspozycji, jasności, kontrastu, nasycenia, ostrości, odcienia, balansu bieli czy samowyzwalacza. Jak więc widać, jeśli lubimy majstrować przy ustawieniach, mamy spore szanse bawić się nimi tak długo, że obiekt, który chcieliśmy sfotografować znudzi się, zdenerwuje, strzeli focha i pójdzie w świat.
Jeśli jednak odpuścimy sobie wędrówki po ustawieniach, poznamy największe zalety i wady aparatu w S1. Przede wszystkim wykonywanie zdjęcia jest praktycznie natychmiastowe – naciskamy przycisk na ekranie lub przycisk regulacji głośności i po ułamku sekundy możemy wykonać następne. Zrezygnowano nawet ze zbędnych animacji. Wystarczająco szybki szybki jest także AF, choć przy słabszym świetle potrafi podejmować kilkukrotne próby, zanim odpowiednio ustawi ostrość.
Gorzej jest, jeśli chodzi o jakość zdjęć. Fotografie o rozdzielczości 8MPX w dobrych warunkach oświetleniowych wychodzą poprawnie, choć można im zarzucić brak detali w niektórych miejscach, niską jasność i nieco zbyt małe wyostrzenie, jak na tak wysoką rozdzielczość. Ze zdjęcia z rodzinnego pikniku czy wypadu w góry powinniśmy być jednak zadowoleni, niezależnie czy oglądamy je na ekranie telefonu czy też komputera albo telewizora. Fotografie dokumentacyjne, tj. tekstu czy ilustracji również nie powinny nam sprawić problemu, jednak nie spodziewajmy się raczej rewelacji.
W trudniejszych warunkach, nawet pomimo stosunkowo jasnego obiektywu, robi się naprawdę kiepsko. Zdjęcia wychodzą bardzo mocno zaszumione lub praktycznie zupełnie pozbawione szczegółów przez algorytmy odszumiające. We wnętrzach, przy standardowym oświetleniu, jest nieco lepiej, ale i tak wykonanie dobrego zdjęcia graniczy w takich przypadkach z cudem. Wciąż więc w tym modelu tkwimy w epoce jakościowej „telefonów z aparatem” a nie „aparatów z telefonem”.
Rodzaje połączeń bezprzewodowych
Liquid S1 otrzymał od Acera dość podstawowy zestaw systemów łączności bezprzewodowej. Mamy więc obsługę sieci komórkowych od GSM do HSPA+, WiFi (bez wsparcia dla ac), Bluetooth 4.0 LE, Radio FM (które spotyka się dość rzadko) oraz GPS z aGPS. Brak NFC czy innych tajemniczych dodatków, z których prawdopodobnie klient kupujący tego typu smartfon i tak by nie skorzystał.
Zamiast tego natomiast otrzymujemy dwa złącza na karty microSIM, które mogą działać jednocześnie bez przełączania, wyłączania czy restartowania telefonu. Niestety nie jest to system aktywny, przez co gdy na jednej karcie realizowana jest aktywność sieciowa (połączenie, transmisja danych, wysyłanie SMS, odbieranie SMS, etc.), aktywność na drugiej jest wyłączana. W ten sposób, jeśli rozmawiamy za pomocą karty pierwszej, rozmówca dzwoniący na kartę drugą nie dodzwoni się do nas, a jedynie napotka komunikat „Abonent niedostępny”. Szczególnie irytujące może być to w sytuacji, kiedy jedną kartę stosujemy wyłącznie do połączenia z internetem – wtedy, jeśli ktoś do nas zadzwoni, nie będziemy mogli skorzystać chociażby z przeglądarki, dopóki nie zakończymy połączenia.
Całkiem wygodnie i logicznie jest za to przygotowany cały system zarządzania kartami i wykonywanymi za ich pomocą operacjami. Połączenia przychodzące i wychodzące są oznaczone odpowiednim kolorem, możemy wybrać, która z nich ma służyć do połączeń (2G), a która do transmisji danych (3G), z której mają być wysyłane SMS lub czy chcemy za każdym razem samodzielnie wybierać. Dla tych, którzy z obydwu kart planują dzwonić, dobrą informacją może być fakt, że rejestr połączeń również prezentuje informacje na temat „źródła” połączenia.
W każdym momencie możemy wyłączyć jedną z kart i pozostawić drugą aktywną lub też wyłączyć obydwie.
Praktycznie do żadnego z dostępnych rodzajów połączeń nie można mieć zastrzeżeń, nawet wliczając w to obsługę dwóch kart SIM jednocześnie. Zasięg był zawsze stabilny (choć wyraźnie niższy niż np. w Z30) nawet na kartach różnych operatorów, a dodzwonienie się – oczywiście gdy spełniony był warunek braku aktywności drugiej karty – nigdy nie stanowiło problemu.
WiFi i Bluetooth również spisywały się dobrze i robiły to, co do nich należało.
Nie do końca chciał natomiast współpracować moduł GPS, który mimo włączenia wspomagania lokalizacji miał drobne problemy z odnalezieniem się w terenie tam, gdzie inne smartfony nie miały z tym najmniejszego problemu. Szczególne problemy były w budynkach, nawet gdy znajdowaliśmy się przy oknie – dopiero wyjście na otwartą przestrzeń (i to bardzo otwartą) pozwalało zlokalizować się na mapie.
Jakość połączeń, dźwięku i głośniki
Choć dodzwonić się do nas było łatwo, rozmowy nie były już tak przyjemne i nie chodzi tutaj wcale o ich treść, a o jakość. Pomimo ogromnego otworu na główny głośnik, dźwięk dobywający się z niego można określić w skrócie jako mocno przeciętny – wystarczająco głośny, ale nieszczególnie wyraźny, przytłumiony i nieostry. Rozmówcę dało się wprawdzie usłyszeć i zrozumieć, ale czasem wymagało to większego skupienia, do czego raczej nie przyzwyczaiły nas współczesne smartfony. Również jakość dźwięku przesyłanego z naszej strony była w najlepszym przypadku znośna – dwa mikrofony spełniają swoje zadanie, ale nie sprawiają wrażenia, aby specjalnie się do tego przykładały. Na szczęście w trybie głośnomówiącym, w trakcie jazdy samochodem z telefonem wepchniętym częściowo na półeczkę nad radiem, mikrofon wychwytuje bez problemu większość tego co mówimy.
Lepiej sprawuje się za to układ muzyczny i głośnik umieszczony z tyłu obudowy. Jest on w stanie zapewnić naprawdę głośną – na tyle głośną, że nigdy nie odważyłem się ustawić go na maksymalny poziom – i całkiem przyzwoity jakościowo dźwięk. Warto jednak zapoznać się z ustawieniami wbudowanego korektora DTS – domyślnie dźwięk jest praktycznie pozbawiony basów, choć akurat przy niektórych gatunkach muzyki nie musi być to problemem (sam nie zauważyłem, dopóki ktoś mi nie zwrócił mi na to uwagi). Bardzo przyjemna jest także jakość dźwięku na słuchawkach, nawet tych dostarczanych w zestawie.
Umiejscowienie głośnika i jego moc na pewno spodobają się graczom – nie zasłaniamy go dłonią w czasie gry, a dźwięki ryczących silników czy krzyczących wrogów rozchodzą się przyjemnie po całym pomieszczeniu. Naprawdę miła niespodzianka jak na telefon ze średniej półki.
Bateria
2400mAh, biorąc pod uwagę rozmiar wyświetlacza i samego telefonu to stosunkowo mało jak na dzisiejsze standardy i niestety jeśli ktoś przez cały dzień nie wypuszcza telefonu z rąk, prawdopodobnie będzie miał okazję się o tym przekonać.
Zacznijmy jednak od dobrych wiadomości. Jeśli przez cały dzień sprawdzacie pocztę z dwóch kont, sporadycznie czytacie Twittera, wrzucicie jeden czy dwa wpisy albo zdjęcia na Facebooka, przez kilkanaście minut poszukacie czegoś w internecie i pobawicie się kilkoma innymi podstawowymi aplikacjami, bez problemu powinniście na jednym ładowaniu dotrwać nawet nie tyle do końca dnia, co nawet do połowy kolejnego, a w przypadkach zastosowań weekendowych – do pełnych dwóch. Przy dwóch aktywnych kartach SIM ten wynik będzie o kilka godzin krótszy.
Problem zaczyna się oczywiście przy bardziej intensywnym użytkowaniu – w ekstremalnych sytuacjach, np. przy rozbudowanych trójwymiarowych grach, bateria Acera potrafi zniknąć w niecałe cztery godziny, co jest wynikiem równie niezaskakującym, co raczej niezbyt dobrym.
W czasie testów Acer Liquid S1 przeważnie uzyskiwał wyniki pomiędzy 12 a 18 godzin bez ponownego ładowania, natomiast zdarzały się także przypadki, że (podłączony do sieci i sporadycznie, ale jednak, używany) wytrzymywał około 30h. W dniach, kiedy trzeba było niestety testować wszystkie ciekawe gry z Google Play, wynik ten spadał jednak do około 6-8 godzin.
Pełne naładowanie akumulatora trwa około 2 godzin.
Wasze pytania
Pod wpisem z naszymi pierwszymi wrażeniami zadaliście kilka pytań na temat Acera S1, my poszukaliśmy trochę dodatkowych pytań i problemów związanych z nim w internecie i na to, co nie zmieściło się w recenzji odpowiadamy poniżej:
- Czy pękła nam obudowa w okolicach gniazda słuchawkowego – nie, chociaż faktycznie wycięcie zrobione jest ryzykownie blisko krawędzi i przy częstym wyciąganiu i wkłądaniu słuchawek może stać się coś złego. Może dlatego są dwie obudowy w zestawie.
- Czy mieści się w kieszeni – odpowiedź na zdjęciach w tekście
- Czy trzeba nosić plecak lub torbę i czy ewentualnie dodaje ją producent – pod dwóch tygodniach aż chce się powiedzieć: Powinien!
- Czy mieliśmy problemy z zestawem głośnomówiącym Bluetooth? Nie
Podsumowanie
Jaki jest więc Acer Liquid S1? Jest dokładnie tym, czego można się spodziewać po podstawowych parametrach i cenie – jednym z ciekawszych średniopółkowych gigantów, z dodatkową zaletą w postaci dwóch złącz na kartę SIM, co zdecydowanie jest w stanie go wyróżnić. Czy potencjał wielkiego ekranu da się wykorzystać? Oczywiście. Przeglądanie internetu, oglądanie filmów w wysokiej rozdzielczości, zabawa z grami, obsługa dokumentów czy korzystanie z Float Apps – to wszystko możemy zrobić bez większych problemów, o ile oczywiście… nie staramy się tego zrobić jednocześnie. W takich przypadkach może po prostu zabraknąć mocy.
Większość wad można przy tym pominąć, jeśli weźmiemy pod uwagę cenę telefonu. Średniej jakości obudowa, przeciętna jakość połączeń, średnie zdjęcia czy kiepskie kolory i kąty widoczności wyświetlacza mogą doskwierać, ale też możemy na nie nie zwracać uwagi i cieszyć się, że zaoszczędziliśmy całkiem sporo pieniędzy, jeśli brać pod uwagę cenę konkurencji z wyższej półki o podobnym rozmiarze ekranu.
Czy warto brać pod uwagę S1 jeśli szukamy taniego telefonu z wielkim ekranem? Zdecydowanie tak. Czy warto kupować go bez zastanowienia? Zdecydowanie nie – niektóre kompromisowe rozwiązania mogą nam mimo wszystko obrzydzić życie i trzeba zastanowić się, z czego jesteśmy w stanie zrezygnować, a co sprawi, że będziemy przez następne miesiące pluć sobie w brodę.
Zalety:
- Duży ekran o przyzwoitej rozdzielczości
- Niewysoka cena
- Dobra jakość dźwięku (głośnik i słuchawki)
- Przeważnie płynna praca przy normalnym użytkowaniu
- Obsługa nawet nowszych i bardziej wymagających gier
- Obsługa dwóch kart SIM
- Przyzwoita bateria
- Praktycznie czysty Android
- Zaskakująco dobre dodatkowe oprogramowanie
- Radio FM (ha!)
- Dwie klapki w zestawie
Wady:
- Niepotrzebnie wielkie wymiary
- Niewygodne i tandetne przyciski
- Ekstremalnie niewygodna obsługa jedną ręką
- Bardzo przeciętna jakość wykonania
- Bardzo słabe parametry wyświetlacza (poza rozdzielczością i wielkością)
- Drobne przycięcia w trakcie użytkowania
- Mała ilość RAM
- Słaby aparat
- Słaba jakość połączeń telefonicznych
- Tylko 8GB pamięci, karty tylko do 32GB
- Brak możliwości wymiany karty pamięci bez wyłączania telefonu