REKLAMA

Po co Android w czytniku ebooków? No właśnie... Onyx Boox I65S Metropolitan - recenzja Spider's Web

Na czytniku Onyx Boox I65S Metropolitan miałem okazję przeczytać już kilka książek. Jako urządzenie do czytania beletrystyki sprawdza się on nieźle, ale od zainstalowanego na nim Androida oczekiwałem znacznie więcej.

Po co Android w czytniku ebooków? No właśnie… Onyx Boox I65S Metropolitan – recenzja Spider’s Web
REKLAMA

Większość czytników ebooków jakie miałem okazję testować posiada autorskie oprogramowanie producenta. Rzadko kiedy pozwala ono na coś więcej, niż na czytanie wgranych na urządzenie materiałów i korzystanie z prostych, preinstalowanych aplikacji. Z tego powodu duże nadzieje wiązałem z czytnikiem Onyx Boox I65S Metropolitan, ale niestety po zakończonych testach urządzeniach stwierdzam, że potencjał tego systemu nie został tu wykorzystany.

REKLAMA
Onyx Boox I65S (1)

Wykonanie

Oceniając omawianego Onyksa należy cały czas pamiętać, że urządzenie nazwane przez producenta Onyx Boox I65S Metropolitan jest czytnikiem ebooków z tej niższej półki cenowej. Ze względu na jego “budżetowy” charakter nie oczekiwałem więc cudów pod względem użytych materiałów i jakości wykonania. Czytnik wygląda nieźle, ma bardzo ciekawy, wyróżniający go kolor, ale chociaż zachowuje zadowalającą sztywność konstrukcji, to przy mocniejszym naciśnięciu potrafi zaskrzypieć.

Niestety, plastik użyty do jego produkcji przy pierwszym dotknięciu potwierdza, że mamy do czynienia z urządzeniem… po prostu tanim. Wykonanie obudowy w żadnym stopniu go jednak nie dyskwalifikuje, jest poprawne. Najważniejszy element, czyli wyświetlacz urządzenia, jest naturalnie wykonany z tzw. epapieru. Ma on standardową wielkość, czyli przekątną o długości równych sześciu cali w proporcjach 4:3, ale nie wyróżnia się pozytywnie na tle konkurencji.

Onyx Boox I65S (4)

Ekran

Wyświetlacz w czytniku Onyx I65S Metropolitan, jak można się było spodziewać w przypadku budżetowego modelu, nie jest dotykowy - co może być w zależności od preferencji równie dobrze wadą, jak i zaletą. Samo urządzenie jest natomiast nieco szersze niż czytniki Amazonu i ma grubszą ramkę po bokach. Przez to jest nieco bardziej “kwadratowy”, ale czyta się z niego wygodnie. Grubość ramki nie przeszkadza i jest na czym oprzeć kciuk.

W urządzeniu nie zachwyca natomiast, patrząc na dzisiejsze standardy, rozdzielczość ekranu wynosząca “zaledwie” 800 na 600 pikseli. Czytać się oczywiście z tego ekranu da, ale na rynku dostępne są po prostu lepsze konstrukcje, nawet z tego samego segmentu cenowego. Niestety występuje tutaj męczące zjawisko ghostingu polegające na tym, że na nowej “stronie” pozostają ledwo widoczne pozostałości starej. To akurat cecha każdego epapierowego ekranu, ale w przypadku tego konkretnego modelu dość mocno rzuca się to w oczy.

onyx boox i65s (1)

Obsługa czytnika

Ze względu na brak dotykowego ekranu głównym sposobem obsługi czytnika jest umieszczony w centralnej części ramki pod ekranem czterokierunkowy joystick. Oprócz tego dostępne jest kilka przycisków funkcyjnych. Po lewej stronie ekranu znalazły się przyciski Home oraz Cofnij, a po prawej na brzegu ramki umieszczono guziki zmiany strony w przód i w tył. Trzeba pamiętać wybierając ten czytnik, że guziki zmiany stron są tylko z jednej strony, co niejako wymusza sposób korzystania z urządzenia.

Przyciski nie są one najwyższej jakości, ale nie latają też luźno, a ich rozmieszczenie dla osoby trzymającej czytnik w prawej ręce jest dość wygodne. Wyjątkiem jest tylko guzik blokady, który znalazł się tam, gdzie najczęściej jest obecny w czytnikach - na dolnej krawędzi. Nie jest to najfortunniejszy wybór, ale zdążyłem się już do jego umiejscowienia przyzwyczaić. Obok przycisku na tej samej krawędzi znalazł się port służący do ładowania urządzenia i zgrywania danych oraz czytnik kart pamięci microSD.

Mała rzecz, a... wkurza

W tym miejscu muszę nieco skrytykować firmę Onyx za wybór USB. Lwia część innych elektronicznych urządzeń, które dziś używamy (nie licząc będącego zawsze na bakier ze standardami Apple), korzysta do ładowania i z grywania danych z portu microUSB. Takiego samego kabla można użyć do większości smartfonów, tabletów i innych gadżetów dostępnych w sprzedaży.

W modelu Boox I65S Metropolitan, a dokładniej we wszystkich czytnikach firm Onyx z jakimi miałem do czynienia, producent uraczył nas wejściem miniUSB. Oczywiście czytnika ebooków nie podłącza się do komputera i gniazdka tak często jak urządzeń z ekranem LCD, ale tym bardziej łatwo jest zapomnieć na dłuższy wyjazd o konieczności spakowania dodatkowego kabla.

Oprogramowanie

Sam w sobie czytnik Onyx Boox I65S Metropolitan nie zachwyca pod względem wykonania, ekranu i podzespołów, ale wyróżnia go na tle innych budżetowych produktów z tego segmentu oprogramowanie. Projektanci odpowiedzialni za stworzenie tego modelu zdecydowali się na zastosowanie tutaj nie autorskiego systemu operacyjnego Onyksa, a nieco zmodyfikowanego Androida w nieco archaicznej wersji 2.3.1. Nakładka jest mało inwazyjna i przemyślana, co było miłym zaskoczeniem, a na górze widać znajomy pasek powiadomień.

W systemie na początku naprawdę widziałem sporą zaletę tego urządzenia. Miałem nadzieję, że dzięki temu czytnik okaże się idealnym punktem dostępowym do zasobów ebooków z różnych księgarni internetowych, a także idealnym narzędziem do przeglądania RSS-ów przez feedly, zapisanych artykułów w Pocket. Liczyłem na to, że będę mógł też wybrać ulubioną aplikację do czytania z zasobów sklepu Google Play. Niestety, okazało się, że moje nadzieje były płonne.

DSC00130

Interfejs

Ponieważ nie jest to urządzenie multimedialne, a czytnik ebooków, zastosowanie przestarzałego dziś systemu (na co zdecydowano się ze względu na słabe podzespoły) nie było dla mnie problemem. Niestety, rezygnacja z dotykowego ekranu skutecznie utrudnia nawigację, ponieważ Android po prostu nie jest przystosowany do obsługi inaczej, niż palcem - a w ostateczności rysikiem.

Po czasie stwierdzam też, że albo optymalizacja leży, albo po prostu hardware tego urządzenia nie jest wystarczający do pociągnięcia systemu Google nawet w wybranej przez Onyksa wersji. Niestety, ale zdarza się czasem, że urządzenie reaguje na polecenia znacznie dłużej, niźlibym sobie tego życzył, a okazjonalnie Android potrafił wyświetlić komunikat o “nieoczekiwanym zamknięciu aplikacji”. Ale nawet nie to jest najgorsze...

DSC00142

Zmarnowana szansa

Słysząc o Androidzie w czytniku miałem przed oczami naprawdę wszechstronne urządzenie, a okazało się, że… nie da się na nim instalować swoich aplikacji. Tak po prostu. Zbiór programów udostępnionych przez producenta jest przy tym dość ubogi, a w menu można znaleźć takie pozycje jak Booksource, Dysk Google, Galeria, Internet, Kalendarz, Pobrane, QuickDic oraz SkyDrive.

Aplikacje nie są przystosowane do obsługi joystickiem, a korzystanie z nich jest możliwe, ale niewygodne. Sama aplikacja do czytania książek jest nawet niezła i przemyślana, ale szkoda, że nie można jej zmienić. Zabrakło mi też opcji dostępu do swoich zbiorów zgromadzonych w przestrzeni dyskowej Amazon Kindle lub Google Play Books. Pozwoliłoby to na synchronizację postępów w czytaniu między czytnikiem, a tabletem.

DSC00139

Okrojony Android

Oczywiście miło, że można swoje własne książki w plikach .epub trzymać w chmurach Dropbox i SkyDrive i ściągać w wygodny sposób na urządzenie w wybranym momencie po połączeniu się z Wi-Fi, ale to po prostu za mało. Oczywiście nie spodziewałem się certyfikacji urządzenia przez Google dostępu do sklepu Google Play, ale miałem nadzieję na przynajmniej jakiś alternatywny sklep z aplikacjami.

Okazuje się jednak, że jest jeszcze gorzej, bo w czytniku Onyx Boox I65S Metropolitan zablokowana jest nawet możliwość ręcznego wgrania aplikacji z wykorzystaniem plików instalacyjnych .apk - chociaż znalazłem pozycję w menu o nazwie “instalacja z nieznanych źródeł”. Próbowałem na kilka sposobów - poprzez wgrywanie na Google Drive i bezpośrednio do pamięci, ale żaden z tych sposobów nie okazał się skuteczny, nie da się i już.

Dla kogo?

Onyx w Polsce reklamuje czytnik Boox I65S Metropolitan jako tanie urządzenie dla uczniów, a dostępny na starcie jest pokaźny zbiór lektur szkolnych. Nie jestem jednak przekonany, że to dobry wybór, zwłaszcza na pierwsze urządzenie z epapierem - po prostu można się do tego sposobu konsumpcji książek zrazić. Czas pracy tego konkretnego czytnika też nie zachwyca, a urządzenie nie jest zbyt wygodne w obsłudze - Android kontrolowany za pomocą joysticka daje się we znaki, a samo wpisanie hasła do Wi-Fi wymaga nie lada cierpliwości.

Samo urządzenie jak na swoją cenę wykonane jest poprawnie, a na plus względem np. kosztującego mniej więcej tyle samo na wolnym rynku Kindle’a Classic od Amazonu można zaliczyć obsługiwane przez czytnik Onyksa formaty plików. Zaliczają się do nich ePub, PDF, TXT, RTF, HTML, i DOC. PDF-y można wgrać i czytać, ale mimo wykorzystania funkcji dopasowania strony do ekranu o nazwie reflow, czytanie ich na sześciocalowym ekranie ciężko nazwać wygodnym.

DSC00137

Niestety, system Android 2.3.1 zainstalowany w czytniku potrafi się czasem zadławić, a jego obsługa nie jest zbyt przyjemna. Jeśli ktoś potrzebuje obsługi plików .epub i zdecydowanie nie chce przerzucić się na pliki .mobi i czytnik Kindle Amazonu, to i tak poleciłbym poszukać jednak urządzenia w podobnej cenie - czy to od Onyksa, czy też innej firmy - ale z dedykowanym czytnikom oprogramowaniem.

Zwłaszcza że z ogromnej zalety Androida, jaką jest możliwość instalacji aplikacji, na Onyx Boox I65S Metropolitan, nie skorzystamy.

REKLAMA

PS. Dodam też, że przestraszyłem się nieco, że nie da się z czytnika usunąć moich danych, bo nie znalazłem opcji “przywróć do ustawień fabrycznych”. Okazuje się jednak, że została ona schowana pod hasłem “polityka prywatności”. Mam nadzieję, że w kolejnych czytnikach z Androidem producent zadba o sensowniejsze przetłumaczenie interfejsu, a przyszłych użytkowników Onyksa I65S chcę na to uczulić.

Onyx Boox I65S recenzja
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA