YouTube, ty hipokryto!
Portal YouTube to jeden z najlepszych zakupów Google’a. To fenomenalne miejsce, w którym można zapomnieć o nudzie. Tysiące godzin ciekawych materiałów wideo czekają, aż je odkryjesz. Konkurencji praktycznie żadnej, mimo iż ta próbuje. Ale tak jak do samego YouTube’a nic nie mam, tak jego właściciel, firma Google, wkurzyła mnie po raz kolejny. Działając z premedytacją na moją szkodę.
To, co dziś opiszę, nie jest niczym nowym. Dowiedziałem się o tym jednak raptem wczorajszej nocy, z bloga Microsoftu. Otóż ten opublikował dość emocjonalną notkę, opisującą, co Microsoft sam przyznaje, czemu aplikacja do YouTube’a dla Windows Phone jest taka kiepska.
To, że na Windows Phone w najbliższej przyszłości nie powstaną żadne aplikacje od Google nie jest żadną nowiną. Google sam to zapowiedział. Powiedział, że Windows Phone, Windows RT i Windows 8 mają na razie niewielką ilość użytkowników, więc nie będzie się nimi przejmował. Nie trafia do mnie to wytłumaczenie. Jest ich „tylko” kilkanaście milionów. Myślę, że to dostateczna ilość do zapewnienia im działającej aplikacji i by to było opłacalne, ale OK., wytłumaczenie Google ma sens.
Na szczęście, dzięki wspaniałej rzeczy, jaką jest API, przeróżne usługi mogą zyskać aplikacje od firm trzecich. Co zresztą Microsoft wykorzystuje. Podobne, lekceważące wobec Windows Phone’a stanowisko mają dwie inne, potężne sieci społecznościowe. Mowa tu o Facebooku i Last.fm. Właściciele obu usług nie są zainteresowani tworzeniem aplikacji na ten system. Microsoft zrobił to więc za nich. Wykorzystując to, że obie sieci mają otwarte, udokumentowane API, stworzył mniej lub bardziej eleganckie aplikacje, ułatwiające życie użytkownikom tych usług, które zdecydowały się na Windows Phone.
To samo zrobił z YouTube. Tyle że aplikacja dostępna na Windows Phone Store to właściwie wtyczka do przeglądarki. Po tapnięciu na ikonę aplikacji otwiera się przeglądarka internetowa na witrynie m.youtube.com. Czemu nie jest to tak zgrabnie zrobione? Czyżby Microsoft nie potrafił?
Otóż, jak się okazuje, potrafi. Jak twierdzi, „aplikacja wysokiej jakości”, która „obsługuje wszystkie zaawansowane funkcje YouTube, w tym wyszukiwanie kategorii, znajdowanie ulubionych, ocenianie filmików” jest już gotowa od dłuższego czasu. Jednak nie działa i działać nie może. Czemu? Bo Windows Phone’owi youtube’owe API jest blokowane.
- Microsoft od dwóch lat próbuje dogadać się z YouTube, by usunąć problem, jaki spotyka konsumentów. Można by było się spodziewać, że sam YouTube chce, by jego klienci, zarówno na Windows Phone jak i jakimkolwiek innym urządzeniu, doświadczali YouTube’a w jak najlepszy sposób. Ale w ostatnim miesiącu YouTube nam przekazał, że jego właściciel, firma Google, zakazał udostępnienia głównego API dla Windows Phone’ów – czytam na blogu Microsoftu. Że co, proszę? Na dodatek ten sam YouTube bardzo chętnie udostępnił API do aplikacji Microsoftu… na konsole Xbox 360.
Drogi Google, rozumiem twoją niechęć do Microsoftu, to przecież twój konkurent, który na dodatek ma na sumieniu co najmniej tyle samo, co ty sam. Przyjmuję też, aczkolwiek z niesmakiem, do wiadomości, że nie zamierzasz tworzyć aplikacji do niszowego systemu, z którego korzystam, bo, no właśnie, jest niszowy. Ale blokowanie API, by ograniczyć mi dostęp do usługi, jest już kuriozalne. Nie, nie kupię Androida, by móc się cieszyć lepszym YouTube. Po prostu będę tam rzadziej zaglądał.
Niestety, na YouTube’a nie mam jak się obrazić. Jest po prostu na to za fajny i nie ma konkurencji. Na rynku jest dwóch poważnych rywali. DailyMotion, niestety, mocno odstaje. Vimeo jest świetny, ale to trochę co innego. Inne treści.
Microsoft popełnia w swojej tyradzie na blogu jeden błąd. Wzywa do postępowania antymonopolowego, co jest nie tylko dowodem na hipokryzję (Microsoft sam dopuszczał się podobnych praktyk, za niektóre z nich zapłacił olbrzymie pieniądze), ale również szkodliwe i sprzeczne z cywilizowanymi zasadami. Ograniczony dostęp do YouTube’a to szansa dla innych graczy, by zwrócili na siebie moją uwagę. YouTube to firma prywatna, należąca do Google’a, i może robić sobie z API co tylko zechce i udostępniać je komu chce. Więc wara od nich! Chcę móc dalej ich za to sprawiedliwie opluwać.
To, niestety, kolejny krok na ukręcenie karku konkurentom Google'a w sposób zaiste microsoftowy. Problem w tym, że w ostatnich latach Microsoft zachowuje się jak młody Google, a Google jak Microsoft. Zamknięcie Google+, zamknięcie Dysku Google, danie deweloperom raptem dwa miesiące na aktualizację ich systemów / klientów w związku z rychłym zamknięciem dostępu poprzez Exchange a teraz to. Microsoft z kolei otwiera wszystkie swoje usługi, daje do nich bogate API i stara się być innowacyjny (z różnym skutkiem).
I jakby ktoś nie załapał, nie mam zamiaru tu wybielać Microsoftu. Powtórzę raz jeszcze: wzywanie do procesu antymonopolowego w wykonaniu giganta z Redmond to czysta hipokryzja. Ale jakby ktoś jeszcze uważał, że Google jest w czymkolwiek lepszy pod tym względem, to się grubo myli. A ostatnimi czasy, w Mountain View jest wręcz, tak po prostu, obrzydliwie.
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.