REKLAMA

Valve poucza EA na temat przecen w Steam i Origin

26.07.2012 12.09
Ogromne przeceny gier w Steam są nie są fair zdaniem EA
REKLAMA
REKLAMA

Ciekawa i merytoryczna dyskusja wywiązała się pomiędzy Electronic Arts i Valve w związku z licznymi przecenami gier w systemach dystrybucji cyfrowej. Przypomnę tylko, że do obu koncernów należą odpowiednio Origin oraz Steam, dwie wiodące obecnie na pecetach marki.

Zaczęło się jakoś na początku czerwca, kiedy EA zadeklarowało, że Origin na pewno nie skopiuje wyprzedażowego systemu Steam. Argumentacja była nawet dość rozległa, padły mocne wręcz słowa o „zaniżaniu wartości własności intelektualnej” przez konkurencję.

Jak się okazuje jednym z głównych kryteriów przyjętych przez EA był szacunek do czasu pracy poświęcanego przez twórców na stworzenie gry. Co za tym idzie – Origin może sprzedawać gry hurtem i bardzo tanio, ale tego nie robi, ponieważ programiści poświęcili wiele godzin na ich tworzenie – dzieci nie widziały ojców, żony tęskno patrzyły w kierunku morza, itd.

EA zależy na tym, by sprzedawać gry po dobrej, uczciwej cenie, zarówno dla twórców, jak i konsumentów. A promocje zdarzać się będą – owszem – ale okazjonalnie i na pewno nie za 1/4 docelowej ceny. Z marketingowego punktu widzenia brzmi to prawie tak obiecująco jak „Nie jedźcie na Euro 2012, bo wrócicie w trumnie”.

Gracze lubią jak producent /wydawca jest dla nich fajny, czasem nawet wolą by wydawca kłamał na ten temat, a czasem by łamał konwenanse i rzeczywiście był trochę jak nasz polski CD Projekt. EA na pewno zasługuje na mały szacunek za to, że tym razem nie owija w bawełnę, choć mam spore wątpliwości jak te wypowiedzi o szacunku do pracy twórców mają się chociażby do reguł rynkowych.

Swoje wątpliwości miało też najwyraźniej Valve, która po kilku dniach odpowiedziało na (niewypowiedziane wprost, ale jednak) zarzuty konkurenta. Przede wszystkim, twórcy platformy Steam proszą ekipę EA, by zapytali o zdanie ich partnerów, którzy nie mają nic przeciwko promocjom ich gier. Jako przykład Valve podaje zresztą samych siebie – Portal rozdawali za darmo, a Portal 2 nawet nie za „pół darmo”, tylko po obniżce o 75%.

Valve podkreśla, że na pewno nie dzieje się tak, że fani gier nie kupują ich w dniu premiery, wyczekując na stosowne obniżki – istnieje dostateczna grupa zamożnych graczy lub zaangażowanych w dany produkt tak, by kupić go już w pierwszych tygodniach sprzedaży. Tak naprawdę wyprzedaże tytułów to raczej możliwość dotarcia do grup konsumentów, którzy w normalnych okolicznościach danymi pozycjami mogliby wcale nie być zainteresowani.

Ponownie podawany jest przykład Portalu, którego sprzedaż w tradycyjnych warunkach mimo rozmaitych promocji nie malała. Co więcej – czasem zdarzało się tak, że po dniu „Portal za darmo!”, następnego dnia wyniki sprzedaży rosły!

Valve instruuje EA, twierdząc, że promocje pełnią różne funkcje, promocyjne i ekonomiczne, budowania marki, pozycji i z całą pewnością nie deprecjonują wartości dobytku intelektualnego twórców gier. A w pewnych okolicznościach mogą mu nawet sprzyjać!

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA