Zdecydowanie. Prawodawcy powinni czerpać z tego, co dzieje się na świecie. Można z francuskich czy australijskich rozwiązań wyciągać to, co jest najlepsze, i wprowadzić analogiczne rozwiązania na gruncie naszego porządku prawnego. Naprawdę da się to zrobić szybciej. Potrzeba tylko chęci. Widzę je w pracach Komisji ds. Dzieci i Młodzieży, ale życzyłabym sobie przyspieszenia prac, bo zbędna zwłoka to krzywda kolejnych dzieci i ciche przyzwolenie na brak poszanowania ich autonomii. Skoro dyskusja ruszyła, trzeba wykonać kolejny krok i rozmawiać o konkretnych propozycjach prawnych. Dlatego rozczarowuje mnie, że najbardziej zainteresowana strona, czyli Ministerstwo Rodziny i Pracy, nie wychodzi z inicjatywą i konkretami, co z tym problemem zrobić. Może powinno zwrócić się do specjalistów, prawników, psychologów, socjologów, wreszcie - przedstawicieli samych dzieci? Chętnie podpowiemy, co trzeba zrobić, jakie przepisy utworzyć, aby stawić czoła tym wyzwaniom. Nie mam pojęcia, dlaczego brakuje konkretnych propozycji zmian przepisów albo chociaż zaproszenia ekspertów z różnych dziedzin do owocnej dyskusji w ministerstwie czy komisji. Problem jest przecież naglący.