Papieża jakby nigdy nie było - jak NIE zachowywać się w internetach
Drogi Watykanie, tak się nie robi. Biada, wstyd i niezrozumienie! Po cholerę zakładaliście konto papieżowi, skoro po abdykacji wymazujecie wszystko i udajecie, że go nie było? Media społecznościowe to nie Dziki Zachód, jakieś normy tu obowiązują, do jasnej cholery!
Papież abdykował, a Watykan postanowił wyczyścić założone przecież nie tak dawno konto na Twitterze. Zniknęły wiadomości, zniknęły przesyłane dalej tweety, konto zmieniło nazwę na Sede Vacante, czyli czas bez papieża, a w opisie pojawił się link do archiwum z wiadomościami papieża.
Obecnie konto z ponad 1,6 milionem obserwujących świeci pustką i informuje: "@Pontifex hasn't tweeted yet." Że tak odezwę się po internetowemu, ORLY? Konto Potifex nigdy nie wysłało żadnego tweeta? To może ten ponad milion osób miał zbiorową halucynację, retweetował nieistniejące wiadomości, a media komentowało tweety, których nigdy nie było?
Dobra, Watykanie, chcecie zrobić miejsce nowemu papieżowi, który pewnie w zamyśle sam ma stworzyć swój twitterowy wizerunek, ale bez żartów. W internecie i w mediach społecznościowych panuje taka niepisana zasada, że jak wrzuci się coś raz, to nie powinno się tego kasować. Pewnie wzięło się to stąd, że kasowanie wiadomości w sieci powoduje chaos, w ten sposób manipuluje się informacją i tworzy nieprzyjemne sytuacje pustych, wyrwanych z kontekstu rozmów, dyskusji i kłótni.
Nie ma taryfy ulgowej "bo Watykan". W internecie wszyscy są równi i jeśli chce się funkcjonować na tej płaszczyźnie, na Twitterze i w innych mediach społecznościowych, jeśli chce się wyjść "do ludzi", to trzeba respektować nawet niepisane zasady.
Nie bez powodu internauci prześcigają się w robieniu zrzutów ekranu jakimś wpadkom - wiedzą, że mogą szybko zostać usunięte. Jeśli zostają usunięte, to internauci nie omieszkują wytknąć tego, całkiem słusznie. Dlatego każdy poważny "social media ekspert" wie, że w takiej sytuacji należy się co najmniej wyjaśnienie, bo inaczej marka czy osoba traci szacunek.
Usunięcie tweetów byłego już papieża wygląda, jakby Watykan wstydził się go. Nie jak danie nowemu papieżowi czystego startu, ale jak usunięcie bytności byłego - trochę jak zmienianie treści archiwalnych gazet w "Roku 1984" Orwella. Może przesadzam, ale jako ten szary tłum odbiorców jestem na tym punkcie przewrażliwiona.
Bo gdy robi się coś w sieci, trzeba brać za to odpowiedzialność i przyjmować "na klatę". Był wcześniej papież, teraz jest nowy? Niech pojawi się taka informacja na Twitterze, z zachowaniem wiadomości byłego papieża.
To trochę tak, jak usuwać tweety w trakcie konwersacji, bardzo nieprzyjemna przypadłość. Znamy ją, bo nawet samozwańczy wieszcze i ewangeliści Twittera na nią cierpią, tracąc szacunek odbiorców. Przypadłość polega na tym, że po rozmowie czy przepychance usuwa się wiadomości z konwersacji, tak, by ktoś kto wchodzi na profil ich nie zobaczył. Słabe to, niskie i świadczy, że delikwent się czegoś wstydzi i nie przemyślał do końca.
Otóż w sieci wszyscy jesteśmy po trosze osobami publicznymi, i tak jak w rzeczywistości, tak i tu nie powinniśmy cofać raz wypowiedzianych słów.
Ciekawi mnie, czy wszystkie oświadczenia byłego papieża, jego wypowiedzi w innych kanałach medialnych, też znikną, żeby dać nowemu czysty start?