REKLAMA

W walce o czytelników wygrywają na razie… tablety

02.12.2011 09.09
W walce o czytelników wygrywają na razie… tablety
REKLAMA
REKLAMA

Czytniki elektronicznych wydań książek i gazet, wyposażone w rewelacyjny i pod wieloma względami rewolucyjny ekran e-Ink, miały zmienić świat, umożliwiając nam na nowo odkrycie przyjemności płynącej z czytania. Urządzenia tego typu od pewnego momentu stały się wręcz niesamowicie tanie (zwłaszcza po wprowadzeniu wersji „z reklamami”) i pozwolić na nie mógł sobie praktycznie każdy, kto chciał mieć chociażby możliwość podróżowania nie z dziesięcioma sporymi książkami w torbie, a z jednym, malutkim czytnikiem, mogącym pomieścić ich tysiące. Tymczasem już kilka miesięcy temu okazało się, że klienci chętniej wybierają nie tyle dedykowany czytnik (z prawdziwym ekranem e-Ink), a reklamowany jako prawdziwy czytnik… tani tablet – Nook Color. Taki stan rzeczy utrzyma się najprawdopodobniej jeszcze przez kilka najbliższych lat, ale co potem?

Nie trzeba nawet dokonywać dokładnych analiz – wystarczy zapoznać się z ostatnimi raportami i komunikatami twórców Kindle oraz Nook – Amazon i Barnes&Noble. W obydwu przypadkach, pomimo że posiadają oni w swoich ofertach również klasyczne (i wyraźnie tańsze) czytniki książek elektronicznych, zarówno Kindle Fire jak i Nook Tablet (druga odsłona Nook Color) zostały okrzyknięte najlepiej sprzedającymi się urządzeniami w historii obu firm. Biznes skupiający się wyłącznie wokół Nook Tablet został wyceniony na ponad 220 milionów dolarów, sama sprzedaż urządzenia wzrosła w ciągu ostatniego kwartału o 85%, a producent podaje (choć niezbyt dokładnie), że wyniosła ona „miliony egzemplarzy, a w tym kwartale planuje sprzedać kolejne miliony”. W tym samym czasie, na temat zwykłego Nooka i jego ewentualnych sukcesów firma milczy.

Przy wszystkich zaletach Kindle i Color/Tablet, żadne z nich tak naprawdę nie nadaje się do czytania książek, a przynajmniej nie są w stanie zaoferować nam takiej wygody, jak ma to miejsce np. na popularnym Kindle 3 czy nowym Kindle Touch. Tableto-czytniki mają jednak jedną ogromną przewagę – nie ma wprawdzie rzeczy, do której nadają się idealnie, ale za to potrafią zrobić (często byle jak) praktycznie wszystko – odtworzyć filmy, pozwolić na przeglądanie internetu czy korzystanie z aplikacji, etc. Najwyraźniej jednak tego właśnie chcą klienci, zwłaszcza że to właśnie dzięki tym dwóm gigantom mogą to uzyskać w cenie niewiele wyższej niż musieliby zapłacić za zwykły czytnik, który potrafi praktycznie tylko jedną rzecz.

Do tej pory, pod względem przyjmowania się na rynku (przynajmniej Stanów Zjednoczonych), głównie z powodu ceny, czytniki ebooków robiły sporą furorę, rozprzestrzeniając się w tempie szybszym niż obecnie tablety. Ostatecznie w maju tego roku udało im się trafić do 12% mieszkańców USA, podczas gdy iPad i podobne mu urządzenia zdołały zaskarbić sobie sympatię (i portfele) zaledwie 8%. Teraz, po głośnych premierach tanich tabletów, może być jednak zupełnie inaczej i wyniki Barnes&Noble oraz Amazonu tylko to potwierdzają.

W przyszłości bardzo możliwy jest jednak powrót (choć ciężko mówić obecnie o całkowitym odejściu – jest to raczej po prostu przejściowy spadek zainteresowania) do właśnie tego typu urządzeń. Rynek ebook’ów, w tym roku wyceniany na 3,2 miliarda dolarów ma w ciągu czterech najbliższych lat powiększyć się ponad trzykrotnie, osiągając przy tym wartość niemal 10 miliardów dolarów, z czego zaledwie 30% książek pobieranych będzie na tablety. Przy tym wszystkim, do 2017 na rynku ma się znaleźć niemal 55 milionów czytników z ekranami e-Ink lub podobnymi – wynik wprawdzie wyraźnie słabszy, niż w przypadku prognoz dotyczących tabletów, jednak niemal dokładnie pokrywa się z wieloma wcześniejszymi badaniami, zgodnie z którymi tablet jako czytnik książek wykorzystuje mniej niż 1/3 wszystkich ich obecnych posiadaczy. W niektórych przypadkach (16% posiadaczy tabletów) zdarza się nawet, że po zakupie tabletu o wiele chętniej sięgają oni znów po swój e-reader, a dla niemal 60% taki nabytek nie ma żadnego wpływu na użytkowanie czytnika. Również smartfony nie powinny stanowić dla nich ostatecznie większego zagrożenia (choć obecnie najwięcej książek pobiera się właśnie na nie), pomimo sporej ilości specjalnych aplikacji i sklepów z książkami, wciąż charakteryzując się zbyt małymi ekranami, wykonanymi w technologii nieprzystosowanej do wygodnego czytania.

Czy doczekamy się momentu, w którym tablety będą w stanie zapewnić nam komfort porównywalny do czytników ebooków (którym nie są ani Kindle Fire ani Nook Color/Tablet) i cały wyścig zostanie ostatecznie zakończony? W pewnym momencie rozwoju taka sytuacja z całą pewnością będzie miała miejsce, o ile oczywiście w dalszym ciągu znajdą się klienci chcący na swoich urządzeniach konsumować nie tylko „treści ruchome”. Pomóc w tym mają oczywiście technologie takie, jak przygotowywany przez Qualcomm Mirasol, różniący się wprawdzie technologicznie od e-Ink, ale jednak dostarczający podobne doznania czytelnikom i przy tym posiadający możliwość wyświetlania innych kolorów niż czarny i biały. Od tej wymarzonej dla wielu z nas chwili dzieli nas jednak jeszcze sporo lat – w większości przypadków najwięksi producenci tabletów będą się starali się w najbliższym czasie odpowiedzieć na bardziej masowe potrzeby – ekrany o wyższej rozdzielczości, zastosowanie 3D, etc, o wiele bardziej atrakcyjne dla przeciętnego pochłaniacza treści.

Zdjęcia: digitaltrends [1], beattiesbookblog [2], appadvice [3]

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA