Perły z lamusa: Liero, czyli Wormsy w czasie rzeczywistym
Pamiętacie pierwsze Wormsy? Jeśli przypadły Wam do gustu uzbrojone robale, którym arsenału pozazdrościłby John Rambo w… Rambo, to z pewnością znacie także Liero. Gotowi na niesamowity arsenał i fontanny krwi?
Liero zostało napisane w 1998 roku przez fińskiego programistę, Joosę Riekkinena na system operacyjny MS-DOS. Jest to więc kolejny po Jussim Koskeli Fin, który zadowolił ogromną rzeszę graczy komputerowych, przynajmniej w kraju nad Wisłą. Pomysł na grę był prosty – Wormsy w czasie rzeczywistym, nie jako strategia turowa. Inspiracją była także gra MoleZ, gdzie zamiast robaków walczono… molami. Liero po raz pierwszy pojawiło się w fińskim magazynie mbit w roku 1998 szybko zjednując serca graczy. W Polsce boom na grę pojawił się po umieszczeniu jej na którejś z płyt magazynów poświęconych tematyce gier i komputerów. Sam tak na nią trafiłem i dopiero później szukałem informacji w sieci. Wormsy w czasie rzeczywistym, tak została opisana onegdaj gra. Nikt nie mógł przejść obok niej z obojętnością.
Liero alpha i beta
Pierwsza wersja Liero oznaczona jako 1.33 została wydana 13 lutego 1999 roku. Mimo dużej popularności dopiero w 2005 roku odnaleziono kod źródłowy gry, który w skutek awarii dysku twardego odszedł w zapomnienie. Do czasu wersji 1.34 Liero działało jedynie pod kontrolą systemu MS-DOS (lub za pomocą emulatorów, takich jak DosBOX) uniemożliwiając jednak rywalizację w sieci. Dopiero wersja 1.35b, obecna oficjalna, rozwiązała szereg problemów wersji pierwszej. Nadal nie można jednak było grać w sieci. Z pomocą przyszli fani gry, którzy utworzyli szereg lepszych i gorszych modyfikacji. W sieci w klona Liero można pograć poprzez Wurmz!, Liero Xtreme czy Gusanos.
Kod źródłowy gry są udostępnione w sieci, do samej gry powstała cała masa modyfikacji, map i tym podobnych. Swego czasu rozgrywane były ligi w Liero. Poza edytorami map (chociażby Wormhole – The Ultimate Liero Level Editor) powstawały także takie smaczki, jak Liero Blood Increaser pozwalający zwiększyć poziom czerwonych pikseli o 32750%. Uprzedzę – fontanny w Liero, mimo braku antyaliasingu, HDR i tekstur w ultrawysokiej rozdzielczości wyglądały iście cudownie.
Pomysł na świetną grę
Przy jednej klawiaturze mogło zasiąść dwóch graczy (sterowanie podobne jak w wielu tego typu grach), których zadanie było całkiem proste – wyeliminować przeciwnika. Nie wyglądało to jednak tak, jak w przypadku Wormsów, gdzie co chwilę należało przesiadać się przy centrum dowodzenia.
W grze dostępne były cztery rodzaje rozgrywki:
- Kill’em all – standardowy deatmatch,
- Game of Tag – deathmatch z licznikiem czasu; po śmierci z rąk przeciwnika należy dopaść i zabić przeciwnika przed upływem czasu,
- Dwa tryby Capture the flag – tryb przejęcia flagi, mnie jednak coś nie chciał funkcjonować – zarówno pierwszy, jak i drugi. Nie pamiętam także, bym kilkanaście lat temu poginał robakiem z wetkniętą w niego flagą.
Na czym polegała gra? By zabić przeciwnika, nic odkrywczego. Nie jest to jednak aż tak łatwe zadanie. Do sterowania wykorzystujemy tylko kilka przycisków klawiatury, tak więc precyzyjne celowanie myszką odpada. Takie sterowanie wymagało sporo treningu, by można było wygodnie kontrolować swojego robaka i strzelać bez obawy o własną... skórę? Poruszanie się utrudniała też, przynajmniej na standardowej mapie, ziemia. Mapy ligowe były jej w większości pozbawione skupiając uwagę zawodników nie na kopaniu tuneli, a faktycznemu polowaniu na przeciwnika.
Anihilacja
Zasady są proste – dwa robale losowo spawnują się na mapie z wybranymi przez siebie pięcioma broniami (można też je wylosować). Stanowi to początkowy arsenał. Limitu amunicji nie ma, jest za to czas potrzebny na przeładowanie broni. Podczas tej operacji nie możemy też zmieniać narzędzia zniszczenia, stąd warto czasem zostawić ostatni nabój w magazynku, by móc szybko zmienić broń i wykończyć przeciwnika.
Arsenał jest mocno zróżnicowany – są bronie słabe, nudne i przewidywalne, takie jak Handgun, gumowe kule odbijające się od celu i raniące samego gracza czy słaby Dart, są też takie, które sprawiają mnóstwo radości, gdy się je dobrze wykorzysta. Mamy znaną z Wormsów 2 Banana Bomb pod nazwą Chiquita, atomówkę (Big Nuke) czy Spikeballs – sympatyczne, kolczaste piłeczki zadające sporo obrażeń.
Post-Liero
Ciekawostka – Liero stanowiło inspirację dla innej, już polskiej produkcji. Soldat, bo o tym tytule mowa był rozwinięciem idei tej strzelanki. Już nie robaki, a najemnicy i to w większej ilości stawali w szranki na mapach 2D. O Soldacie z pewnością jeszcze przeczytacie na łamach Spider’s Web - przy tej grze również spędziłem mnóstwo czasu.
Przy pierwszym Liero, tak jak i innych pozycjach pseudo-multiplayer przy jednym komputerze, spędziłem naprawdę sporo czasu. Czasy, gdy internet nie był tak powszechny zmuszały do wyszukiwania gier, w które można było pograć w dwie osoby jednocześnie. Mortal Kobmat, RecWar czy właśnie Liero były tytułami, które bardzo często gościły na ekranie mojego komputera. Ach, wspomnienia. Przy okazji pisania tego wpisu odpaliłem na chwilę Liero i muszę się przyznać... Chyba wypróbuję którąś z sieciowych wersji Liero. Ktoś chętny na rozgrywkę? :)
Na koniec sama rozgrywka: