Co ma Charlie Sheen czego nie ma the Daily
Gdyby Orson Welles żył w dzisiejszych czasach i probowałby znów wystawić ?Wojnę Światów?, prawdopodobnie wykorzystałby do tego internet, by trafić do jak największej publiczności. I pewnie zdawałby sobie sprawę z mocy, jaką on posiada.
Czy reakcja byłaby taka sama, jak w 1938 r. pierwotna audycja radiowa? To już bardzo wątpliwe. Nikt nie uwierzyłby w najazd kosmitów wśród natłoku informacji i plotek. Stare media, które przez dziesiątki lat kształtowały opinię publiczną i wyznaczały światowe trendy coraz szybciej przenoszą się na drugi plan. Era Web 2.0 pokazuje w pełnej krasie na co ją stać.
Wciąż trwa szum wokół Charliego Sheena. 20-30 lat temu po serii niepowodzeń, dziwnych wywiadów i kontrowersji, gwiazda Charlie Sheen prawdopodobnie przygasłaby znacznie, abstrahując nawet od zmiany obyczajów. Poważne media nie mogłyby pozwolić sobie na zajmowanie się alkoholikiem, narkomanem (byłym?) i kimś, kto ma na koncie wiele grzechów i grzeszków. Charlie Sheen szybko stałby się zapomnianą postacią, którą interesują się tylko kolorowe brukowce.
Ale nie dziś. Środek ciężkości kształtowania opinii i tematów przeniósł się na internet w takim stopniu, że nikt nie może zignorować "głosu ludu". Sheen z najlepiej opłacanego aktora sitcomów ("Dwóch i pół") stał się niechcianym i problematycznym niezatrudnianym aktorem by teraz przekształcić się w gorący internetowy temat. Udało się, bo sieć ma ogromną moc sprawczą.
Konto Charliego Sheena na Twitterze pobiło rekord - w ciągu 25 godzin i 17 minut od pojawienia się zyskało milion obserwujących. Hashtag używany przez Sheena, #tigerblood, w ciągu kilku godzin zajął pierwsze miejsce w trendach, drugi #winning też bije rekordy popularności i znaleźć go można nie tylko na plotkarskich stronach, ale też na tych poważniejszych.
To nie wszystko - dzięki Sheenowi TwitPic, serwis pozwalający na łatwą wymianę i zamieszczanie zdjęć na Twitterze, zarobił już ponad 10 tysięcy dolarów, a pierwsze zdjęcie z pornogwiazdą Bree Olson zostało wyświetlone ponad 1,5 miliona raza również bijąc rekordy.
Pytanie, czy to spontaniczna akcja Sheena czy zaplanowana akcja PRowa emocjonuje specjalistów. Jedno czy drugie, po spadku zainteresowania prasy i telewizji osobą Sheena udało się ponownie je wzbudzić, i to w znakomity sposób. Ten przykład pokazuje, jak internet ciągnie za sobą pozostałe media - nie da się pominąć takiego szumu, trzeba o nim wspomnieć, a jednocześnie o samym aktorze. Sheen znów jest na językach i ma szansę polepszyć swój nadszarpnięty wizerunek, byle nie posunął się w tym za daleko. Genialne wykorzystanie sieci społecznościowych i internetu.
Internet ma po prostu przewagę szybkości, zasięgu i interakcji z odbiorcami. Ogromne zainteresowanie premierą pierwszego dziennika na iPada, The Daily znacznie ucichło. Nie dlatego, że The Daily jest kiepskie. Mimo dodania multimediów i wielu innych udogodnień ten dziennik tworzony jest mimo wszystko według pomysłu ?starych mediów?- multimedialna gazeta. Przy porównaniu z uaktualnianymi na bieżąco serwisami internetowymi innych gazet prawie jednodniowe opóźnienie nie działa na korzyść The Daily. A przy dedykowanych aplikacjach dziennik Mudrocha staje się czymś pomiędzy papierowym wydaniem a właśnie taką aplikacją. Artykuły z opóźnieniem, za to duża multimedialność. Faza przejściowa, punkt między starym a nowym.
Bo w świecie nowoczesnych mediów liczy się szybkość i umiejętność kreowania trendów, czego tradycyjnie prasowi giganci dopiero się uczą. A taki Charlie Sheen pokazał, że potrafi to bardzo dobrze.