REKLAMA

Intel planuje mobilne procesory z 48 rdzeniami, a ja i tak czekam na lepsze baterie

Patrząc na tablety i smartfony mamy kalkę sytuacji, która miała miejsce niedawno jeszcze w przypadku komputerów osobistych. Producenci prześcigają się w coraz to lepszej specyfikacji, gdy tak naprawdę użytkowników nie obchodzą benchmarki, tylko faktyczna płynność działania interfejsu. Intel jednak w cyferki wierzy i pracuje nad 48 rdzeniowym procesorem dla urządzeń mobilnych. Czy to nie przesada?

Intel planuje wyposażyć smartfony w 48 rdzeni. Czy to nie przesada?
REKLAMA

Podczas gdy dzisiejsze smartfony i tablety korzystają zwykle z jednego lub dwóch, a w najwyższych modelach czterech rdzeni, liczba 48 robi wrażenie. Informację należy jednak traktować na razie jedynie jako ciekawostkę. To, że producent rozpoczął pracę nad takim rozwiązaniem, nie znaczy że trzeba się szykować na jego adaptację przez rynek. Plany Intela zakładają wdrożenie takiego procesora do masowej produkcji najwcześniej za 5-10 lat.

REKLAMA

Nie jestem zresztą taką informacją podekscytowany  Ciężko dzisiaj znaleźć potrzebę dla takich układów. Więcej niż jeden rdzeń nie jest potrzebny do zrobienia zdjęcia, odtwarzania muzyki, czytania poczty lub sprawdzenia powiadomień z Facebooka, a to zdaje się główne funkcje dzisiejszych smartfonów. Jedyne co przychodzi na myśl to gry, ale do zaawansowanych graficznie gier mamy przecież konsole i komputery PC. Smartfon nie będzie służył też przecież do zaawansowanych obliczeń matematycznych, ani do obróbki dźwięku.

Tak naprawdę to Intel dopiero szuka sposobów na zarządzanie wieloma rdzeniami... i na wykorzystanie ich. Nie wiadomo jeszcze nawet, do czego miałyby takie układy służyć. Może lepiej, żeby inżynierowie szukali rozwiązań problemów, które faktycznie trapią użytkowników dzisiejszych smartfonów, zamiast proponować rozwiązanie sprzętowe, na które nie ma jeszcze popytu? Problemem dziś nie jest wydajność, a akumulator.

Wierzę oczywiście, że im więcej rdzeni pracujących pod mniejszym obciążeniem, tym mniejszy pobór energii przy takim samym zadaniu. Niestety, nie ma co upatrywać w tym dramatycznego wzrostu długości czasu pracy urządzeń na baterii, gdy nadal najbardziej prądożernym elementem jest duży, kolorowy, dotykowy ekran. Oczywiście dobrze, że firma myśli przyszłościowo. Pracownicy Intela wskazują, że faktycznie za kilka lat takiej mocy i lepszej obsługi wielozadaniowości mogą wymagać nie tylko gry, a mechanizmy rozpoznawania mowy, rozszerzonej rzeczywistości, bądź aplikacje analizujące cały czas obraz przekazywany z aparatu, działające w tle. Jednak nawet największa moc obliczeniowa nie pomoże, jeśli smartfon rozładuje się po dwóch godzinach.

Jednordzeniowy procesor wykonuje procesy po sobie, gdy układ posiadający ich więcej może wykonywać kilka operacji jednocześnie. Dzisiaj można wykonywać wiele operacji jednocześnie, ale przeciągają się one w czasie ze względu na współdzielenie zasobów przez procesy. Taki układ mógłby przydać się przykładowo podczas oglądania wideo HD, gdy w tle jest uruchomiona gra, system szyfruje dane, a użytkownik zapragnie nagle wejść do przeglądarki.

Jednak samo stworzenie procesora o liczbie rdzeni wyrażonej dwucyfrową liczbą nie rozwiąże problemu, nawet pomijając baterię. Wąskim gardłem są dzisiejsze systemy operacyjne i oprogramowanie, i to nie tylko w przypadku rynku mobilnego. Zaledwie garstka aplikacji potrafi wykorzystać najbardziej wydajne układy Intela dla komputerów PC z ośmioma rdzeniami, więc z rozwojem technologii musiałby iść w parze postęp w softwarze.

Inicjatywna Intela dziwi tym bardziej, że na rynku mobilnym jest on praktycznie nieobecny. Smartfony wyposażone w procesory Intela to tylko ciekawostki i prototypy i nie zapowiada się, aby miało się to w najbliższym czasie zmienić. Nawet flagowy tablet Microsoftu, czyli Surface RT działający na architekturze ARM korzysta z układu Tegra 3 produkcji nVidii. Nie przeszkadza to jednak firmie wierzyć, że producenci procesorów ARM upadną, a z takim podejściem Intel może się srogo przeliczyć.

Niemniej jednak chciałbym doczekać czasów, gdzie telefony nie miałyby dorównywać mocą obliczeniową komputerom; to byłyby całe komputery, noszone zawsze w kieszeni, podłączane bezprzewodowo do różnych ekranów i interfejsów w zależności od aktualnej potrzeby. Jednak i tak moim zdaniem wydajność urządzeń mobilnych stoi już na zadowalającym poziomie i pozwoliłaby na osiągnięcie takiego scenariusza. Producenci powinni skupić się teraz głównie na poprawie czasów pracy na baterii.

REKLAMA

Bardzo rozśmieszył mnie komentarz Maćka Gajewskiego, który zauważył, że Android może w końcu zacznie działać płynnie.

źródło: computerworld.com

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA