Budżet Polski sporo zyskuje dzięki internautom - nawet za granicą
W zasadzie za każdym razem odpalając komputer, możemy żyć z pełną świadomością, że zaraz będziemy przemierzać otchłań internetu DLA POLSKI. Okazuje się, że sieć zaczyna odgrywać coraz większą rolę w budżecie naszej ojczyzny.
Zagadnienie to porusza wczorajsze wydanie Dziennik Gazeta Prawna, a urzędy skarbowe prawdopodobnie zacierają ręce z radości. Każdego roku miliony złotych spływają do kasy państwa zza granicy, co dla rodzimych oddziałów skarbowych brzmi niemal jak prezent, ponieważ zyski te są zupełnie niespodziewane. A konkretnie dla US Warszawa-Sródmieście, ponieważ tak naprawdę jedynie on obsługuje środki wpływające od zagranicznych organów podatkowych.
Wszystko za sprawą internautów, którzy z zagranicznych usług korzystają, kupują, zaś internetowi przedsiębiorcy z Wielkiej Brytanii, Francji czy Niemiec czują się po prostu w obowiązku uiścić polski podatek. Żaden z gigantów internetu nie zdecydował się jeszcze, by rozliczać się w Polsce, dlatego polskie organy podatkowe nie mają w zasadzie żadnej kontroli nad tymi pieniędzmi. Wszystkie swoje wpływy traktują więc niczym... prezenty od wujków z zagranicy.
A prezenty nie są małe, tylko w pierwszym półroczu 2012 roku udało się w ten sposób zebrać 3,3 miliona złotych. Przez cały rok 2011 do budżetu z zagranicznego internetu wpłynęło około 5 milionów, zaś w 2010 roku - 6,6 miliona. Czemu zagraniczny VAT trafia także do Polski? Wszystko znajduje uzasadnienie w prawie unijnym, opodatkowane są usługi świadczone na rzecz osób fizycznych lub firm, niebędących podatnikami VAT, za pomocą internetu lub sieci elektronicznej.
W dalszej części Gazeta Prawna wylicza również tworzenie, hosting witryn internetowych, obsługę systemów reklamowych online czy bardziej przyziemne czynności, takie jak choćby pobieranie dzwonków na komórki, wygaszaczy ekranu, filmów albo gier komputerowych. Rodzimy budżet wspierają nawet koneserzy gier MMO opartych o systemy abonamentowe i mikropłatności. Wbijajmy levele. DLA POLSKI.