AntyKomor.pl - twórca strony został skazany - należało się
R. F. (dane osobowe usunięte na wniosek zainteresowanego, który w dn. 25.09.2017 r. zasugerował redakcji, iż przeciwko niemu toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe, lub też jest świadkiem, pokrzywdzonym i poszkodowanym), który stworzył serwis AntyKomor.pl, o którym było głośno przez kilka długich tygodni, w końcu usłyszał wyrok. Wyrok jak najbardziej racjonalny, ponieważ twórca strony internetowej nie trafił do łagru czy innych demoralizujących instytucji. Będzie pracował społecznie.
Rok i trzy miesiące kary ograniczenia wolności połączone z 40 godzinami prac społecznych każdego miesiąca - właśnie taki wyrok usłyszał autor AntyKomor.pl oskarżony m.in. o fałszowanie dokumentów i publiczne znieważenie głowy państwa. Żeby nie było, a wielu amatorów prawa na forach internetowych snuło taką teorię, nie był to wymysł sądu. Otwieramy bowiem Kodeks Karny i czytamy:
Art. 135. § 1. Kto dopuszcza się czynnej napaści na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. Kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
W całej sprawie kontrowersje wzbudziły okoliczności zamknięcia strony, w akcji brała udział między innymi ABW, a niektórzy przypisywali jej aspekt polityczny i zamach na wolność słowa.
Przez długi czas byłem nawet skłonny bronić autora strony, zasłaniać go prawem prasowym, prawem do satyry i dziecinnymi wygłupami. Potem jednak udało mi się dotrzeć do kilku kontrowersyjnych materiałów z AntyKomor.pl i osobiście uważam, że wszelkie zastrzeżenia względem serwisu i autora były niestety słuszne, co zdecydował się zresztą potwierdzić przecież niezawisły sąd.
Prezydent jest, jaki jest. Już kolejny. Mimo wszystko wychodziłem zawsze z założenia, że przez szacunek do Konstytucji RP, szacunek należy się również osobie sprawującej urząd Prezydenta, jakkolwiek nie zgadzalibyśmy się z jego poglądami, a wizerunek by nas nie irytował.
Materiały publikowane na stronie AntyKomor.pl momentami były niesmaczne. Gry polegające na strzelaniu do Prezydenta prawdopodobnie spotkałyby się z konsekwencjami w każdej cywilizowanej demokracji. Szereg karykatur ukazujących Prezydenta RP w roli wysłannika Kremla czy w towarzystwie Stalina i Lenina godziły zresztą nie tylko w dobre imię głowy państwa, ale również w interes kraju.
Wielu będzie próbowało doszukiwać się w tym podtekstów politycznych, ale przecież obecna władza wcale nie ma w sieci lekko, a autorzy większości publikacji spokojnie spacerują po ulicach. Chodzi o dobranie akcentów, a jeśli ktoś balansuje na cienkiej linii dobrego smaku, musi liczyć się z konsekwencjami. Zwłaszcza, że w moim odczuciu materiały z AntyKomor.pl były najzwyczajniej niesmaczne. Warto też dodać, że Bronisław Komorowski nie jest pierwszym Prezydentem, którego publicznie znieważano, a R. F. nie jest pierwszym "obrazoburcą", który został za coś takiego skazany.
Sam R. F. w wypowiedziach prasowych porównuje sprawnie funkcjonujące Państwo dbające o to, by byle kto nie mógł bezkarnie obrażać przywódcy blisko czterdziestomilionowego kraju do PRL-u. W roli męczennika prawdopodobnie wyrasta powoli na młodą i błyskotliwą gwiazdę opozycji. Ja osobiście mam jednak nadzieję, że sprawiedliwy wyrok sądu utemperuje nieco zapędy młodego internauty, który najwyraźniej jeszcze nie nauczył się rozróżniać, gdzie kończy się żart, a zaczyna fanatyzm i łamanie prawa.