Microsoft musi w końcu podjąć męską decyzję i zmienić Windowsa, bo inaczej...
American Consumer Satisfaction Index to jedno z ciekawszych odbić nie tylko amerykańskich, ale często też światowych trendów. Ostatni raport uwydatnia kilka rzeczy - satysfakcja z oprogramowania Microsoftu jest coraz większa, największa od 2006 roku, gdy ACSI zaczęło kwalifikować Microsoft do badania. Na 100 punktów koncern zebrał 78 - to wzrost 2,6% w stosunku do roku 2010 i ponad 6,8% do roku 2006. Microsoft wciąż ma siłę, ale niczym ospały niedźwiedź dopiero budzi się z trwającego lata zimowego snu - czy dobudzi się zanim nadejdzie kolejna zima? Przebłyski są, ale przebłyski to niestety za mało.
Konsumenci są bardzo uważni - dane pięknie pokazują, jak na ich satysfakcji odbija się flagowy dotychczas masowy produkt Microsoftu, Windows. W 2007 i 2008 roku zadowolenie spadło do 69 i 70 punktów. Wszystko przez Vistę, jedną z największych porażek systemowych poprzedniego dziesięciolecia. Po wydaniu Windowsa 7 w 2009 roku satysfakcja klientów wzrosła, by w tym roku osiągnąć rekordowy poziom 78 punktów. Badanie dotyczyło jedynie rynku oprogramowania komputerowego, nie da się go więc odnieść do coraz szerszych pozakomputerowych projektów Microsoftu. Co dalej?
Oficjalne oświadczenia, doniesienia, przecieki i plotki głoszą, że Windows 8, nad którym Microsoft wciąż pracuje będzie przeznaczony nie tylko do pecetów, ale również na tablety. Odważne posunięcie, ale chyba największym problemem jest przystosowanie systemu do dwóch różnych architekur procesorów - Intela i ARM. Samo to już budzi niepokój - programy pisane na wcześniejsze intelowskie wersje (Win 8 zapewni tryb uruchamiania Win 7) nie będą koniecznie kompatybilne z wersjami na ARM - Microsoft nie chce by konkurencyjni producenci mogli uruchamiać je na swoich urządzeniach... Jeszcze nie. Kiedy? Nigdy. Genialne. Jako konsument mając ochotę na stworzenie tandemu PC z Windowsem 8 i tabletem (albo nawet drugim kompem, np. netbookiem, kto wie, co pojawi się gdy Windows zacznie wspierać tę architekturę), jako dopełnienie nie będę mogła użyć tych samych, ulubionych programów? Bo średnio chce mi się wierzyć, że twórcy softu sprzed 2-3 lat będą masowo przepisywać go na ARM. Takie rzeczy tylko w Microsofcie.
To tylko mały przykład, pozytywów też jest dużo - Windows 8 ma być mocno zintegrowany z chmurą, wprowadzić "wstążkowy" jednolity interfejs, umożliwiać odpalanie systemu z pendrive'a i inne tym podobne. Ale jak widać na 3 drobne, nadganiające konkurencję kroczki przypada co najmniej jeden większy wsteczny. Niby unifikacja, ale niby nie do końca... A innowacyjności i wychodzenia przed szereg jak na lekarstwo.
Tak, Microsoft ma plan rozróżnienia wersji mobilnych od desktopowych, to zrozumiałe. Te urządzenia są zbyt oddalone od siebie - inne interfejsy, inna idea, inna logika. Jeśli tak, to musi jednak nazwać obie wersje systemu inaczej. Znając Microsoft (Windows 7- Windows Phone 7) jeśli nawet tak zrobi, to nazwa będzie różniła się tak mało, że przeciętny konsument nie będzie wiedział o co chodzi. Tajemna wiedza na temat różnych wersji pozostanie dostępna jedynie dla tych bardziej interesujących się tematem. Microsoft musi zdecydować się w końcu, w którą stronę chce iść - wstecznej kompatybilności, jednego systemu czy może unowocześnienia? Windows Phone 7 pokazał, że można. Wprawdzie systemy desktopowe to inna skala, ale przeszłość to największa zmora dzisiejszych Windowsów. Czy tylko ja mam wrażenie, że w kolejnej po ósemce wersji zostanie zaimplmentowany tryb kompatybilności z ósemką właśnie, który będzie sprawiał problemy? Możliwość uruchomienia Carmageddona czy zaawansowanego narzędzia diagnozującego układy samochodowe bez żadnych przeróbek jest bardzo przyjemna, ale ciekawe, jaki odsetek przeciętnych użytkowników również ma takie potrzeby.
To moment, w którym Microsoft musi podjąć ważną decyzję. Pozostać rozwiązaniem "po środku", które przeciętnemu użytkownikowi jak i profesjonaliście oferuje setki funkcji, czy może zacząć myśleć nad jakimś rozwiązaniem w stylu właśnie Windows Phone 7 - zaawansowane funkcje dla potrzebujących, nieskomplikowane UI (ach, ten WM) dla zwykłych użytkowników? Ale to też rodzi wiele problemów, bo dotychczas... Pętla, której jeśli nie uda się przerwać rozplątać może udusić Microsoft.
Bo konkurencja też nie śpi. Już niedługo Apple wypuści mocno odmienionego Liona, nawet Linuksowcy dokonali niebywałej zmiany i zaoferowali w Ubuntu domyślnie Unity Interface, który można kochać lub nienawidzić, ale jedno trzeba przyznać - jest to poważna zmiana w dotychczasowej strategii. Tak, nawet open-soure'owe świry zauważyły, że dziś przeciętni ludzie są skłonni poświęcić trochę personalizacji na rzecz prostoty w systemie operacyjnym. W Windowsie prostota wynika z jednego - z przyzwyczajenia 90% ludności do takiego a nie innego rozwiązania interfejsu. To samo zresztą odnosi się do wszystkich systemów. Jednak przykład Visty pokazał, że nawet przyzwyczajeni użytkownicy mogą powiedzieć "nie podoba mi się, chcę inaczej". I Microsoft musi to mieć na uwadze.
A tymczasem wizja komputerów z procesorami x86 i Windowsem 8 oraz ich już powstających netbookowych odpowiedników na ARM i niekompatybilnymi programami niech podziała trochę na wyobraźnię (producenci sprzętu zapewne skuszą się na preinstalowanie na nich Windowsa, w końcu to rozpoznawalna marka, a zarabiać na czymś trzeba). Jeśli Microsoft nie zablokuje takich tworków, to może okazać się, że za 2 lata w badaniu ACSI zadowolenie z oprogramowania Microsoftu znów zanurkuje w dół. Microsoft nie pierwszy raz udowodni, że bardzo powoli uczy się na błędach.