Prywatość, narkotyki, a nawet płatni zabójcy - czy Tor jest zły?
Japońska policja, tamtejszy odpowiednik FBI, planuje wymusić na dostawcach internetu blokowanie użytkowników, którzy korzystają z Tor-a. Powód? Przestępcy używają Tor-a do popełniania przestępstw, zwłaszcza cyberprzestępstw. Ciężko jednak popierać takie blokady, tak samo jak ciężko określić, czy Tor jest po dobrej, czy złej stronie barykady.
Tor to wirtualna sieć komputerowa, która zapewnia względną anonimowość. Względną, bo obecnie nie ma chyba sposobu na anonimowość, który byłby w pełni skuteczny. Jednak dobrze i umiejętnie używany Tor wespół ze świadomością odnośnie największej słabości anonimowości - czynnika ludzkiego - może zapewnić wysoki poziom anonimowości.
Tor w mediach pojawia się najczęściej w kontekście pedofilii i przestępców. Z powodu szyfrowania danych i ciężkiego do wytropienia ruchu na TOR-ze znaleźć można fora, strony, ogłoszenia i sklepu (w domenie .onion dostępnej tylko poprzez klienta Tor-a, więc niedostępnej z "normalnego" internetu), często takie, które nie miałyby racji bytu publicznego. Na stronach i serwerach Tor-a znaleźć można więc pedofilię, możliwość kupienia narkotyków, porady jak popełniać przestępstwa, a nawet - jeśli ktoś się odważy - płacąc Bitcoinami można zamówić zabójstwo wybranej osoby. Czy działa nie wiem, ale "podinternet" ma swoje zasady.
Tor jednak czasem - rzadko, przecież to nie takie medialne - wspominany jest w kontekście narzędzia zapewniającego po prostu prywatność, taką pozytywną. Z poziomu Tor-a można surfować po "zwykłym" internecie, z tym, że nie zostawia się po sobie prawie żadnych śladów. Tor to często jedno z niewielu w miarę przystępnych i stosunkowo prostych (do przeglądania sieci, bez kombinowania z łamania prawem, powinien wystarczyć Tor Browser Bundle, czyli skonfigurowany pod Tor-a Firefox) rozwiązań dla osób nie lubiących profilowania, dopasowywania reklam i całego tego śledzenia każdego ruchu danego użytkownika w sieci przez dziesiątki przeróżnych firm i agencji.
Fundacja Panoptykon na przykład mówi wprost o walce o podział internetu, blokowaniu jako formie cenzurowania oraz o tym, dlaczego walka o wolny internet jest bardzo ważna dla nas - żyjących w XXI wieku. Dlatego trzeba kontrolować kontrolujących i czuwać nad tym, w którą stronę ewoluuje wciąż młody internet.
Z tej perspektywy Tor jest po prostu odpowiednikiem takiego NoScripta czy innego rozrzeszenia lub sposobu pozwalającego na chociaż częściowe zablokowanie śledzenia użytkowników, poza tym jest też narzędziem pozwalającym omijać cenzurę tam, gdzie wolność słowa jest ograniczana, gdzie blokowany jest dostęp do informacji i tak dalej.
Całkowicie prywatnie, to Tor wzbudza nieco moje przerażenie. Czasem używam prostych narzędzi, bo nie lubię, gdy jakieś amerykańskie firmy śledzą, w co klikam, co czytam i co robię. Chociaż nie robię nic złego, to świadomość, że ktoś mnie obserwuje, gromadzi dane które nie wiadomo jak i w jakim kontekście mogą kiedyś zostać użyte budzi mój lekki niepokój.
I w tym kontekście Tor jest świetny. Oprócz takich zastosowań często służy jako bramka w miejscach, gdzie sieć jest ograniczana z powodów politycznych, a jego jedyną wadą jest dosyć powolne działanie ze względu na specyfikę sieci. No wspaniała rzecz!
Jednak druga twarz, ta, którą uwielbiają media, przeraża mnie. W Tor-ze funkcjonuje mnóstwo serwisów, których użytkownicy czują się, często bardzo słusznie, całkiem bezkarni. Nie wiem, czy mogę publikować screenshoty, ale w końcu wolność, prawda? To ułamek Hidden Wiki, czyli zbioru linków do ukrytych serwisów i informacji o Tor-ze:
Taki SilkRoad na przykład, torowy sklep z narkotykami wszelkiego rodzaju, doczekał się wielu obław, jest pod nieustanną kontrolą władz, a i tak funkcjonuje i można w nim spróbować zamówić w nim wszelkiego rodzaju narkotyki, środki i inne "dobra". Na forach, również polskich, można wymieniać się radami na temat oszustw, przestępstw, zastraszania czy dzielić się wykradzionymi z kont danymi, zdjęciami czy adresami... Najgrosze są jednak chyba faktycznie te medialne przypadki pedofilii, wymiana plików i doświadczeń.
Podziemny świat Tor-a jest przerażający i chociaż pewnie większość tego wszystkiego to nieprawda i ściema, ale jeśli chociaż ułamek z tego jest prawdziwy i "dzieje się w rzeczywistości", to budzi to przerażenie. Przerażenie budzą ludzie, którzy czują się bezkarni i pewni swojej anonimowości. Dają wtedy upust swoim frustracjom, przedziwnym, chorym fantazjom. Czasem trafię w takie miejsca - zawsze zapominam, jak odrażające to przeżycie, wejdę sprawdzić co nowego, co dzieje się w świecie Tor-a, co jest modne, i trafię na miejsca, z których uciekam, ale przez kilka dni nie mogę pozbyć się obrzydzenia. I zaczynam wtedy kwestionować sens prywatności, cały sens Tor-a jako narzędzia, czy w ogóle coś takiego jak prywatność i anonimowość w sieci powinno istnieć.
Dlatego nie wiem. Nie wiem, czy Tor jest zły - z całego serca życzyłabym wielu osobom, które gdzieś tam spotkałam, by stało im się coś złego. Z drugiej strony sama używam Tor-a jako bramki, bo lubię uczucie, że Wielkie Serwery nie zbierają moich danych.
Ciężko samemu wymyślić jakiś złoty środek, jak ciężko będzie go więc wypracować w rzeczywistości?