Pokemon X i Y: masa zabawy ze szczyptą nostalgii - pierwsze wrażenia Spider's Web
Najnowsza, szósta już generacja gier Pokemon będzie miała światową premierę w najbliższą sobotę. Dużym zaskoczeniem jest, że polscy gracze już teraz mogą cieszyć się zapowiedzianymi w styczniu Pokemonami X oraz Y. Po otrzymaniu maila o możliwości realizacji zamówienia preorder od razu udałem się do warszawskiej siedziby sklepu Ultima.pl i odebrałem swoją kopię. Po kilku godzinach zabawy stwierdzam, że nie żal mi ani jednej złotówki z zainwestowanych w Nintendo 3DS pieniędzy. Konsolki typu handheld w dobie smartfonów i tabletów nadal mają sens!
Pokemony są z nami już od kilkunastu lat. Sam styczność z tą serią gier miałem jeszcze w szkole podstawowej, kiedy to miesiącami praktycznie nie wypuszczałem z ręki mojej pierwszej przenośnej konsoli. Pokemony Red, Blue i Yellow ukazały się pierwotnie na GameBoy’a i zdobyły serca graczy na całym świecie. Od tego czasu seria urosła do rangi kultowej i nieustannie przynosi Nintendo ogromne zyski, a rywalizować mogą z nią pod względem kasowym wyłącznie produkcje związane z postacią Mario.
Konsole przenośne nadal mają sens
Zgodzę się, że na smartfonach i tabletach gra się przyjemnie i wygodnie i powstają na nie coraz to nowe produkcje, ale sterowanie ekranem dotykowym na dłuższą metę nie ma szans wygrać z dedykowanym urządzeniem wyposażonym w przyciski. Smartfony mogą mieć lepszą grafikę, ale gry na przenośne konsole mają znacznie lepszą grywalność. Dwaj konkurencji na tym rynku nie składają broni. Sony stara się usilnie reanimować własny handheld PS Vita, ale jak dla mnie król może być tylko jeden. Jest nim Nintendo, które po prostu wygrywa biblioteką gier, w które nie da się grać na żadnej innej platformie.
Wielokrotnie zastanawiałem się, czemu Nintendo nie wypuści oficjalnie właśnie Pokemonów i Mario na Androida i iOS, gdzie zarobiłoby z pewnością olbrzymie pieniądze. Nawet fanowskie projekty w stylu Pokemon MMO cieszą się dużą popularnością. Wygląda na to, że w tym szaleństwie jest metoda, bo najnowsza odsłona Pokemonów znów napełni kieszenie japońskiej firmy. Czyżby pogłoski o śmierci handhelda 3DS od Nintendo w dobie smartfonów i tabletów były mocno przesadzone? Chyba tak, skoro w samym Kraju Kwitnącej Wiśni sprzedało się już ponad milion kopii Pokemonów X i Y. Twórcy gry wręcz nie sprostali zapotrzebowaniu i na chwilę obecną wszystkie kopie gry przewidziane na japoński rynek zostały już zaklepane jako preordery.
Gra dla dużych dzieci
Zastanawiacie się pewnie, skąd ta popularność serii? Nie chodzi wcale o to, że japończycy mają dziwny gust. No dobra, może trochę, ale rzecz w tym że wiele osób w Polsce kojarzy Pokemony pewnie głównie z telewizyjnym anime luźno bazującym na kultowych dziś grach. Kilkanaście lat temu bajka ta leciała w Polsce bodajże na Polsacie i co tu ukrywać, przeznaczona była głównie dla naprawdę małych dzieci - a szkoda, bo z tego powodu wiele osób na ludzi grających w Pokemony patrzy co najmniej z politowaniem. A przecież same gry z tej serii to tylko z pozoru rozrywka dla najmłodszych. Japończycy naprawdę stworzyli tytuł, który jest w stanie bawić gracza w każdym wieku i potrafi nawet dorosłego wciągnąć na długie godziny.
Jeśli ktoś Pokemony kojarzy tylko z dziećmi Neostrady i żółtą myszą z kreskówki mówiącą “Pika Pika”, to pokrótce postaram się streścić, na czym polega rozgrywka: gracz w Pokemonach wciela się w żądnego przygód młodzieńca, który wyrusza w podróż po fantastycznej i zamieszkanej przez niemal baśniowe stworki krainie. Tytułowe “kieszonkowe potwory” zwane są właśnie Pokemonami, co jest z kolei skrótem od “Pocket Monsters”. Celem gracza jest złapanie jak największej liczby z nich, a następnie wyszkolenie ich do walki.
Na czym to dokładnie polega?
Pokemony można zaliczyć do gatunku jRPG, czyli specyficznych japońskich gier fabularnych. W przeciwieństwie do wielu innych tytułów z elementami RPG gracz nie rozwija tutaj swojej jednej postaci. Zamiast tego jest trenerem sześciu sympatycznych i kolorowych podopiecznych, którzy za niego toczą walki. Gra polega na zwiedzaniu ogromnego i kolorowego świata i odkrywania przy tym dość linearnej historii, która jest tylko przerywnikiem dla ciągłej walki. Jeśli jednak ktoś myśli, że sprowadza się to do wciskania cały czas przycisku A, to się grubo pomyli.
Złapane Pokemony można szkolić, zwiększać ich statystyki, uczyć nowych ataków, a następnie wystawiać do pojedynków - zarówno z przeciwnikiem komputerowym, a w przypadku nowszych części, także z graczami z całego świata. Gra wymaga przy tym od gracza analitycznego myślenia oraz szybkiej analizy tysięcy możliwości i szeregu mniej lub bardziej oczywistych statystyk. Konieczne jest zbalansowanie słabych oraz silnych stron swojej drużyny, a także wybrania odpowiedniej taktyki.
Innowacyjna nowość, czy odgrzewany kotlet?
Nowe gry o nazwach Pokemon X oraz Y, czyli już szósta generacja serii, to tak naprawdę dwie strony tej samej monety. Standardowo już twórcy gry wypuszczają jednocześnie dwa różniące się zaledwie drobnymi szczegółami tytuły. Różnice sprowadzają się głównie do obecnych w grach potworków, a do zebrania ich wszystkich (co jest jednym z celów gry) konieczne jest wymienianie się złapanymi Pokemonami z graczami korzystającymi z bliźniaczego tytułu. To naprawdę dobry sposób na zachętę do korzystania z trybu multiplayer i swoisty znak rozpoznawczy serii.
Ta na przestrzeni lat z kolei mocno ewoluowała, ale główne zasady rozgrywki pozostają ciągle te same. Doniesienia o premierze najnowszej części śledziłem już od miesięcy, a wedle zapowiedzi twórców Pokemony X i Y zapowiadały się od początku naprawdę świetnie. Nintendo obiecało graczom nową grę o mechanice znanej od lat, ale z nową historią i kolejnym zestawem nowych stworków. Teraz mamy ich już ponad 800. Wszystko to podane w nowoczesnej oprawie graficznej - Pokemon X oraz Y to w końcu pierwsza generacja Pokemonów, która została napisana z myślą wyłącznie o konsoli Nintendo 3DS.
Brak dystrybutora w PL to nie koniec świata
Od pierwszego zwiastuna wiedziałem, że grę po prostu muszę mieć. Byłem jednak pełen obaw, czy i kiedy będę mógł zdobyć w naszym kraju swoją kopię gry. Do tej pory najpierw Pokemonami cieszyli się Japończycy, potem reszta świata, a my zawsze byliśmy gdzieś na końcu. Teraz dodatkowo straciliśmy w Polsce oficjalnego dystrybutora firmy Nintendo (i nic w tym dziwnego, skoro konsolki przenośne to u nas nisza w niszy). Biłem się z myślami, czy nie zamówić gry z Amazonu, ale dzięki masie pozytywnych opinii znalezionych w sieci zamówiłem grę w polskim sklepie sprowadzającym ją na własną rękę. I nie zawiodłem się!
Co ciekawe, premiera nowych Pokemonów będzie mieć po raz pierwszy w historii miejsce jednocześnie na całym świecie, a nie na wstępie wyłącznie w Japonii. Producent zrezygnował z tworzenia osobnych wersji językowych kartridża z grą, dzięki czemu cały świat ma tą samą wersję (trzeba tylko pamiętać o blokadzie regionalnej!). Data premiery ustalona została na 12 października… Spytacie więc jak to możliwe, że ja cieszę się swoją kopią od wczoraj? To zasługa polskiego sklepu Ultima.pl. Załodze tego sklepu, a także wszystkich innych, które już rozpoczęły realizację zamówień, należą się brawa. W końcu w takim mało ważnym kraju dla Nintendo jak Polska udało jej się zacząć rozsyłać gry do klientów cztery dni przed światową premierą.
Nowe, czy po prostu odświeżone?
Po tym przydługim wstępie pora jednak na opis samej gry. Ta zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Po pierwsze, są to ciągle te same znane i lubiane Pokemony, co od lat. Nikt nie próbował wymyślić koła na nowo, co z pewnością odebrałoby serii urok. Formuła się zmienia, ale fabuła jest znów świeża. Po kilku minutach poczułem się jak w domu… po sporym remoncie. Sterowanie dla kogoś, kto już grał w jedną z części gier, choćby było to dekadę temu, będzie proste. Taka osoba w kilka chwil połapie się w dostępnych opcjach. Zmiany pod względem wizualnym są ogromne, a Pokemony X wykorzystują w końcu (na szczęście opcjonalnie!) trójwymiarowy ekran 3DS-a.
Jakby nie czarować, to faktem jest, że do tej pory grafika w Pokemonach trąciła myszką. Chociaż dwuwymiarowy świat widziany z góry i oszczędne w szczegóły animacje miały swój klimat, tak współczesny gracz przyzwyczajony do tytułów rodem z pecetów na komórce stał się coraz bardziej wymagający. Nowe Pokemony zostały z tego powodu wydane wyłącznie na 3DS i mogą pochwalić się w końcu prawdziwie trójwymiarową grafiką. Nadal sporo animacji jest umownych, ale w porównaniu z Pokemonami wydanymi przed rokiem nowe gry pod względem graficznym plasują się o kilka klas wyżej.
Pierwsze w Pokemony w 3D
Jeśli chodzi o trójwymiarową rewolucję w świecie Pokemonów, to odbyła się ona w dwóch płaszczyznach. Po pierwsze, same modele stworków zbudowane są teraz z polygonów, a nie pikseli; po drugie, gra wykorzystuje możliwości trójwymiarowego wyświetlacza we flagowej przenośnej konsoli Nintendo. Nie kryję, że nie jestem fanem tej technologii, i jak dla mnie nawet pozbawione tego ekranu nowe Nintendo 2DS jest świetnym produktem - ale z redakcyjnego obowiązku włączyłem ten tryb na próbę.
Okazuje się, że to całe 3D nie jest wcale mocno inwazyjne. Niektóre przerywniki zyskują dzięki temu trybowi nieco głębi, a tryb trójwymiarowy stosowany jest też podczas jeszcze bardziej efektownych niż ostatnio walk. W trakcie zwiedzania świata pojawia się on tylko w wybranych momentach i zupełnie nie przeszkadza. Na szczęście jednak tryb 3D dla górnego ekranu można ręcznie wyłączyć małym ruchem palca. Nawet jeśli komuś nie przypadnie nowość do gustu, to nie będzie to żadnym problemem.
Liczne zmiany na plus
Jak na razie grałem bardzo krótko, ale już teraz zauważyłem zaledwie kilka zmian, które pojawiły się w nowych Pokemonach względem ostatniej odsłony. Po pierwsze, sam prolog został znacznie skrócony, ale nadal pełni formę interaktywnego tutoriala. Zmiany interfejsu i ułożeniu opcji w menu oceniam bardzo dobrze, a twórcy wprowadzili mnóstwo udogodnień bardzo oczekiwanych przez graczy i fanów. Mimo to interfejs jest znajomy, ale po prostu prostszy i wygodniejszy w obsłudze. Nie będę zagłębiał się w szczegóły, ale dość powiedzieć, że mi jako osobie która w ostatnim roku przebrnęła przez kilka ostatnich części zmiany w sterowaniu bardzo się podobają.
Oprócz tego mamy mnóstwo innych nowości, do których należy specjalny tryb treningu oraz możliwość niezobowiązującej zabawy ze stworkiem w stylu Tamagocchi. Pojawiły się też tzw.. mega-ewolucje. Po spełnieniu przez gracza kilku warunków wybrane stworki będą mogły przeobrazić się w trakcie walki w znacznie silniejszy wariant samych siebie. Oprócz tego poprawiono niektóre zasady mechaniki - chociażby w końcu Pokemony dostają doświadczenie nawet wtedy, kiedy napotkany stworek został schwytany, a nie pokonany. Bardzo ucieszyło mnie też niemal natychmiastowe zapisywanie gry. Do tej pory ta operacja zawsze trwała szalenie długo.
Masa możliwości
Nowe Pokemony to z jednej strony masa nowości, a z drugiej powrót do korzeni. Na samym wstępie wśród spotykanych stworków znalazło się mnóstwo znanych “twarzy” z Pikachu na czele. Gracze mają też otrzymać w trakcie rozgrywki po jednym z Pokemonów, które był maskotkami (tzw. starterami) w pierwszych wersjach gry wydanych jeszcze na GameBoy’a. Widać też, że Nintendo po raz pierwszy tak naprawdę stawia na tryb multiplayer pozwalający na wymienianie się stworkami i prowadzenie walk ze znajomymi i obcymi osobami z całego świata.
Dostęp do niego jest ułatwiony, bo nie trzeba już udawać się do osobnej lokacji, a wszystko jest dostępne pod ręką z poziomu dolnego ekranu, a konsola Nintendo bez problemu łączy się z generowanym przez mój telefon mobilnym hot spotem. W grudniu pojawi się też w sklepie z aplikacjami na 3DS specjalne narzędzie, które pozwoli na tradycyjny eksport Pokemonów do wersji X lub Y z poprzedniej generacji. Ciekawie zapowiada się też aplikacja Pokemon Bank, która pozwoli na przechowywanie swoich stworków na zewnętrznym serwerze, a także znacznie prostsze przenoszenie ich między kilkoma kopiami gry.
Podsumowanie
Nie opowiem jednak o trybie multiplayer jak na razie zbyt wiele, bo spędziłem z nowymi Pokemonami dopiero kilka godzin. Do dnia oficjalnej premiery wyłączony jest też portal Pokemon Global Link, który pozwoli na synchronizację stanu zapisu z kontem online. Wygląda na to, że Nintendo po wielu latach ku uciesze fanów odkryło, czym jest i jakie możliwości daje internet.
Przede mną jeszcze wiele godzin, ale zakładam że podobnie jak w przypadku wszystkich poprzednich części w serii, zabawa do czasu ukończenia głównego wątku fabularnego potrwa co najmniej kilkadziesiąt godzin. Jestem też przekonany, że później tytuł dostarczy rozrywki na długie miesiące. I naprawdę starałem się patrzeć na nowe Pokemony X mocno krytycznie, ale jak na razie nie znalazłem jeszcze nic, co by mnie zirytowało - gra po prostu wciąga.
Mam ogromną nadzieję, że tak zostanie i będę się bawił przy Pokemon X na 3DS-a tak samo dobrze, jak przy wersji Yellow na starym GameBoy’u, gdy byłem jeszcze małolatem. A każdej osobie, która GameBoy’a wspomina z nostalgią zakup nowej konsoli i własnej kopii najnowszych Pokemonów X albo Y polecam. Wydatek wbrew pozorom nie jest kosmicznie drogi - konsolkę w bardzo dobrym stanie można znaleźć już za 400zł, a nowa gra kosztuje niecałe 200zł. Wydaje się dużo? Może tak, ale jak na wstępie wspomniałem, ja tam zainwestowanych złotówek nie żałuję. Chcę w końcu zrealizować marzenie z dzieciństwa, i faktycznie złapać je wszystkie.
A realizację marzeń z młodości trudno przeliczyć na pieniądze ;)