Chiński walec dojechał
6 stycznia 2011 r. Michał Młynarczyk (najbardziej nieodżałowana strata SW w historii!!) popełnił na Spider's Web tekst pt. "Jedzie walec". W pierwszym akapicie pisał: "A w zasadzie dwa duże i mnóstwo małych walców. Te największe nazywają się Huawei i ZTE. Kogo rozjadą?" Dziś mamy odpowiedź na to pytanie - rozjechały HTC, LG, Nokię i RIM. To nie koniec. Następny w kolejności do pożarcia przez chińskich tygrysów czeka… Apple.
IDC wydał właśnie swój najnowszy raport na temat udziałów poszczególnych producentów w rynku smartfonów. Największym zaskoczeniem są pozycje chińskich graczy. Huawei jest trzeci, a ZTE piąty. W top 5 nie ma niedawnych liderów, bez których trudno było sobie wyobrazić podobny ranking jeszcze dwa, trzy lata temu: Nokii, byłego hegemona rynku telefonów oraz RIM, byłego lidera segmentu biznesowego.
W ciągu zaledwie roku udziały chińskich producentów smartfonów skoczyły o - uwaga uwaga - 89,5% w przypadku Huaweia oraz 48,4% w przypadku ZTE. Ten pierwszy sprzedał w minionym kwartale 10,8 mln sztuk smartfonów, ten drugi 9,5 mln. Zaskoczenie? Skądże znowu. Wróćmy ponownie do archiwalnego tekstu Michała Młynarczyka:
A no właśnie, możemy dziś zaobserwować dwa istotne trendy na rynku smartfonów. Z jednej strony mamy marki premium, tj. Apple, Samsung, po części Nokię, które są wybierane świadomie - klienci kupujący iPhone'y, Galaxy i Lumie to świadomi konsumenci, którzy wiedzą czego oczekują od smartfonu i w większości przypadków ich wybór jest podyktowany odpowiednimi oczekiwaniami względem zarówno funkcjonalności urządzenia, jak i prestiżu związanego z daną marką.
- pisał Młynarczyk w styczniu 2011 r. Właśnie na tym korzystają dziś chińskie tygrysy. Z jednej strony odpowiednio celnie dwa/trzy lata temu przewidziały, że Android jest Windowsem ery mobilnej, a z drugiej na słabości niegdysiejszych liderów, którzy są dziś praktycznie nieobecni w segmentach value-for-money lub economy (chyba, że uznać za takową markę Asha Nokii, tyle że nie jest ona powszechnie dostępna u operatorów).
Przed chińskimi markami jeszcze długa droga do wykreowania naturalnego popytu na ich produkty, jednak przykład zarówno Samsunga, jak i HTC pokazuje, że marketingowa lekcja nie jest nie do odrobienia. Co zaskakuje to fakt, że ciekawsze od Huaweia działania marketingowe wydaje się przeprowadzać ZTE, które powinno sporo skorzystać chociażby na tym, że produkuje pierwszy smartfon z procesorem Intel Atom. Rozwija też coraz silniejszą markę Blade i choć to wciąż nie jest to ani Galaxy, ani nawet One od HTC, to jest coraz bardziej rozpoznawalna, chyba nawet bardziej od marki Ascend Huaweia, która wciąż ma problemy z czytelnym określeniem swoich komunikacyjnych atrybutów.
Mimo braku odpowiedniego postrzegania marketingowego potencjał sprzedażowy, jaki niosą ze sobą rdzennie chińskie marki jest gigantyczny. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby za dwa, trzy lata, to Huawei i ZTE otwierały rankingi IDC i Gartnera. Pamiętajmy, że globalny rynek telefonów jest dziś nasycony smartfonami zaledwie w 25 - 30%. Aż strach pomyśleć jak będzie wyglądał Top 5 rynku smartfonów, kiedy rynek będzie nasycony nimi w 75 - 80%.