Acer Liquid S1 w naszych rękach - pierwsze wrażenia Spider's Web
Dawno już minęły czasy, kiedy jedynym phabletem na rynku był Galaxy Note. Dziś do walki na tym rynku włączyli się już wszyscy producenci, w tym m.in. Acer, który stara się przekonać do siebie klientów modelem Liquid S1, oferującym ogromną powierzchnię roboczą (5,7”) i bardziej niż przyzwoite parametry za nieprzyzwoicie wręcz niską cenę. Czy 1499zł za mały tablet z funkcją telefonu lub wielki telefon o możliwościach tabletu sprawi, że stanie się hitem na rynku? Od dziś będziemy sprawdzać, czy ma na to jakiekolwiek szanse.
Pierwsze wrażenia można określić jako bardzo pozytywne. Smartfon jest oczywiście spory (163x83x9,5mm), ale dzięki odpowiedniemu wyprofilowaniu zaskakująco wygodnie leży w ręce. W zależności od preferencji wadą może być natomiast jego masa – 195g z jednej strony sprawia, że mamy wrażenie obcowania z porządnym kawałkiem sprzętu, natomiast z drugiej strony, nawet bez umieszczania na wadze da się zauważyć sporą różnicę pomiędzy nim, a np. Note 3.
W kwestii ogólnej prezencji Acer nie wymyślił niczego nowego – nadal mamy do czynienia z mniej lub bardziej zaokrągloną na rogach bryłą, której przednia cześć wypełniona jest w większości ekranem, natomiast całość frontu pokryta jest przyjemnym w dotyku szkłem. Poniżej umieszczono trzy dotykowe przyciski, w które praktycznie-zawsze-udaje-się-trafić, natomiast nad wyświetlaczem widoczny jest dość specyficzny otwór głośnika, który całkiem przyjemnie urozmaica monotonny wygląd telefonu, jednocześnie niemal natychmiast dając nam do zrozumienia, którą część urządzenia będziemy musieli najczęściej czyścić z kurzu i podobnych zanieczyszczeń.
Reszta obudowy Liquid S1 to w większości różne odmiany plastiku – od mocno połyskliwego na krawędziach, po przyjemny i zapewniający dobry chwyt (za to łapiący odciski palców) matowa pokrywa baterii. Na szczęście oprócz tworzyw sztucznych znalazło się także miejsce dla nieco bardziej szlachetnych materiałów, i tak srebrne pasy po bokach wykonane są z aluminium. Niestety do nich właśnie można się w przypadku naszego modelu najbardziej przyczepić, a dokładnie do przycisków regulacji głośności i zasilania – są tak luźne, że w bez wciskania możemy nimi poruszać praktycznie w każdym kierunku w zaskakująco szerokim zakresie. Nie wspominając już o tym, że podczas potrząsania telefonem dzwonią tak, że będą mogły znaleźć swoje zastosowanie podczas nadchodzących świąt.
Poza tym faktem jakość wykonania należy jednak określić (przynajmniej po pierwszym kontakcie) jako co najmniej dobrą. Wszystkie elementy spasowane są poprawnie, żaden z nich, wliczając w to pokrywę baterii nie ugina się i nie trzeszczy. Jeśli jednak przy pierwszym kontakcie będziemy mieć wrażenie, że nie mamy kontaktu z urządzeniem z najwyższej półki – będzie to jak najbardziej poprawne wrażenie. Ot po prostu z czegoś trzeba zrezygnować dla obniżenia ceny.
W kwestii budowy telefonu, ogólne wrażenia nieco burzy fakt, że przez wyprofilowanie telefonu dość irytujące jest korzystanie z niego w czasie, kiedy leży na biurku – przy każdym naciśnięciu S1 chybocze się bowiem nieprzyjemnie na boki i albo się z tym pogodzimy, albo zrezygnujemy z takiego sposobu obsługi, albo podłożymy po bokach kawałki zmiętego papieru.
Wyświetlacz TFT o przekątnej 5,7” nie budzi za to większych zastrzeżeń, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę cenę najnowszego phabletu Acera. Podświetlenie (choć nie imponujące) jest wystarczające nawet poza domem, rozdzielczość jest zaskakująco satysfakcjonująca (choć HD na prawie 6-calowym telefonie nie jest raczej niczyim marzeniem), do czułości na całej powierzchni nie mam żadnych zarzutów. Nieco gorzej prezentuje się natomiast kwestia odwzorowania kolorów – te są nieco wyblakłe, a przy wychylaniu telefonu tracą swoje nasycenie w jeszcze wyraźniejszy sposób. Obraz pozostaje oczywiście całkowicie czytelny nawet patrząc na telefon pod kątem zbliżonym do 180 stopni, ale czarny bardzo szybko robi się szary a pozostałe kolory tracą swoją intensywność w dramatyczny sposób. Trochę denerwować mogą przy okazji dość szerokie ramki po bokach wyświetlacza, choć akurat nie mają one większego wpływu na funkcjonalność.
Sam system (choć na razie jeszcze w wersji 4.2.2), jego wydajność i dodatki Acera zasługują natomiast na pochwałę. Czterordzeniowy procesor o taktowaniu 1,5GHZ, wspierany przez 1GB pamięci RAM spisuje się naprawdę dobrze i w czasie pierwszych chwil z telefonem nie udało się go jeszcze zmusić do powolniejszego działania. Można jednak zakładać, że po dłuższym czasie problemem może stać się ilość pamięci RAM, ale to prawdopodobnie wyjdzie w trakcie testów.
Zabawy Acera w Androida, w przeciwieństwie do wielu innych producentów, są na szczęście bardzo ograniczone i widać je wyłącznie w niewielkich zmianach w UI i całkiem sporej liczbie dodatkowych aplikacji i funkcji, choć pod tym względem do liderów sporo mu oczywiście brakuje. Z najciekawszych nowości warto wspomnieć przede wszystkim o możliwości głosowego odblokowywania (choć samodzielnie trzeba podświetlić ekran), które dodatkowo można skonfigurować tak, aby uruchamiało wybraną aplikację (choć ich lista jest tak krótka, że aż przykra) i tzw. Floating Apps, czyli opcji uruchomienia w półprzezroczystym oknie dodatkowych programów.
Nie ma przy tym ograniczenia wyłącznie do jednej „pływającej” aplikacji, przez co w pewnym momencie możemy zacząć się zastanawiać, czy to na pewno jeszcze Android, czy już... Windows. Głosowo można także wyzwalać migawkę aparatu, co przy takich rozmiarach telefonu jest całkiem dobrym pomysłem.
Oczywiście to nie koniec nowości, dodatków i możliwości oferowanych przez Acera. Przez najbliższe dwa tygodnie będziemy sprawdzać każdy, nawet najdrobniejszy element i najmniejszą funkcję S1, po czym spróbujemy odpowiedzieć na zadane w pierwszym akapicie pytanie. Jeśli jednak macie swoje – nie bójcie się ich zadać!