Google - przepraszam za ten tekst
Jest mi głupio. Tym bardziej, że przyznawanie się do błędu i przepraszanie nie należy do moich ulubionych czynności… Ten tekst nie powinien zostać opublikowany na Spider's Web. A przynajmniej nie z takim tytułem i nie z taką treścią. Zadziałałem zbyt pochopnie, napisałem i opublikowałem pod wpływem złych emocji i to wywołanych na podstawie niepełnej wiedzy. Przepraszam Google.
Ustalmy fakty - w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego Google poinformował, że z końcem stycznia 2013 r. wycofa wsparcie dla protokołu Exchange ActiveSync. To decyzja, która uderzy głównie w urządzenia oparte na systemie Windows Phone. To właśnie w ten sposób konfigurowalne jest konto Google na smartfonach z systemem Microsoftu.
Napisałem o tym wzburzony w sobotę rano bez większego zastanowienia dość dosadnie komunikując moją frustrację i niezadowolenie. Dzień wcześniej spędziłem kilka godzin na próbie konfiguracji wielu kalendarzy Google z Nokią Lumią 920. Bezskutecznie, bo - jak się później okazało - Google już rozpoczął zmiany przy ActiveSync. W momencie, gdy przeczytałem informację na blogu Google'a zagotowało się we mnie i napisałem tekst "Don't do evil? Google właśnie stał się zły. Bardzo zły". I choć to tekst miesiąca na Spider's Web (zarówno pod kątem odsłonowym, jak i liczby komentarzy…) jest mi wstyd, że go opublikowałem.
Nie uwzględniłem bowiem w tekście dwóch niezwykle istotnych informacji, które totalnie zmieniają optykę patrzenia na decyzję Google'a. To fakt, że Google płaci Microsoftowi za używanie protokołu Exchange ActiveSync oraz to, że Google zaproponował nowe rozwiązanie, dzięki któremu będzie możliwa poprawna konfiguracja usług Google na urządzeniach z systemem Microsoftu i innych.
Dziś rozumiem, że fakt, że Google nie chce płacić konkurentowi za podstawowe kwestie konfiguracji jest jak najbardziej zrozumiały. Ba, jestem w stanie przychylić się do opinii, że to bardziej Microsoft powinien płacić Google'owi za to, aby mógł oferować usługi Google użytkownikom smartfonów z własnym systemem operacyjnym, podobnie jak zrozumiałbym odwrotną sytuację.
Google stworzył też własne darmowe i otwarte standardy, które Microsoft, bądź też każdy inny producent alternatywnego w stosunku do Androida mobilnego systemu operacyjnego, może wdrożyć, by umożliwić synchronizację usług konsumenckiej chmury. Google - zapewne złośliwie - dał na to wdrożenie niewiele czasu, niejako stawiając Microsoft i innych nieco pod ścianą i pod pręgierzem dbania o własny wizerunek, ale mimo wszystko nie jest tak, że Google totalnie odcina użytkowników Windows Phone'a od swoich usług.
Jeszcze raz przepraszam zarówno Google'a, jak i Czytelników Spider's Web, za tamten tekst.