REKLAMA

Samsung Galaxy Camera – test okiem fotografa, cz. 3. – wrażenia po dwóch tygodniach z aparatem

W poprzednich dwóch częściach testu starałem się w miarę obiektywnie przedstawić zalety i wady Samsunga Galaxy Camery. W części trzeciej, i zarazem ostatniej, opiszę moje subiektywne wrażenia. Aparat spędził u mnie dwa tygodnie i w tym czasie zrobił bez mała 1500 zdjęć w najróżniejszych warunkach. Myślę więc, że dobrze poznałem jego wady i zalety. Co mnie zawiodło, a co zasługuje na pochwałę? Zapraszam do przeczytania ostatniej części testu.

Samsung Galaxy Camera – test okiem fotografa, cz. 3. – wrażenia po dwóch tygodniach z aparatem
REKLAMA

Co po dwóch tygodniach mnie zawiodło?

REKLAMA

Podczas testów pogoda jak i temperatura nie rozpieszczała, ale dzięki temu odkryłem jedną z głównych wad urządzenia – w założonych rękawiczkach aparatu po prostu nie da się obsługiwać. Włączenie aparatu i jakakolwiek zmiana trybu odbywa się poprzez dotykowy ekran, a ten wymaga wykorzystania ‘gołych’ palców. Zdecydowanie przydałoby się więcej fizycznych przycisków i pokręteł. Lustrzanki, bezlusterkowce i sporą część kompaktów można obsługiwać nawet w grubych rękawiczkach. Samsung Galaxy Camera zdecydowanie nie jest to dobrym aparatem na zimę.

Z dotykowym ekranem wiąże się też inna wada – przypadkowe dotknięcia ekranu. Zdarzyło mi się nagrać przez przypadek kilkunastominutowy film, bo nie zauważyłem, że dotknąłem przycisku filmowania. Ostatnią z wad ekranu, nieco pośrednią, jest krótki czas pracy na baterii. Aparat nie jest wyposażony w wizjer, więc ekran musi być włączony niemal przez cały czas. Powierzchnia 4,8 cala zdecydowanie zbyt szybko pożera baterię, którą w praktyce trzeba ładować co wieczór.

W aparacie przydałby się też odchylany ekran. Jestem przyzwyczajony do tego rozwiązania, bo taki ekran mam Nexie. Jest to dobra opcja z kilku powodów – przede wszystkim można kadrować z niecodziennych pozycji. Z mniej oczywistych zalet – obracając ekran można eliminować odbijające się od ekranu światło. Aparat nie jest wyposażony w wizjer i zdarzają się sytuacje, że na słońcu po prostu nic na ekranie nie widać. Odchylany ekran przydałby się także w połączeniu z funkcją rozpoznawania mowy – widzę tu niewykorzystany potencjał przy robieniu autoportretów, albo zwykłych zdjęć z wakacji. Sterowanie głosem działa naprawdę rewelacyjnie, więc idealnie byłoby, gdyby można było postawić aparat choćby na statywie i widząc się w odchylonym ekraniku wyzwalać migawkę i zoomować głosem.

Samsung do tego zagadnienia podszedł trochę na opak – zaproponował ‘zdalny wizjer’. Udało mi się w końcu uruchomić tę funkcję – polega na tym, że obraz z aparatu wyświetlany jest na smartfonie lub tablecie – wystarczy, że podłączymy się tym urządzeniem do sieci WiFi utworzonej ad-hoc przez aparat. Rozwiązanie to działa, ale przesyłany obraz jest nieakceptowalnie słabej jakości, poza tym w ten sposób niepotrzebnie marnujemy baterię, która i tak nie ma łatwego życia.

Samsung Galaxy Camera (2)

Kolejnym mankamentem jest szybkość działania, a w zasadzie jej brak. Wspominałem już, że zmiana parametrów w trybach P, A, S, M jest denerwująca poprzez długie animacje, ale po dwóch tygodniach nie to było największym problemem. Pod koniec testów system wyraźnie zwolnił. O ile menu i ekrany główne działały sprawnie, o tyle problem pojawiał się po wejściu do galerii. Galeria tworzy jedną miniaturkę dla każdego folderu, w którym są jakieś zdjęcia/grafiki – a trzeba pamiętać, że aparat podłączony jest do Dropboksa i ew. Google Drive – w moim przypadku były to setki miniaturek, a po wejściu w którąś kolejne dziesiątki zdjęć. Podgląd za każdym razem generował się kilka-kilkanaście sekund.

Przy zwykłym robieniu zdjęć to nie przeszkadza, ale jeśli szukamy zdjęcia do obróbki w jakiejś aplikacji, takie lagi potrafią szybko zniechęcić. A przecież główną siłą aparatu jest możliwość obróbki świetnymi aplikacjami Androida. Przy szybkości działania warto też wspomnieć o czasie włączania się aparatu – trwa to wieki. Jeżeli musimy szybko wyjąć aparat i zrobić nim zdjęcie jakiejś akcji – nic z tego. Rozgoryczenie gwarantowane.

Przejdźmy jednak do zalet

Najbardziej rzucającą się w oczy jest –nomen omen – wygląd. Niebanalny futurystyczny kształt w połączeniu z białym kolorem robił wrażenie na każdym, kto widział aparat. To po prostu działa, za każdym razem.

Aparatem genialnie mi się kadrowało. Wyświetlacz o przekątnej 4,8 cala to w aparacie coś niespotykanego, robienie zdjęć na tak dużym ekranie jest bardzo wygodne, a powrót do lustrzankowych 3 cali jest naprawdę ciężki. Poza kadrowaniem taki wyświetlacz dobrze sprawdza się przy oglądaniu zdjęć i filmów, szczególnie zważywszy na fakt, że ekran ma rozdzielczość HD.

Android. Wow, wow, wow. Nagle zwykłe menu z klasycznych aparatów staje się po prostu archaiczne. Mnogość ustawień, funkcji i przede wszystkim aplikacji daje ogromne pole do popisu. Duży ekran i podzespoły zaczerpnięte z Samsunga Galaxy S3 pozwalają na bardzo sprawną obróbkę zdjęć i filmów. Oczywiście nie jest to poziom komputera i kilkugodzinnego dłubania w RAWie, wyciągania cieni i kombinowania z balansem bieli – ale ten aparat nie jest też do tego typu zdjęć stworzony. Android oferuje naprawdę dużo godnych polecenia aplikacji do obróbki zdjęć, które oferują całkiem zaawansowane funkcje, a nie tylko same retro filtry.

Pod tym względem bardzo przypadł mi do gustu Snapseed, ale nic dziwnego, skoro aplikacja ta wyszła od firmy Nik Software, która współpracuje z Nikonem i z Gogle – Nik Software ma na swoim koncie serię chyba najlepszych pluginów do Photoshopa i Lightrooma i to doświadczenie w ich androidowej aplikacji naprawdę czuć. W aparacie na starcie dostajemy wbudowany Instagram i świetną aplikację Samsunga – Paper Artist. Tego pierwszego przedstawiać nie muszę, natomiast druga appka bardzo przypadła mi do gustu. Można dzięki niej tworzyć obrazy naśladujące szkice lub malunki, naprawdę dobrze to wygląda. Podobna aplikacja jest dostępna na wszystkie urządzenia w Google Play i nazywa się Paper Camera.

Samsung Galaxy Camera (3)

Filmy to także niezaprzeczalna zaleta tego niecodziennego aparatu. Nie jestem żadnym filmowcem i filmy traktuję w 100% po amatorsku - a Galaxy Camera w takich zastosowaniach naprawdę daje radę. Można z powodzeniem używać go jako codziennej kamerki, lub kamery wyjazdowej. Poza nudnym, ale przyzwoitym Full HD w 30 klatach na sekundę, aparat oferuje także tryb slowmotion: 720 x 480 przy 120 kl/s! Ten tryb jest niesamowity i wydaje mi się, że Galaxy Camera jest jednym z najtańszych sprzętów, które oferuje zapis w takim spowolnieniu. Minusem jest tylko stosunkowa mała rozdzielczość filmu w tym trybie. W filmach nie zapisuje się dźwięk (co jest w sumie zaletą), ale obraz jest niesamowity, zresztą zobaczcie sami:

Komu Galaxy Camera, komu?

Przez całe dwa tygodnie styczności z aparatem towarzyszyła mi myśl – do kogo właściwie jest skierowane to urządzenie? Pod względem zdjęć oferuje dokładnie to samo, co każdy kompakt. Pod względem oprogramowania jest to topowy smartfon. Czy taki misz-masz ma sens? Za cenę Galaxy Camery bez problemu dostaniemy najnowszy smartfon, który powinien sprawdzić się lepiej w roli playera/komunikatora, lub porządny aparat, który da o niebo lepszą jakość zdjęć. Samsung Galaxy Camera jest kompromisem między tymi dwiema skrajnościami, ale kompromis ten odbywa się głównie kosztem aparatu.

Możliwość zoomowania, stabilizacja obrazu i wbudowana lampa błyskowa to na pewno przydatne funkcje, ale jakość zdjęć rozczarowuje i nie odbiega od kompaktu, ani nawet od lepszych smartfonów. Dla fanów minimalizmu być może będzie to kuszące urządzenie, oferujące 2 w 1. Pytanie tylko czy warto nosić z sobą na co dzień sprzęt prawie 3x cięższy i 3x grubszy od Samsunga Galaxy S3.

Zdeklarowani fani Androida na pewno posiadają już high-endowe urządzenie z tym systemem, natomiast osoby, które systemu nie znają raczej nie zdecydują się na zakup SGC. Nie widzę targetu, do którego to urządzenie może być skierowane, ale patrzę z perspektywy osoby, która ma już znacznie lepszy aparat i posiada smartfona z Androidem.

Samsung Galaxy Camera (4)

Jedyne praktyczne zastosowanie tego aparatu widzę na zagranicznych wycieczkach – jesteśmy w innym mieście, którego nie znamy, a w aparacie mamy jego mapy i przewodniki. Przy okazji możemy w internecie wyszukać interesujące nas informacje i dzielić się na żywo zdjęciami i filmikami ze znajomymi. W takiej sytuacji kompakt z Androidem na pewno się sprawdzi, chociaż z drugiej strony powstaje pytanie, czy bateria wytrzymałaby chociaż jeden dzień takiego intensywnego używania aparatu.

Galaxy Camera być może sprawdzi się też u osób, które nie mogą żyć bez Instagrama i Facebooka, a każdy detal ( i posiłek ;) ) muszą uwiecznić na artystycznym zdjęciu przykrytym grubą warstwą filtrów.

REKLAMA

W moim odczuciu urządzenie to pozostawiło po sobie wyraźny niedosyt i mimo początkowego zachwytu bardzo szybko rozczarowało mnie jakością zdjęć. Zostaje chyba tylko czekać na Galaxy Camerę 2, w której Samsung zastosuje lepszą matrycę i zmniejszy krotność zooma do rozsądnego poziomu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA