Palm Pre: z martwych powstały?
Do kilku dni wstecz Palm - niegdysiejszy pionier na poletku palmtopów, który przez dłuższą chwilę nazywał całą kategorię swoim imieniem niczym adidasy buty sportowe a pampersy pieluchy dla niemowląt - wydawał się zmierzać ruchem jednostajnie przyspieszonym w kierunku biznesowego niebytu. Aż tu nagle "boom!" - jak mawia Steve Jobs - i Palm wraca do gry.
Wszystko za sprawą triumfalnie zaprezentowanego na targach CES smartfonu Palm Pre, który podbił serca zgromadzonych na targach fanów elektronicznych gadżetów. Na pierwszy rzut oka wygląda na to, że tym razem Palm postanowił zaczerpnąć kilka pomysłów od głównych konkurentów i dorzucić swoje trzy grosze. Ta niebezpieczna kombinacja wygląda jednak bardzo atrakcyjnie. Palm Pre jest przede wszystkim bardzo ładny, a aspekt wizualny jest w tej branży bardzo ważny, oczywiście obok wszelkich możliwych funkcjonalności.
Jeszcze na rok przed pojawieniem się iPhone'a, a dwa lata przed wylądowaniem Androidy, na rynku smartfonów Palm miał w zasadzie jednego konkurenta - Blackberry od Research in Motion. Niestety, seria przespanych sezonów spowodowała bolesną utratę rynku z 33% w 2006 roku do 16% na koniec 2008 roku (wg Nielsen Mobile). Palm nie obronił się także przed skutkiem globalnej recesji i 2008 rok zakończył z pół miliardową stratą. Dlatego mało kto spodziewał się, że na CES Palm zaprezentuje produkt, dzięki któremu zapali się dla firmy światełko w tunelu (a dla konkurentów ostrzegająca czerwona lampka). Patrząc na prezentację Palma Pre ma się wrażenie, że dla niegdysiejszego lidera zapaliła się właśnie wielka pochodnia oświecająca drogę powrotną na szczyt.
I trudno by analizować poszczególne elementy konfiguracji Palma Pre (nowy system operacyjny Web OS, ekran dotykowy z multi-touch, akcelerometr, czujnik zbliżenia i jasności, synchronizacja z wieloma źródłami, nawigacja samochodowa, kopiuj/wklej, MMS, wysuwana klawiatura) żeby się o tym przekonać. Po prostu trzeba na ten telefon spojrzeć i już się wie - to będzie hit. Tak jak wystarczyło spojrzeć na iPhone'a i wszystko było jasne. Przy G1 od HTC wyposażonym w mobilny system operacyjny Google Android Palm Pre wygląda jak cukiereczek opakowany w mieniące się sreberko. Przy nowych smartfonach BlackBerry Palm Pre wygląda jak intuicyjnie prosta i nie odstraszająca zabaweczka. Przy iPhone wygląda jak? naprawdę groźny konkurent, z resztą czerpiący z jego rozwiązań interfejsowych garściami.
Jednej jeszcze niezwykle istotnej rzeczy nie wiemy o Palmie Pre - ceny. W dobie kryzysu ekonomicznego, szczególnie po drugiej stronie Atlantyku, konsumenci oglądać będą każdego dolara z każdej strony, zanim postanowią zamienić go na nowy sprzęt elektroniczny. Przedstawiciele Palma nie wyjawili ceny nowego smartfonu. Zasugerowali jednocześnie, że jego cena raczej nie będzie mniejsza od iPhone'a od Apple.
Teraz czas na Apple. Aby podtrzymać swoje "rynkowe momentum" (co przyznał ostatnio Steve Ballmer, który jeszcze niedawno wieszczył mu bliski koniec) w 2009 roku Apple powinno przedstawić nowego iPhone'a, który naprawiałby wszystkie braki aktualnego modelu plus dał coś jeszcze. W tej partii pokera ruch należy teraz do Steve'a Jobsa. Karty wszystkich jego przeciwników na stole ze smartfonami już na nim leżą. Czas odsłonić to, co Apple trzyma jeszcze w ręku.