REKLAMA

Drukarki 3D przestają być zabawkami. Mogą decydować o życiu lub śmierci

Wydrukuj sobie buty, wydrukuj sobie szafę, wydrukuj sobie broń, wydrukuj sobie… ucho lub rękę – czy już za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat będziemy atakowani tego typu hasłami reklamowymi? Jest na to spora szansa, bo w przypadku druku 3D ogranicza nas tylko wyobraźnia, a ta potrafi sięgać bardzo daleko. Nawet spraw ludzkiego życia.

Drukarki 3D przestają być zabawkami. Mogą decydować o życiu lub śmierci
REKLAMA

Broń z drukarki 3D?

REKLAMA

Jeszcze kilka miesięcy temu wydrukowanie w domu działającej broni palnej wydawało się pomysłem rodem z filmu science-fiction. Nikt nie wierzył, żeby było to możliwe. Sam nie wierzyłem, żeby prawo na to pozwalało. Dzisiaj już wiem, że się myliłem. Oto bowiem Grupa Defense Distributed, pod przewodnictwem Cody’ego Wilsona, 25-letniego studenta prawa z Teksasu, wydrukowała pistolet. 99% jego części zostało stworzonych z plastiku. Tylko jeden element jest metalowy – iglica, wykonana ze zwyczajnego gwoździa. Broń działa i nie rozpada się przy wystrzale. Przerażające?

wydrukowany-pistolet

Jednak na razie nie ma co się martwić. Drukarki 3D są nie tylko słabo dostępne, ale na dodatek drogie. Jeśli ktoś będzie chciał zdobyć broń, to jestem pewien, że zrobi to w bardziej tradycyjny sposób. Ale kto wie, co się stanie za kilka lat? Druk będzie nie tylko lepszy jakościowo, ale też tańszy. Może używanie trójwymiarowych drukarek będzie licencjonowane, jak sprzedaż alkoholu lub… broni?

Drukarki 3D w służbie naszego zdrowia

Drukowanie broni to oczywiście bardzo skrajny przypadek, który pokazuje, że wszystko zależy od intencji użytkownika. Ktoś może stworzyć buty lub półkę na książki, a inny pistolet. Na szczęście są też osoby, którym na sercu leży dobro drugiego człowieka. Ich wyobraźnia sięga dużo dalej niż prymitywna przemoc. Ich wyobraźnia sięga nawet implantologii i protetyki.

Przykładów drukowania sztucznych elementów ludzkiego ciała jest co najmniej kilka. Na przykład naukowcy z Uniwersytetu Princeton stworzyli plastikowe ucho. Zostało ono wydrukowane z użyciem materiałów organicznych. Dołożono do tego trochę elektroniki i tak powstał nie tylko działający narząd, ale nawet przewyższający ten naturalny, bowiem sztuczne ucho pozwala usłyszeć rzeczy, których człowiek nie jest w stanie.

Ucho jeszcze nie jest gotowe do tego, aby można było go używać, ale to już tylko kwestia czasu, kiedy to nastąpi.

proteza-reki

Kolejny przykład medycznego wykorzystania drukarek 3D trafił na Kickstartera. Pewien Brytyjczyk – Christopher Chappell, który na co dzień zajmuje się robotyką – postawił sobie za cel stworzenie protezy ręki, kosztującej 450 dolarów. Dzięki pomocy internautów uzbierał 10 tysięcy funtów. Prace badawcze ruszyły pełną parą i pozostaje nam tylko czekać na pierwsze wyniki. Oby były pomyślne, bo zaawansowana proteza ręki to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy dolarów. Gdyby Chappellowi udało się obniżyć koszty do kilkuset zielonych, to pewnie odmieniłoby to życie wielu osób.

Przyszłość maluje się w kolorowych barwach

A to dopiero początek naszej przygody z drukiem 3D. Wszelkiej maści naukowcy i lekarze już myślą o tym, żeby drukować narządy wewnętrzne, elementy układu krwionośnego, kości, a nawet nerwy. Co więcej, tęgie umysły tego świata już pracują nad wymienionymi elementami. Nie dalej, jak 2 miesiące temu, zrekonstruowano 75% czaszki pewnego pacjenta. Profesor Sangeeta Bhatia z MIT wydrukowana miniukład krwionośny, a naukowcy z Oxfordu wymyślili, jak zastąpić nerwy. A to wszystko z użyciem drukarek 3D. Jak już wspominałem – ogranicza nas tylko wyobraźnia.

REKLAMA

Może już za kilka lat, krótko po wypadku, pacjent będzie miał szansę otrzymać nowy narząd lub kończynę? Na dodatek świeżo wydrukowaną, jeszcze pachnącą „atramentem”.

źródło: Kickstarter, CNET, TVN24

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA