REKLAMA

Likwidacja wirtualnej waluty strzałem w stopę dla Microsoftu?

Microsoft zastosował bardzo ciekawą sztuczkę w swoim sklepie Xbox Live. Płatności dokonujemy nie za pomocą realnej waluty, a Microsoft Points, które za nią kupujemy. Teraz chce się z pomysłu wycofać. Nie rozumiem tej decyzji, biorąc pod uwagę to, że pomysł się sprawdził.

Likwidacja wirtualnej waluty strzałem w stopę dla Microsoftu?
REKLAMA

Microsoft Points to świetny pomysł na to, jak omamić klienta tak, by robił dużo większe zakupy i jeszcze był z tego powodu zadowolony. O co chodzi? Owe punkty to waluta, jaka obowiązuje na Xbox Live. Można ją również wykorzystać w sklepie Zune Marketplace. Za filmy, muzykę, dodatki do gier, gadżety, nie możemy zapłacić złotówkami. Musimy kupić za nie Microsoft Points. A że zazwyczaj jesteśmy leniwi, przy płaceniu za towar rzadko już przeliczamy punkty z powrotem na złotówki. Kojarzymy tylko, że coś jest warte „mało”, „średnio” i „dużo” punktów.

REKLAMA

Jakby tego było mało, jeden punkt ma niewielką wartość. Co ponownie jest świetnym pomysłem, z punktu widzenia Microsoftu. Płacąc bowiem 260 złotych (oficjalna cena Microsoftu, można kupić taniej) zyskujemy aż pięć tysięcy punktów. Piątkę i aż trzy zera. Sprawdzając potem nasze saldo w ustawieniach konsoli, wydaje nam się, że wciąż mamy ich bardzo wiele. Więc nie musimy oszczędzać. Kupujmy! Dodatek do gry kosztuje 800 punktów? Nie szkodzi, mam ich wciąż tysiące. Mało kto myśli wtedy, że na „byle co” (dodatki do gier są bardzo fajne, ale skupmy się na cenie) wydaliśmy właśnie kilkadziesiąt złotych.

Jakby tego było mało, gracze się nie buntują. Microsoft Points się przyjęły i są chętnie wykorzystywane przez graczy. Nie znalazłem co prawda oficjalnych danych dotyczących ilości transakcji zawieranych dziennie czy miesięcznie przez Xbox Live, ale co wywiad z deweloperem, to chwali sobie wyniki ze sklepu Xbox Live. A kupować można wszystko: od dodatkowych misji do danej gry, aż po markowe buty dla naszego awatara. Interes się kręci. Wszyscy są zadowoleni, a szczególnie Microsoft.

A teraz dochodzimy do sedna sprawy: według niepotwierdzonych informacji (aczkolwiek, na przykład, taki Eurogamer.net zarzeka się, że te informacje są pewne, a to rzetelny portal) Microsoft chce zrezygnować z Microsoft Points. Na Zune zniknie możliwość płacenia za ich pomocą, a na Xbox Live zostaną przeliczone na lokalną walutę. Dlaczego? Zupełnie tego nie rozumiem. Gracz kupujący nową ikonkę profilu za 79 punktów, mając ich na koncie, powiedzmy, dwa tysiące, zakupu psychologicznie nie odczuje. Jednak ta sama ikonka za złotówkę… to już co innego. A 79 punktów to właśnie, mniej więcej, złotówka.

Eurogamer.net donosi również, że tak jak Microsoft Points faktycznie znikną, tak karty-zdrapki (jedna z dwóch form kupowania punktów, kod ze zdrapki należy wpisać w odpowiednim menu w konsoli; druga to pobranie opłaty z karty kredytowej) będą dalej sprzedawane. Czyli jak nie mam karty kredytowej, lub nie chcę jej powiązywać z moim kontem na Windows Live, mogę sobie kupić za 200 złotych (przykładowo) kupon, który powiększy mi moje saldo o 200 złotych? Brzmi to dość dziwnie, i nie jestem pewien, czy pomysł zyska aprobatę wśród graczy, którzy, paradoksalnie, tylko na tym zyskują.

Microsoft Points mają zostać wycofane do końca bieżącego roku. Jestem bardzo ciekaw, czy wpłynie to w jakikolwiek sposób na Xbox Live i wyniki finansowe. Obstawiam, że wpłynie negatywnie.

REKLAMA

Wykorzystana ilustracja wiodąca pochodzi z Digital Trends.

Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA