Anonymous tworzą własny OS pełen hakerskich narzędzi. Tylko po co? AKTUALIZACJA: To nie dzieło Anonymous
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że grupa hakerska Anonymous zaczęła upajać się własną sławą i medialnym rozgłosem, jaki wokół niej powstał w ostatnich miesiącach. Najnowszym projektem kolektywu hakerskiego (choć „hakerzy” to nie jest to zbyt pasujące do nich określenie) jest własny system operacyjny. Chodzi o własną dystrybucję Linuksa bazującą na Ubuntu (z interfejsem MATE) wyposażoną m.in. w narzędzia do łamania haseł i „testowania bezpieczeństwa stron internetowych”. System, nazwany Aonymous-OS 0.1 jest dostępny do pobrania. Na swoje serwery wrzucił go np. Komputer Świat.
Anonimowi z przymrużeniem oka zaznaczają, że system powstał wyłącznie dla celów edukacyjnych, a jego wykorzystanie np. do ataków na strony internetowe może skończyć się w więziennej celi.
Projekt być może jest ciekawy z inżynierskiego punktu widzenia, jako pokaz możliwości programistów w składzie Anonymous. Ich system operacyjny dołączy do grona OS-ów ciekawostek, takich jak np. JoliCloud. Obawiam się, że Anonimowi w swoim dążeniu do jak największego rozgłosu być może tym razem przeholowali. Czym innym z wizerunkowego punktu widzenia jest samodzielna internetowa partyzantka i blokowanie stron internetowych, a czym innym jest wrzucenie do sieci ogólnodostępnego narzędzia, które ma ułatwić ataki na strony czy łamanie haseł. Anonimowi, którzy pieczołowicie przez ostatnie miesiące nadawali swoim działaniom rys wolnościowy, dbając o to, by naprzykrzać się tym, których Internet uzna za „złych”. Atakowali strony państwowe w krajach, które popierały ACTA, a maska Guya Fawkesa przez moment funkcjonowała jako symbol walki o wolność wypowiedzi i eliminację cenzury w sieci. Oczywiście wiemy, że w ACTA nie chodziło tylko o cenzurę. Tak czy inaczej, skojarzenia z marką Anonimowych i rysunkową maską z wąsem były – i wciąż są – raczej pozytywne.
To może się szybko zmienić, jeśli okaże się, że Anonymous OS np. upowszechni się wśród domorosłych nastoletnich użytkowników marzących o karierze hakera, czy po prostu internetowych przestępców. Nie wiem, na ile skuteczne są narzędzia np. do łamania haseł wbudowane w ten system operacyjny. Wiem jednak, że z najnowszego badania przeprowadzonego na zlecenie inicjatywy Bezpiecznej w Sieci na próbie tysiąca polskich internautów wynika, że ponad 11 proc. surfujących używa tylko jednego hasła do wszystkich swoich usług sieciowych – maila, serwisu społecznościowego, banku i tak dalej. Nie ma powodu, by nie sądzić, że na innych, bardziej rozwiniętych internetowych rynkach ten odsetek jest znacząco inny. Zatem, nawet jeśli narzędzia zaoferowane przez Anonymous będą skuteczne nawet połowicznie, to potencjalnie zagrożona wyciekiem danych czy oszustwem jest spora grupa użytkowników.
Podawanie przez Anonymous na tacy gotowego narzędzia do dokonywania przestępstw w sieci jest nieetyczne i może mocno uderzyć w wizerunek tego kolektywu. Może się okazać, że wypuszczenie do sieci tego OS-u będzie miało konsekwencje daleko poważniejsze niż aresztowanie 25 członków kolektywu Anonymous w lutym. Wydaje się, że tworząc swój system operacyjny Anonumowi wykonali swoją własną wersję telewizyjnego skoku przez rekina, po której mogą się już nie podnieść wizerunkowo. I doprawdy trudno rozstrzygnąć, czy to dobra lub złą wiadomość.
Aktualizacja:
Wygląda na to, że intuicja dobrze podpowiadała mi, że coś takiego jak Anonymous OS to wątpliwy projekt, który uderzy w wizerunek tej grupy. Anonymous na Twitterze ogłosili, ze Anonymous OS to fałszywka pełna trojanów.
Reakcja na te doniesienia na stronie projektu Anonymous OS jest niejasna. Krótki komentarz ogranicza się do stwierdzenia, że użytkownicy, którzy wierzą, że Anonymous OS jest pełen trojanów, nie powinni go ściągać.
Co ciekawe, Anonymous nie wyjaśnili na Twitterze, czyim dziełem jest OS.
Bacznie obserwujemy sytuację i będziemy was informować o rozwoju wypadków.