Newsweek: App Store - złoto dla zuchwałych
Czytelnicy Spider's Web wybrali debiut AppStore za najważniejsze wydarzenie dla Apple w 2008 roku. Z 217 wszystkich głosów oddanych w ankiecie, wirtualny sklep z aplikacjami na iPhone'a zdobył 81 głosów (37%). Tym samym wyprzedził debiut iPhone'a 3G o 17 głosów. Dziękuję wszystkim za wzięcie udziału we wspólnej zabawie.
Jako uzasadnienie wyboru AppStore na wydarzenie roku 2008 dla Apple pozwolę sobie opublikować obiecaną pełną wersję mojego artykułu, który pojawił się w aktualnie dostępnym na rynku wydaniu tygodnika "Newsweek". Wersję, która pojawia się w "Newsweeku" opublikuję w najbliższą niedzielę.
Lojalnie uprzedzam - tekst jest naprawdę długi?
App Store to wirtualny sklep internetowy z aplikacjami na telefon iPhone od firmy Apple. Niby nic takiego - ot, miejsce gdzie zewnętrzni deweloperzy oprogramowania mogą sprzedawać swoje aplikacje posiadaczom iPhone'ów. Tyle, że przy okazji, ni stąd ni zowąd, mamy do czynienia z kolejnym wywróceniem świata technologii do góry nogami przygotowanym przez Apple.
Times Online uznał właśnie debiut App Store za jedno z 25 przełomowych wydarzeń w historii komputerologii. 11 lipca 2008 roku to moment, w którym przenośne urządzenie mobilne stało się w pełni wyposażoną platformą komputerową z potencjałem ograniczonym jedynie do inwencji twórczej jej użytkowników - tak autorzy rankingu tłumaczą zasadność uznania debiutu App Store za przełom. Dzięki App Store, iPhone nie tylko rynek telefonów komórkowych rzuca na kompletnie nowe tory, ale wyważa również drzwi rynku gier, bankowości i mikropłatności, usług lokalizacyjnych, nowych kanałów komunikacji marketingowej, a nawet pobudza do życia literaturę.
Z App Store Apple wprowadziło Internet na nowy poziom, właśnie ten poziom, którego oczekiwano po technologicznej bańce w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Model dystrybucji zaproponowany przez Apple w App Store w jednej chwili daje dosłownie każdemu takie same szanse na sukces i wielkie pieniądze. Wystarczy pomysł, umiejętności programowania w językach Objective-C lub Cocoa i trochę determinacji. O resztę zatroszczy się Apple, przy okazji sama notując gigantyczne wzrosty. W ostatnim kwartale dzięki iPhone'owi i App Store przychody firmy Steve'a Jobsa wzrosły o 54,5%, a zysk netto skoczył o 81,2% (rok do roku). To dla innych firm równie dojrzałych jak Apple wprost niemożliwe do osiągnięcia. iPhone jest tym, czego pragną zarówno nastolatkowie, jak i dorośli; amatorzy i biznesmeni. I to nie tylko ze względu na dotykowy ekran oraz wbudowaną intuicyjną przeglądarkę internetową, ale właśnie z powodu App Store i dostępnym w nim tysiącom aplikacji. Fenomen ten doskonale zrelacjonował Steve Jobs podczas ostatniej konferencji finansowej Apple: - Do tej pory rynek telefonów komórkowych koncentrował się na tworzeniu telefonu głosowego na tysiąc różnych sposobów. Ale to oprogramowanie staje się podstawową technologią, która zmienia tą kategorię produktów. Większość graczy na rynku telefonów komórkowych nie ma doświadczenia w biznesowej platformie oprogramowania. My to doświadczenie mamy.
Każdy posiadacz iPhone'a na świecie, a jest ich już ponad 15 milionów, znajdzie w nim dostęp do App Store, a tam 10 tysięcy najrozmaitszego dodatkowego oprogramowania: od gier po złożone aplikacje biznesowe, od komunikatorów internetowych po zaawansowane programy medyczne. Za zdecydowaną większość z nich zapłaci nie więcej niż 9,99 dolarów, a co najmniej 20% pobierze za darmo. W połowie października Apple informowało, że w ciągu zaledwie 100 dni istnienia App Store pobrano z niego ponad 200 milionów aplikacji. - Przez całe nasze kariery nie widzieliśmy czegoś podobnego - emocjonalnie komentował niesamowity sukces Steve Jobs.
App Store jest rajem dla producentów oprogramowania, szczególnie dla tych, którzy mieli wcześniej doświadczenie w programowaniu w systemie operacyjnym Mac OS X. - App Store jest wielkim przełomem w dziedzinie dystrybucji oprogramowania. Jeszcze nigdy sprzedaż nie była tak uproszczona, wszelkie problemy, rozliczenia i podobne sprawy spadają na barki Apple, wydawca jedynie odbiera regularnie swoją część pieniędzy - tłumaczy Arkadiusz Młynarczyk, jeden z polskich deweloperów oprogramowania na iPhone, który razem z dwoma kolegami pod szyldem Luga/Two Pixels dostał się do App Store. - Apple podeszło do pomysłu App Store tak jak podchodzi do innych swoich programów - skomplikowane rzeczy sprowadzili do najprostszej możliwej formy. Usuwając zbędne opcje zostawili tylko najważniejsze dla użytkownika - dodaje Paweł Nowak, właściciel i autor największego polskiego bloga opisującego Apple appleblog.pl.
Apple zmieniło horyzont myślenia o telefonie komórkowym. Nagle wszyscy inni producenci telefonów chcą oferować bezprzyciskowy ekran dotykowy, pełną synchronizację z zasobami użytkownika na komputerze i nawigację internetową tak prostą jak na komputerze. Wszyscy chcą także własnego App Store, zachłystując się tym, co się wokół niego dzieje. Ma go już Google dla telefonów wyposażonych w jego mobilny system operacyjny Android. Chce go Microsoft, który ciągle zmaga się z nie osiągającym sukcesu Windows Mobile; chce go Research in Motion, producent zagrożonych sukcesem iPhone'a smartfonów Blackberry; chcą go również największe sieci mobilne na świecie, między innymi T-Mobile i China Mobile. Wszyscy oni przecierają ze zdumienia oczy obserwując jak obok nich Apple zgarnia kolejne miliardy dolarów z pracy zewnętrznych deweloperów.
W App Store rozwija się przede wszystkim rynek mobilnych gier. iPhone już dziś stanowi bardzo poważne zagrożenie dla Nintendo i Sony, bowiem najważniejsi producenci gier na świecie, między innymi Sega oraz Electronic Arts, traktują urządzenie mobilne Apple jako najważniejszą platformę dla gier aktualnie w użyciu. Nintendo i Sony oraz ich partnerzy muszą martwić się o kanał dystrybucyjny, transport, opakowanie, miejsce na półce sklepowej oraz promocję. Mimo, iż Apple kasuje 30% wszystkich przychodów ze sprzedaży oprogramowania w App Store, gry sprzedawane w tym wirtualnym sklepie są najbardziej dochodowe dla producentów ze wszystkich dostępnych kanałów ich dystrybucji. Potwierdza to wiceprezes firmy Sega, Simon Jaffray, w niedawnym wywiadzie dla "The Wall Street Journal" informując, że jedna z bardziej popularnych gier na iPhone - Super Monkey Ball - sprzedała się już w ponad 500 tysięcy kopii po 9,99 dolarów, co czyni App Store najbardziej dochodową platformą w historii dla jego firmy.
App Store to także kopalnia złota dla niezależnych producentów gier, niejednokrotnie totalnych amatorów. Steve Demeter, programista, który przygotował grę Trism, zarobił na jej sprzedaży w App Store ponad 250 tysięcy dolarów w ciągu zaledwie dwóch miesięcy. Nowozelandczyk David Frampton, autor popularnej gierki Chopper, chwali się, że zarabia 4 tysiące dolarów dziennie na sprzedaży gry w App Store. Co gwarantuje sukces finansowy? Mówi Arkadiusz Młynarczyk: - Zarobki w AppStore zależą niemalże całkowicie od popularności aplikacji w poszczególnych krajach. Aplikacje, które znajdują się na liście najczęściej kupowanych sprzedają się w liczbie od 100 do ponad 2000 sztuk dziennie. Jeżeli aplikacja nie jest dostępna na tej liście, to sprzedaż wynosi około 20 sztuk dziennie.
Sam uśmiecha się na pytanie o to, ile zarobił na sprzedaży gier Fingeric, Rolo oraz Mastermind w iPhone (każda kosztuje 1,99 dolara), ale łatwo obliczyć, że nawet przy minimalnej sprzedaży 20 sztuk dziennie jego miesięczny zarobek to ponad 3,5 tysiąca dolarów. Jedynym problemem dla Polaków chcących sprzedawać oprogramowanie w App Store to utrudniony dostęp do programu deweloperskiego Apple, gdyż preferowani są w nim amerykańscy przedsiębiorcy. Potwierdza to inny polski producent gier na iPhone'a Sylwester Łoś w wywiadzie dla portalu MyApple.pl - Jedynym problemem był długi czas oczekiwania najpierw na sam program deweloperski, potem na kontrakt "Aplikacje płatne", ale po wysłaniu mojej gry City Bomber byłem mile zaskoczony, gdy po trzech dniach była już dostępna w App Store.
App Store poszerza również horyzonty branży marketingowej i reklamowej, tworząc szanse na nowoczesne formy komunikacji marketingowej. Dzięki handicapowi nowoczesności konsumenci łatwiej akceptują reklamy. Niektórzy z nich wręcz na nie czekają, a to sytuacja marzenie dla marketerów. App Store przyciąga do siebie coraz większą liczbę firm i marek. Nie tak dawno w App Store pojawiła się prosta gierka, której zadaniem była promocja nowego Audi A4. Tym tropem podążyła inna marka luksusowych samochodów - Mercedes-Benz wprowadzając do App Store programik C63 AMG, który jest czysto marketingową formą promocji nowego samochodu tej marki. Za jej pomocą można dotrzeć do materiałów video z jazd próbnych, a nawet posłuchać warkotu silnika nowego Mercedesa. Za pomocą aplikacji znajdziemy również drogę do na najbliższego salonu Mercedesa, aby - jeśli mamy akurat przy sobie kilkaset tysięcy złotych - zakupić nowe cudo koncernu.
Potencjał marketingowy iPhone'a i App Store ochoczo wykorzystują muzycy oraz politycy. Pop-rockowy zespół muzyczny ze Szkocji - Snow Patrol - promował swoją nową płytę za pomocą specjalnej interaktywnej aplikacji dostępnej za darmo w App Store. Podobnie zachęca fanów do swojej muzyki amerykańska artystka Pink, której program P!nk Funhouse na iPhone to wrota do pełnej informacji o jej twórczości w formie połączonej strony internetowej i fanklubu. Z iPhone'm w dłoni fani w każdym momencie mogą zaczerpnąć najnowszych informacji o życiu Pink, posłuchać fragmentów jej utworów oraz pooglądać jej spektakularne zdjęcia.
Polityczni eksperci w Stanach Zjednoczonych są przekonani, że iPhone przyczynił się do sukcesu wyborczego Baracka Obamy. Dostępna w App Store aplikacja o charakterze społecznościowym Obama '08 pobrana została kilkaset tysięcy razy na iPhone'y. Za jej pomocą fani Obamy mobilizowali się w walce wyborczej w poszczególnych stanach i zbierali dotacje na jego kampanię. Oficjalna strona internetowa wtedy kandydata na prezydenta myBarackObama.com miała specjalną wersję dla internautów odwiedzających ją za pomocą telefonu Apple. Zarejestrowało się na niej ponad 1,5 miliona użytkowników, w tym więcej niż sto tysięcy wprost z iPhone'a. Za pomocą serwisu zebrano rekordową w historii sumę 600 milionów dolarów. Wielu darczyńców przekazywało pieniądze za pomocą iPhone'a. Spoty Baracka Obamy, które umieszczane były przez jego sztab w serwisie YouTube oglądane były przez 14,5 miliona godzin. Spory udział w generowaniu tej imponującej liczby godzin miał iPhone, który wyposażony jest w specjalną wtyczkę pozwalającą na intuicyjne wyszukiwanie i oglądanie materiałów video.
Ostatnie badania firmy AdMob zajmującej się sprzedażą i analizą mobilnych reklam dowodzą, że iPhone jest urządzeniem mobilnym, które odpowiada za największy ruch reklamowy na świecie. Według AdMob użytkownicy iPhone'a kliknęli w banery i reklamy tekstowe 236 miliony razy w październiku. Według analityków nowych technologii rynek reklam mobilnych wzrośnie dziewięciokrotnie w ciągu najbliższych pięciu lat z 1,4 miliarda dolarów w 2007 roku do 10 miliardów 2013.
Rozwój reklamy mobilnej jest ściśle skorelowany z usługami lokalizacyjnymi. Dzięki wbudowanemu odbiornikowi GPS iPhone daje możliwość docierania z reklamami zgodnymi z miejscem pobytu jego użytkownika. Już dziś w App Store można znaleźć mnóstwo aplikacji, dzięki którym gdziekolwiek się znajdziemy, iPhone pokaże nam drogę do najbliższego parkingu, stacji benzynowej, szpitala, apteki, supermarketu, postoju taksówek, czy hotelu. Programy dostępne w App Store zarekomendują nam premierę kinową w najbliższym kinie, a restauracje poinformują o nowym menu. Już wkrótce dzięki usługom lokalizacyjnym w iPhone i innych urządzeniach mobilnych, w naszych telefonach będą się promować lokalne kwiaciarnie, banki, czy nawet? agencje towarzyskie.
Od mobilnych reklam, poprzez usługi lokalizacyjne, tylko krok dzieli iPhone'a od dynamicznego rozwoju rynku mikropłatności. Już dziś polskie banki zauważają, że ich klienci korzystają z iPhone'a do wykonywania przelewów i płatności. mBank, wirtualne ramię BRE Banku, poinformował ostatnio, że kilka tysięcy osób w Polsce odwiedza swoje konta przez komórkę. Ponad połowa tego ruchu generowana jest przez iPhone'y. Na świecie banki już dostrzegły potencjał rozwoju bankowości mobilnej i przygotowują specjalne "lekkie" wersje swoich serwisów transakcyjnych. Kilka z nich już dziś dostępnych jest w App Store. W Polsce na razie tylko bank Inteligo udostępnił wersję serwisu transakcyjnego na telefony komórkowe (www.inteligo.pl/mini), ale według informacji podanych niedawno przez "Gazetę Wyborczą" nad podobnymi rozwiązaniami pracują już banki BZ WBK oraz ING Bank Śląski.
Użytkownicy nowoczesnych wielofunkcyjnych urządzeń mobilnych wyrażają chęć płacenia nimi za drobne usługi. Według badań przedstawionych przez mPay, aż 63% posiadaczy telefonów komórkowych chciałoby nimi płacić za przejazd komunikacją miejską, 57% za zakupy w Internecie, a 55% na napoje w automatach. Niektórzy (24%) chcieliby nawet płacić nimi za wizytę u lekarza, czy fryzjera (32%).
Dostęp do mobilnego Internetu rośnie w niezwykle szybkim tempie i co najważniejsze nie jest powiązany jedynie z przemieszczaniem się. Firma badawcza Informa Telecoms & Meida poinformowała ostatnio, że 40% ruchu mobilnego Internetu generowane jest w domowym zaciszu. Spekuluje się, że do 2013 roku współczynnik ten wzrośnie aż do 58%. Dzięki iPhone'owi niezwykle szybko rośnie także rynek mobilnego dostępu do portali społecznościowych. Według spekulacji przedstawionych przez ABI Research, w 2013 roku na świecie będzie 82 miliony ludzi, którzy na co dzień używać będą mobilnych aplikacji społecznościowych opartych na lokalizacji. To ogromny potencjał dla rozwoju płatnych usług lokalizacyjnych.
Apple wydaje się być doskonale przygotowane do obsługi mikropłatności i to nie tylko dzięki iPhone'owi. Przez lata firma Steve'a Jobsa budowała swoje kompetencje w tej dziedzinie w iTunes, który ma chyba najbardziej przyjazdy interfejs zakupowy na świecie. Niektórzy uważają, że iTunes nie jest już odtwarzaczem medialnym, tylko niezwykle inwazyjnym sklepem Apple. Gdziekolwiek oko konsumenta się znajdzie, będzie tam link i zachęta do kupienia pliku mp3, skompletowania brakujących piosenek w albumie, zamówienia płyty, której premiera będzie za kilka tygodni, wypożyczenia czy kupienia filmu. Doskonale sprawdza się także model płatności za aplikacje pobierane na iPhone'a z App Store. Klienci posiadający konto w App Store mogą dosłownie dwoma uderzeniami w ekran zakupić i pobrać programy wprost na iPhone'a.
Trudno znaleźć dziedzinę życia, na której iPhone nie wywarłby swojego piętna. W październiku "Forbes" poinformował, że iPhone został najpopularniejszym czytnikiem elektronicznych książek w Stanach Zjednoczonych. Darmową aplikację Stanza służącą do pobierania i czytania e-książek pobrano już ponad 400 tysięcy razy z App Store. iPhone jest tym samym popularniejszym produktem niż Kindle firmy Amazon, która według estymacji Citigroup sprzeda się w całym 2008 roku w 380 tysięcy egzemplarzy. Kindle jest dla Amazon tym, czym iPod dla Apple, tym większy więc wymiar sukcesu iPhone'a. Szefowie Amazon z niedowierzaniem przyjmują informację, że konkurencyjna Stanza instalowana jest na iPhone'ach w tempie 5 tysięcy kopii dziennie. Według serwisu Feedbooks skąd pobierane są książki zarówno na iPhone i Kindle, na telefon Apple pobrano już ponad 2 miliony książek, podczas gdy użytkownicy Kindle pobrali do tej pory mniej niż 40 tysięcy e-książek. Polska książka pisarza pod pseudonimem Niżej Podpisany pobrana została już ponad 1100 razy na iPhone'a.
A to wszystko dopiero początek. W niedalekiej przyszłości życie z iPhone'm będzie jeszcze bardziej spektakularne. Mówił o nim szef działu iPhone w amerykańskiej sieci mobilnej AT&T (ma telefon Apple na wyłączność na terenie USA) Ralph de la Vega podczas konferencji Web 2.0 Summit, która odbyła się pomiędzy 5 a 7 listopada w San Francisco: Zanim się obudzimy iPhone wcześniej pobierze dla nas najnowsze informacje na interesujące nas tematy. Wyśle także wiadomość do ekspresu do kawy, aby ten przygotował dla nas ulubiony napój o odpowiedniej godzinie. Jak będziemy siedzieć i pić naszą kawę, możemy uznać, że wolelibyśmy przejrzeć przygotowane przez iPhone'a wiadomości na ekranie telewizora. Ruchem iPhone'a w kierunku TV prześlemy do niego nasze wiadomości. Wychodząc z domu użyjemy iPhone'a do zamknięcia drzwi. Po wejściu do samochodu, to iPhone włączy jego silnik. W drodze do pracy iPhone będzie dalej na głos czytał nie przekazaną nam wcześniej porcję dziennych newsów. Później w biurze iPhone zainicjuje połączenie konferencyjne pomiędzy nami, a naszymi dwoma potencjalnymi klientami, powiedzmy w Japonii. My będziemy mówić po polsku, a iPhone przetłumaczy to na japoński, po to, aby nasi potencjalny klienci dokładnie nas zrozumieli. Kiedy oni z kolei odpowiadać będą po japońsku, iPhone przetłumaczy nam ich wypowiedzi na nasz rodzimy język. Wszystkie aplikacje potrzebne do obsługi wyżej wymienionych funkcjonalności pobierzemy z App Store.
Kryzys ekonomiczny nie dotyczy programistów dla iPhone'a. Według wyliczeń firmy eDesk, zajmującej się outsourcingiem prac IT, zapotrzebowanie na specjalistów potrafiących pisać oprogramowanie na iPhone'a zwiększyło się w ciągu ostatnich 6 miesięcy o 500%. Potrzebni są programiści, inżynierowie oprogramowania oraz konsultanci i nie jest to zjawisko dotyczące jedynie amerykańskich firm. W skład panelu kontrahentów eDesk wchodzą także firmy z Rosji, Indii, Ukrainy, Chin i 100 innych państw. Rosnące zainteresowanie programistami iPhone'a zostało dostrzeżone przez niektóre uczelnie, które organizują specjalne kursy tworzenia oprogramowania dla telefonu Apple'a. Jednym z pierwszych uniwersytetów, który zaoferował takie szkolenia był kalifornijski Stanford. Także polskie uczelnie oferują serię wykładów o programowaniu na iPhone: Politechnika Warszawska wraz z Gadu-Gadu przygotowała serię wykładów o programowaniu na iPhone, a Politechnika Wrocławska przeprowadzi cykl szkoleń poświęconych językom programowania na iPhone - Cocoa i Objective-C.
Wielowymiarowy format iPhone'a dostrzegany jest również przez adwersarzy Steve'a Jobsa. Były prezes Apple, John Sculley, który "wsławił" się tym, że wyrzucił Jobsa z jego własnej firmy, przyznaje w wywiadzie dla serwisu TechRadar - Debiut iPhone'a był z pewnością większy niż debiuty Apple II lub pierwszego Maka. Geniusz Steve'a Jobsa polega na użyciu technologii do stworzenia produktów, które definiują fundamentalne zmiany w kulturze. Mac zdefiniował "osobistą technologię", a iPhone zapoczątkował "intymną technologię" jako konwergencję komunikacji, treści i lokalizacji.