Jeśli się pomylimy, to nas poprawujcie
W sieci rozgorzała dyskusja na temat poprawności językowej artykułów publikowanych w serwisach i blogach technologicznych. Moim zdaniem każdy dialog jest twórczy i prowadzi do pewnej zmiany, a przynajmniej ewolucji, tym razem jednak mam pewne zastrzeżenia co do fundamentów tego dialogu. A wszystko dlatego, że są nim pretensje, na dodatek nieuzasadnione, w myśl zasady: popełniam błąd i mam pretensje, że ktoś mi go wytyka. Nie mam pojęcia czemu tak się stało, ale Spider's Web wrzucono do tego samego worka. A ja głośno apeluję: jeśli się pomylimy, to nas poprawujcie poprawiajcie.
Zastrzegam od razu, że nie jest to próba polemiki, polemizować można z opiniami, czasem nawet faktami, ale nie ze stwierdzeniami, które padły u początku tej dyskusji. Przykro mi się jednak robi, kiedy czytelnicy na facebooku czy wykopowicze próbują obwiniać nas, za to, że ktoś inny palnął głupotę. W imieniu swoim i moich redakcyjnych koleżanek i kolegów raz jeszcze proszę: jeśli znajdziecie w naszych artykułach błędy, to śmiało je wytykajcie.
Obiecuję wam jedno, trochę ze smutkiem - błędy językowe na łamach Spider's Web będą się pojawiały, niezależnie od tego czy zatrudnimy w redakcji profesora Miodka, czy też każdy artykuł przeleci najpierw przez stado doświadczonych korektorów. Być może jedynie udałoby się zmniejszyć ich intensywność. Tak działa ludzki mózg, nawet najwspanialszy.
Od czasu do czasu pojawiać będą się też błędy merytoryczne, choć bardzo się staramy, by i ich nie było. Macie ten komfort, że jest was wielu, w związku z czym zawsze trafimy na prawdziwych ekspertów w przynajmniej jednej wąskiej dziedzinie. Pamiętajcie jednak, bo taka jest w tym także wasza rola, żeby umieć rozróżnić prywatną opinię od opisu stanu faktycznego, bo to właśnie na naszych subiektywnych opiniach Spider's Web stoi. I fajne jest, że od czasu do czasu chcecie je poczytać.
Jakkolwiek temat wpisu pozostaje sprawą kluczową, wytykanie przecinka rozstawionego w złym miejscu sprawia wrażenie nieco upierdliwego, a będące efektem pędu w dostarczeniu informacji literówki to rzecz niemal już w internecie powszechna, poprawiajcie nas. Nie wyobrażam sobie natomiast, by szanujący się serwis internetowy pozostawał niewzruszony wobec uwag o pisownię zwrotów takich jak "weszłem", "wziąść", "kompóter", czy choćby "wierze" w kontekście czysto architektonicznym, co zdarzyło mi się przed kilkoma dniami i choć mam nadzieję, że mi wierzycie, że na co dzień piszę "wieżę", do dziś czuję względem samego siebie mały niesmak.
Korekta nastąpiła jednak w ekspresowym tempie, a wszystko dzięki jednemu z czytelników, który pozwolił uniknąć kompromitacji na jeszcze szerszą skalę. Od tego tu jesteście, jak nie zgadzacie się z opinią, to napiszcie swoją (mile widziany brak stwierdzenia "autor to idiota"), jeśli znaleźliście błąd merytoryczny krzyczcie, jeśli rażący błąd językowy - krzyczcie jeszcze głośniej. Jakby nie patrzeć, tylko wyświadczacie nam przysługę.
Słowo od rednacza Spider's Web:
Kuba przedstawił problem w ujęciu nieco… donkiszotowskim. Pozwólcie, że ja przedstawię go w bardziej przyziemny sposób, zdradzając nieco blogowej kuchni takiego serwisu jak Spider's Web.
Uwierzcie, bądź też nie (<= to kieruję do Czytelników o młodszym stażu na SW), od swojego powstania w formie serwisu blogowego w kwietniu 2010 r., Spider's Web szczycił się wysokim językowym poziomem tekstów. Dotyczyło to zarówno warstwy stylistycznej - poszczególni autorzy mieli swój unikalny, rozpoznawalny styl, jak i ortograficznej. Teksty były dopieszczone, gruntownie sprawdzane, korygowane, czasami nawet przepisywane na nowo, gdy było z nimi coś nie tak. Tyle, że wtedy publikowaliśmy 3 - 4 teksty dziennie, a Spider's Web dla wszystkich bez wyjątku osób w nim piszących był zwyczajnym hobby, dodatkowym fajnym zajęciem. No i byliśmy relatywnie małym, niszowym serwisem.
Wprawdzie dziś, w globalnym ujęciu naszego polskiego internetu wciąż jesteśmy małym, niszowym serwisem, to jednak w ujęciu polskiej blogosfery technologicznej zdecydowanie jesteśmy w czołówce, a dla kilku osób tworzących serwis jest on miejscem podstawowej, a nawet jedynej pracy. To z jednej strony błogosławieństwo, a z drugiej "przekleństwo" (<= ujęte w cudzysłów celowo). Skupię się na tym drugim aspekcie, bo w nim, w moim odczuciu, znajduje się odpowiedź na pytanie dlaczego mamy teraz nieco problemów z językowym poziomem naszych tekstów.
Jak zapewne większość Czytelników Spider's Web dobrze wie, nie jesteśmy związani z żadną grupą medialną w kraju. Nie mamy więc struktur czysto korporacyjnych, w tym tych związanych z funkcjonowaniem medium prasowego. Nie ma u nas wydawców, redaktorów naczelnych, redaktorów prowadzących, redaktorów, edytorów i korektorów w tradycyjnym ujęciu zakresu obowiązków tychże stanowisk. Mówiąc brutalnie - nie stać nas na to. I choć często brak takowych struktur, zależności, odpowiednio długiego procesu decyzyjności jest naszym mocnym atutem, to jednak często płacimy za to frycowe.
Spider's Web jest inicjatywą bardzo prywatną. Nie mamy inwestora, nie jesteśmy częścią dużej korporacji, nie tworzymy firmy z dziesiątkami mniej lub bardziej sztucznych blogów stawianych tylko po to, by - ponownie pozwolę sobie na kolokwializm - wydrzeć na nich kasiorę od firm mamionych fajną nową formą internetu newsowego. Spider's Web jest inicjatywą fanów technologii, pasjonatów gadżetów technologicznych, pasjonatów biznesu technologicznego. I mimo wszystko, jakkolwiek błędy, zarówno te stylistyczno-ortograficzne, jak i merytoryczne, powinny być napiętnowane, wytykane i korygowane, to jednak to, że mają miejsce w takim serwisie jak Spider's Web… ma swój mały, niepowtarzalny urok.
A dlaczego się one jednak pojawiają? Nie ukrywajmy - aby Spider's Web mógł dalej istnieć (<= tak, bo jeśli się nie rozwijasz, to przestajesz istnieć), musi przeć do przodu. Aby dalej parł do przodu, musi mieć odpowiednią liczbę wpisów, które powinny być odpowiednio często czytane przez Was, aby z kolei serwis był atrakcyjny dla reklamodawców, od których ewentualne pieniądze pozwolą nam na dalsze istnienie. To prosta zależność - zapewne większość z Was zdaje sobie z niej sprawę.
Zdecydowanie większa liczba wpisów dziennie (aktualnie publikujemy ok 15 - 18 tekstów dziennie, a w moim odczuciu medium takie jak nasze powinno ich publikować ok. 30, do czego będziemy dążyć), to także zdecydowanie większy dynamizm w ich powstawaniu, więc przy okazji większe narażenie na niedoskonałości. W związku z tym, że nie mamy regularnych struktur redakcyjnych, opanowanie chaosu jest bardzo trudne.
Wychodząc jednak naprzeciw problemowi postanowiłem, że zatrudnimy korektora. Nie wiem jeszcze w jaki sposób będzie to funkcjonowało, zważywszy na dynamizm i konieczność odpowiednio szybkiej publikacji wielu tekstów, ale będziemy współpracować z profesjonalnym korektorem, by nasze teksty były lepsze. Bo w jednym z krytykującymi się zgadzam - dbałość o poprawność naszego ojczystego języka powinna być pielęgnowana przez wszystkich; przez niezależnych blogerów też.
Na koniec pozwolę sobie zakrzyknąć za Kubą: Jeśli się pomylimy, to nas poprawiajcie, ale proszę też o jedno - doceńcie nas czasami za to, co na Spider's Web robimy. A robimy - mimo wszystko - sporo fajnych, unikalnych w polskim internecie rzeczy.
przemekspider