Apple przegrał wojnę z Google w momencie jej ogłoszenia? Bzdura!
Apple, wraz z zapowiedzeniem systemu iOS 6, na zawsze (a przynajmniej na dłuższy czas) pożegnał się z Mapami Google. Wczoraj na Forbesie ukazał się dość ciekawy felieton, w którym autor argumentuje, że przez ten ruch Apple przegrał wojnę zanim jeszcze ją rozpoczął. Argumenty celne… gdyby były prawdziwe. Apple ma przed sobą wielką szansę.
iOS 6 rezygnuje z Google jako domyślnego dostawcy map internetowych. Zastąpi go zupełnie nowe rozwiązanie. Nie będzie to ani Bing, ani Nokia, ani nic innego. Będzie to „autorskie” rozwiązanie Apple. Czemu cudzysłów? Bo tak jak mapy są niewątpliwie opracowane przez Apple na potrzeby iUrządzeń, tak są też efektem prac innych firm, które Apple kupił. To jednaj jest najmniej istotne. Największe pytanie jest zupełnie inne: czy użytkownicy zaakceptują tę zmianę? Forbes argumentuje, że nie i podaje kilka uzasadnień. Spróbuję się z nimi zmierzyć.
„Google zapewnia najlepsze dane”
Czyżby? Być może, w kraju pochodzenia autora (zakładam, że są to Stany Zjednoczone). Niestety, nawet na Androidzie nie potrafię polegać na Mapach Google (często używam, bo aplikacja jest szybka i wygodna, ale tylko w miejscach, które i tak jako-tako znam, dzięki czemu mogę korygować błędy). Mapy Google są, niestety, przynajmniej w Polsce, aktualizowane rzadko, a nawigacja nie uwzględnia takich niuansów, jak ulica jednokierunkowa. Mapy Google są świetne, bo są wygodne i tanie (czyli darmowe). Wystarczają Kowalskiemu. Bardziej zaawansowany użytkownik instaluje AutoMapę, Nokia Mapy czy NaviExperta. Tego, rzecz jasna, nie wiem, ale zgaduję, że Polska nie jest jakaś wyjątkowa pod tym względem
„Większość danych pochodzi od firmy TomTom, która dopiero zaczyna być firmą zajmującą się mapami.”
Ekhem. Zaczyna? To wynik złej interpretacji ostatnich wydarzeń. Faktycznie, z obozu TomToma dochodzą mniej lub bardziej oficjalne informacje o tym, że firma ma zamiar całkowicie stać się przedsiębiorstwem zajmującym się mapami. Tak, to prawda. Ale chodzi tu o to, że TomTom najprawdopodobniej zrezygnuje ostatecznie z urządzeń nawigacyjnych, skupiając się wyłącznie na licencjonowaniu swoich map. Jeżeli Forbes się po prostu pomylił, to na tym zakończmy, a jeżeli nie…
No cóż. TomTom to holenderska firma, która powstała na fundamentach Palmtop Software, a więc jej historia sięga 1991 roku. W 2008 roku TomTom zakupił jednego z liderów jeżeli chodzi o cyfrową kartografię, firmę Tele Atlas, za 2,9 miliarda euro. Ta z kolei funkcjonuje od 1984 roku. Mapy Google funkcjonują od 2005 roku. To Google jest tu najmłodszym graczem. To Apple w tej chwili ma w posiadaniu dane, które pochodzą od firm z dużo większą tradycją.
„Mapy Google mają niesamowite dodatki”
Tak, to prawda. To, co zrobił Google, to prawdziwa rewolucja w świecie cyfrowych map. Dokładne zdjęcia lotnicze i satelitarne, Widok Ulicy i wiele, wiele innych. I niewątpliwie ma tego najwięcej w swoim portfolio. Tyle że duża część z tego to gadżety i zabawki. Atrakcyjne, ale pod koniec dnia, tak na poważnie, liczy się dokładność i aktualność map, czas ich ładowania, umiejętne wyznaczanie trasy i integracja z innymi usługami. Mapy od Apple mają to wszystko (a przynajmniej tak zakładam, nie testowałem tego w polskich warunkach ani właściwie w jakichkolwiek innych), mają też swoje „bajery”, takie jak Flyover, czyli fotorealistyczne „modele 3D” wybranych, ciekawych miejsc na danym obszarze.
„Mapy Google zapewniają informacje dotyczące publicznych środków komunikacji”
Tak. W wybranych krajach. Ja rozumiem, że to świetnie działa w Big Apple (sic!), ale dalej w Polsce i w większości krajów korzysta się z takich rozwiązań, jak Transportoid czy Jakdojade. Ponownie, widzę tu klapki na oczach związane z mieszkaniem w tak nowoczesnym miejscu, jakim są Stany Zjednoczone. Rozumiem, czemu ten rynek jest tak ważny i zgadzam się z tym, że jest. Zaryzykowałbym nawet, że jest kluczowy. Ale nie determinujący globalny rynek.
To co, gajeski, Apple zmiażdży Google’a?
Nie, tego nie powiedziałem. Nie miałem iOS-a 6 w rękach, nie wiem jak działają te mapy. Używałem za to map TomToma. Już one zapewniały mi więcej istotnych rzeczy, niż te od Google. Są szybkie, renderowane wektorowo, często aktualizowane i dokładne. Google nie posiada najlepszych map na świecie. Są one najpopularniejsze, mają wiele unikalnych zalet, ale to tyle. Na swojej Nokii do Map Google nawet nie zaglądam, bo zdecydowanie preferuję te natywne. Czy to samo będę robił na iPhone? Nie wiem. Podejrzewam jednak, że tak. Jestem przekonany, że Apple wykona swoją robotę jak trzeba. A reszta użytkowników? Dopóki mapy Apple nie będą, tak po prostu, kiepskie (zarówno pod kątem samych map, jak i aplikacji), nie będą czuli potrzeby przesiadki.
Dopóki Apple ewidentnie nie spartaczy swojej aplikacji, może spać spokojnie. Nie będzie, jak sugeruje Forbes, kajał się przed Google i odnawiał licencję. A przynajmniej jest to bardzo wysoce nieprawdopodobne.
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.