Filmowanie na imprezie może być zabójcze dla aparatu, nawet w smartfonie
Jak zauważa serwis Benchmark.pl, nagrywanie filmów podczas koncertów może być bardzo niebezpieczne. Chwila nieuwagi a światło lasera wypala nieodwracalny ślad na matrycy. Nie jest to bynajmniej nowa informacja, ale warto ją sobie przypomnieć i przekazać mniej doświadczonym fotografom. Może to uratować matrycę aparatu przed całkowitym zniszczeniem.
Światła laserów używanych podczas koncertów potrafią być tak silne, że są w stanie zniszczyć światłoczułą matrycę aparatu. Jeżeli aparat będzie ustawiony pod odpowiednim kątem do lasera, wystarczy ułamek sekundy, żeby zniszczyć delikatne komórki światłoczułe. Obiektyw aparatu działa wtedy jak lupa skupiająca światło w jednym punkcie. Objawy są różne: pojedyncze wypalone piksele, pas niedziałających pikseli lub cały obszar, który niewłaściwie rejestruje kolor. Różne technologie matryc dadzą różne efekty zniszczenia, ale skutek jest zawsze ten sam: nieodwracalne zniszczenie matrycy. Jak to wygląda w rzeczywistości? Możecie zobaczyć na poniższym filmie.
Matryca to najdroższy element aparatu, a jej wymiana jest całkowicie nieopłacalna. Dla przykładu, koszt wymiany matrycy w Canonie 5D mk II to ok. 5000 zł. Po zajściu takim jak na powyższym filmiku możemy pożegnać się z dobrymi zdjęciami. Takie zniszczenie możliwe jest do uzyskania właściwie jedynie podczas nagrywania wideo. Podczas rejestrowania filmu lustro aparatu jest uniesione, migawka jest otwarta, a matryca kilkadziesiąt razy na sekundę sczytuje dane z całej swojej powierzchni. Jednym słowem, sensor cały czas pracuje. Jeżeli podczas naświetlania promień lasera ustawi się pod prostopadłym kątem do matrycy, możemy pożegnać się z sensorem.
Taka sytuacja jest skrajnie nieprawdopodobna w przypadku wykonywania zwykłych zdjęć. Kiedy fotografujemy migawka otwiera się jedynie na ułamek sekundy, a matryca jest narażona na działanie lasera tylko przez ten bardzo krótki czas. Żeby w tym czasie trafić na promień lasera padający pod kątem 90 stopni na sensor trzeba mieć wyjątkowego pecha.
Ryzyko zniszczenia matrycy nie dotyczy jedynie lustrzanek. Wszystkie cyfrowe aparaty są narażone na tego typu awarie. Dotyczy to także smartfonów. Na poniższym filmie można zobaczyć jak wypala się sensor sportowej kamerki GoPro.
Na pocieszenie można dodać, że lasery stosowane na imprezach z reguły nie mają tak dużych mocy, żeby wywołać jakąś szkodę w ludzkim oku. No chyba, że znajdziemy się na jakiejś dziwnej imprezie techno w Rosji. Układy światłoczułe zastosowane w aparatach są niezwykle delikatne, stąd tak drastyczne działanie.
Może faktycznie podczas koncertu lepiej jest skupić się na zabawie, a aparat zostawić w domu. Ewentualnie nie uczestniczyć w koncertach muzyki elektronicznej :)
Zdjęcie The Hungarians have party so pochodzi z serwisu Shutterstock