REKLAMA

Google TV walczy z czasem

google_tv
Google TV walczy z czasem
REKLAMA

Kiedy Google prezentował Google TV wydawał się mieć przewagę rynkową nad konkurencją. Przewaga polegała na tym, że Google TV miało być pierwsze, zarówno przez odświeżonym Apple TV, jak i producentami telewizorów, którzy zapragnęliby mieć internet w swoim telewizorze prawie tak fajny jak na komputerze. Dzisiaj może się wydawać, że Google TV już jest spóźnione.

REKLAMA

Wczoraj na targach IFA w Berlinie, szef Google'a Eric Schmidt poinformował opinię publiczną, że Google TV pojawi się nie wcześniej niż "tej jesieni" w Stanach Zjednoczonych i dopiero w "przyszłym roku" w Europie. Sama usługa ma być darmowa, ma przynieść możliwość niczym nie okiełznanego surfowania w internecie za pomocą telewizora, no i Google będzie ściśle współpracował z dostarczycielami treści (czyt. filmów, seriali i telewizyjnych show), jak również z producentami samych telewizorów.

Na razie kilka szczegółów wiadomo na temat tych drugich. W zeszłym tygodniu Sony zapowiedział produkcję telewizorów z preinstalowanym Google TV. Samsung powiedział z kolei, że się nad tym zastanawia. Nic nie wiadomo o najważniejszym - z kim Google podpisze stosowne umowy na dostarczanie treści do Google TV.

Google mozolnie odrabia jednak własną pracę domową rozwijając YouTube. Serwis ma już podpisane umowy z kilkoma telewizjami, np. z Channel 4 i Channel 5, a ostatnio rozwija ofertę darmowych filmów pełnometrażowych. Podpisano umowy z amerykańskim studiem Sony Pictures i angielskim serwisem Blinkbox, czego rezultatem ma być ponad 400 tytułów głośnych i co najważniejsze dla widza darmowych filmów. YouTube movies zadebiutował w Stanach Zjednoczonych w kwietniu tego roku, a teraz Google udostępnia filmy użytkownikom z Wielkiej Brytanii.

Google TV będzie więc na rynku dopiero "na jesień" (i to w samych Stanach Zjednoczonych), a odświeżone Apple TV, któremu - jak się wydaje - Steve Jobs dał ostatnią szansę na sukces na rynku już jest - w USA, UK, Irlandii, Niemczech i Francji. Wprawdzie Apple TV to zarówno sprzęt (za 99 dol.) jak i oprogramowanie (w cenie sprzętu) i do końca nie można porównać potencjału konkurencji Google TV, ale można przyjąć, że najważniejsza na tym rynku jest treść. Apple ma podpisane trzy ważne umowy: najważniejszą z Netflix, dzięki czemu potężna baza klientów tej największej wypożyczalni filmów online w USA dostanie miły interfejs Apple TV, oraz z Disneyem i ABC. Szału nie ma, ale to już coś. Google jest dopiero przed albo w trakcie tych negocjacji.

REKLAMA

Google znowu jest więc w kalendarzu o krok za Apple'm. Teraz w walce o "rynek dużego pokoju" i nawet przewaga posiadania YouTube jest niwelowana zasobami iTunes, którymi pochwalić się może Apple (teraz seriale tylko po 0,99 dolara za odcinek).

Obie firmy wydają się mieć silną konkurencję w postaci samych dostarczycieli treści na ich urządzenia/usługi. Co bowiem stoi na przeszkodzie telewizjom i studiom filmowym dogadywać się za plecami pośredników takich jak Google, czy Apple (czy inni) i współpracować bezpośrednio z producentami telewizorów. Dobry przykład daje tu? polski Polsat, który już zdążył podpisać umowę z firmą Panasonic i od 1 września właściciele telewizorów plazmowych i LCD tej firmy, które wyposażone są w aplikację Viera Cast mogą cieszyć się fabryczną iPlą. Nic nie stoi na przeszkodzie aby to samo miał zrobić NBC, Fox, czy CBS w Stanach Zjednoczonych i setki lokalnych stacji telewizyjnych na całym świecie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA