GameCorner zniknie z Gazeta.pl, Polygamia z nowym naczelnym
Pamiętam jak w 2008 roku za wszelką cenę chciałem komuś wcisnąć mój Playback, napisałem nawet do Gazeta.pl czy nie chcieliby mieć serwisu z już gotową bazą tekstów i redakcją (w tym czasie Imperium Gier i gry.onet wciąż święciły tryumfy). Ku mojemu zaskoczeniu odpisali, zaprosili na rozmowę, świętowałem z chłopakami (a to była fajna ekipa, jeśli niektórzy jeszcze nie zrobili kariery w szołbiznesie, to wkrótce zrobią), kupiłem samochód, dom na kredyt. I to chyba był błąd...
Spotkali się ze mną jacyś ważni ludzie od Gazeta.pl i wyjaśnili, że wprawdzie gry.gazeta.pl ich nie interesuje, ale mają całkiem fajny pomysł na siebie. Wtedy właśnie pokazano mi gotowy już serwis GameCorner. "Wielki portal robi sobie bloga? Ale głupie!" - pomyślałem, co poniekąd potwierdza tezę niektórych z was, że ja się właściwie gucio znam. Był to jednak wielki początek prawdziwej mody na zastępowanie portalowych podserwisów swoistymi blogami tematycznymi o pewnym stopniu autonomii. Więcej na ten temat pisałem niedawno w tekście o portalu o2.pl, który - moim zdaniem przynajmniej - kilka razy wpłynął znacząco na kształt polskiego internetu.
Wracając do GameCornera - ważni ludzie z Gazeta.pl tłumaczyli mi, że taki teraz właśnie będzie internet, a na dobry początek chcieliby współpracować z półprofesjonalnymi serwisami i blogami na zasadzie wymiany treści w zamian za reklamę. Piszę o tym wszystkim dochodząc wreszcie do meritum - bo w tym gronie znajdowała się także Polygamia, która zapewne jest jednym z negatywnych bohaterów dzisiejszej historii.
A wszystko dlatego, że redakcja GameCorner na łamach serwisu poinformowała dziś, że maj jest ostatnim miesiącem jego funkcjonowania.
Piszę to ze smutkiem, ale wydaje mi się, że GameCorner nigdy nie odgrywał istotnej roli w polskich mediach piszących o grach. O ile jestem w stanie dopuścić możliwość, że jakiś grafik w Techlandzie przeciąga się i myśli sobie "a, poprawię tego buga, bo Smektała/Hildebrand/Gonciarz będzie się czepiał", tak raczej mało kto przejmował się tym, co napisano na GameCornerze - choć po forum dyskusyjnym i komentarzach widać, że serwis skupił zamknięte grono wiernych fanów.
Wydaje mi się, że istnieje zasadniczo jeden gwóźdź do trumny GameCornera, choć wbijany po kolei w różne części ciała. Nazywa się on Polygamia. Polygamia jest niewątpliwie blogiem bardziej prestiżowym, popularnym, cytowanym także za granicą i z wyrazistym liderem, z którym wprawdzie nie zawsze trzeba się zgadzać, ale idę o zakład, że Piotr Gnyp także swoje dla popularności Polygamii zrobił. Miał zresztą w ekipie także kilku innych dziennikarzy, którzy bardzo ciekawie piszą (i tylko piszą, Polygamia TV niech będzie milczeniem) o grach. Jednym z nich jest Konrad Hildebrand, który od dziś pokieruje zresztą Polygamią.
Już sam fakt istnienia Polygamii jest zresztą kolejnym już wbiciem gwoździa. W 2008 był to amatorski blog grupy pasjonatów, utrzymany na wysokim poziomie. Do tego stopnia, że Agora kupiła go sobie na własność (idąc chyba nawet za radą samego GameCornera) i od tamtego czasu miała w swojej ofercie aż dwie strony poświęcone grom. Wprawdzie GameCorner miał się skupić bardziej na PC, a Polygamia na konsolach i handheldach, ale wiadomo - gdzie kucharek sześć... Serwisy się uzupełniały, jednak GameCorner był w notorycznym cieniu.
Przełożyło się to również na oglądalność. Oczywiście szczegółowymi statystykami nie dysponuję, ale narzędzia dla internetowych podglądaczy jasno sugerują, że GameCorner był przynajmniej o połowę mniej popularny (AdTaily - system reklamowy gazeta.pl - mówi, że dziennie Polygamia ma 65 000 odsłon, a GC tylko 25 000). W tej kwestii rodzi się więc pytanie - po co dużemu serwisowi aż dwa portale o grach, dwie redakcje do utrzymania, skoro jeden jest dużo mniej popularny?
To nie jest tak, że Gazeta.pl patrzy tylko na odsłony. Moim zdaniem ma kilka dużo rzadziej odwiedzanych serwisów tematycznych - na przykład dla architektów czy raczej hobbystów architektury. Po co jednak trzymać w katalogu aż dwie strony na ten sam temat?
Co ciekawe w sieci huczy od ploteczek na temat dalszych losów GameCornera. Podobno redakcją interesuje się serwis o2.pl (kiedyś mieli jeden z bardziej liczących się wortali dla graczy) mając w planach jakiś zakręcony projekt. Na chwilę obecną nie udało mi się potwierdzić tych rewelacji.
Być może niewielka ekipa GameCornera zostanie w całości lub częściowo wchłonięta przez Polygamię, która pewnie przejmie odrobinę gamecornerowego ruchu (odrobinę, bo idę o zakład, że ruch ten się w dużej mierze pokrywał). Nie bez znaczenia jest tu również fakt zmian na stanowisku redaktora naczelnego Polygamii. Konrad Hildebrand od dłuższego czasu był jedną z bardziej wyrazistych postaci serwisu, ale mimo wszystko intryguje - czemu te dwie istotne informacje na temat serwisów Agory zbiegły się w czasie i przede wszystkim - co to oznacza dla czytelników.